Obrona domu

Przed bliżej nie znanym mi domem instruowałem dziewczynę jak ma się bronić i jak tworzyć pułapki przed agresorami domu, należała do pewnej grupy która miała obronić dom.
Były to niewielkie istoty , ze specyficznymi szczekami, na kształt dwóch stykających się palców, np. kciuka i środkowego, oczywiście z garniturem uzębienia.

Pokazywałem jej jak montować, w których miejscach, czego może się spodziewać ,jak reagować itp.
Gdy istoty zaatakowały na samym początku zginął jeden z obrońców, byłem obserwatorem widziałem to co działo się wewnątrz do mu jak i wokół niego.

Wiedziałem jak będą postępować intruzi, gdzie się skierują itp. tak jakbym bardzo dobrze znał ich sposób postępowania. Analizując sytuację pomyślałem, że wolę walczyć z nimi na otwartym terenie, w zamkniętych pomieszczeniach są naprawdę ciężkim przeciwnikiem.

Wspomnienia z innych miejsc III

Słyszę głos w swojej głowie, że ktoś mnie szuka, ale ja wolę pozostać nieodnaleziony.
Wchodzę w tłum miasta aby zgubić trop, przechodzę wąskimi uliczkami pośród niskich budynków, przywodzące na myśl bliskowschodnie tereny.
Docieram do placu który jest centrum miasta, targ różności wokół którego rozmieszczone są knajpy i inne spelunki.
Tutaj raczej nikt mnie nie odnajdzie, spotykam przyjaciela i siadamy przy stoliku na świeżym powietrzu.

Opowiadam mu o swoim problemie, że ktoś mi nie znany depcze mi po piętach i nie ma raczej zamiaru odpuścić, wysyłając wciąż sygnały które mają mnie odnaleźć.
Przyjaciel ma naturę wesołka wszystko komentuje, że coś się wymyśli, że rozwiążemy ten problem.

Dociera do mnie szukające wołanie, natrętna myśl która przeczesuje cały teren.
Widzę mężczyznę wchodzącego na plac, tego który mnie szuka, skupiamy się bardziej na rozmowie z Przyjacielem udając, że nic poza nami nas nie interesuje, ale ukradkiem obserwując nieznajomego.

Dla zmylenia przeciwnika rubaszny przyjaciel przyjmuje role którą i ja przyjmuję, zaczynamy grać zapatrzonych w sobie pedałów.
Mężczyzna przechodzi obok nas, ale nie jest w stanie mnie namierzyć, a mój sprytny rozmówca potrąca siedzącego obok knajpianego gościa.

Robi to w taki sposób, że zaczepionemu wydaje się że nadchodzący mężczyzna go potrącił a tym samym sprowokował. Powstaje zamieszanie i awantura, latają stoły i skaczą sobie do gardeł.
A my spokojnie gramy nadal swoje role nie odkryci przez nieznajomego poszukiwacza.

To co, że boli

Wychodzę o poranku na miejsce stracenia książęcego błazna
Szukając wzrokiem tej która odeszła
Czasami widzę pustkę i powóz z końmi odjeżdża
Są dni gdy ją widzę i idę w stronę domu
Nie spojrzy za mną ale ja wciąż czekam

Fabryka snów - sztuka śnienia, bajki terapeutyczne, rozwój