Zejście


Miasto, pełne nocy, wysokich budynków, krętych uliczek i gdzieś w tym wszystkim ja unoszący się ponad miastem. Pojawia się myśl aby lecieć w określonym kierunku, przelatuję obok skrzydlatych istot zwanych Gargoyle, mogę wybrać sobie towarzyszy lotu.
Widzę obraz każdego, którego wybieram jakby on był imieniem, po kolei, po przywołaniu pojawiają się za mną, z potężnym pomrukiem i świstem skrzydeł.
Mam wrażenie jakbym leciał w towarzystwie rekinów ludojadów, jak sądzę przeżycia są dość podobne;)
Docieramy na miejsce, nie wiem co dokładnie widzę, czy to miejsce jakiegoś rytuału, czy miejsce spotkań, a może jakaś enklawa. Nie wiem kim są Ci „ludzie”, wszystkich okrywa jakby mgła emocji. Dodatkowo dziwnie się poruszają, same niejasności.
Wracamy, po wszystkim rozmawiam z kruczowłosym mężczyzną, który z wielkim zaciekawieniem pytam mnie o wyniki eskapady. Czy widziałeś te szczegóły ? Widząc choćby niewielkie wycinek wyprawa była by według niego udana. Odpowiadam co widziałem, na co on stwierdza z entuzjazmem, to widziałeś wszystko.
Analizowałem później te wydarzenia, kilka spraw było dla mnie niejasnych choćby to, że moi towarzysze słuchają tylko swojego Pana, a już oliwy do ognia dolała moja stara znajoma Luna.
– Nie ułatwię Ci jak twój ostatni rozmówca, który wyczytał coś, co jest w tobie i oznajmił to jako swoją propozycje. Odpowiedzi są w Tobie, wskazując na moją „głowę” która jest przeszkodą, „serce” zaś jest odpowiedzią.


Następne wydarzenie było dla mnie o wiele czytelniejsze, czego nawet nie omieszkała stwierdzić ironicznie Luna.
Kieruję się w górę rzeki, unoszę się bez obaw, niejeden skowronek mógłby mi pozazdrościć;) żeby zobaczyć ją aż po horyzont. Pode mną miasto na wzgórzu, nie pojawiają się myśli,  że braknie mi sił, nie zamartwiam się jak daleko miałbym lecieć. Nic nie liczyło się oprócz lotu.

Intuicja

Tak było kiedyś
 
Tsitsistas…
Życie jego świadectwem i pokojem.
Śmierć jego zmartwychwstaniem ducha.
Przeznaczeniem – odkrycie człowieka.
Wszystko jednak jest jego siłą woli.

Ot tak po prostu wczoraj…rzadko korzystam z tej możliwości, czasami jak chcę czegoś się dowiedzieć, uwalniam wolę i stawiam pytanie.
Pytanie które dotyczyło mojego „podopiecznego” kumpla.
Krótka chwila, -O witaj cieszę się że już nabrałeś takiej wprawy w „wołaniu” nas.
Rozmowa przyniosła wyjaśnienie, przy okazji dowiedziałem się trochę o sobie co mnie wprawiło w lekką konsternację.

Jak się określić się nie określając
Jak przekroczyć wszystkie swoje przekonania, to kim się jest i być ponad  
Przejść Wschód i Zachód i to co nieświadome
Iść dalej

Ostatnie dwa słowa przypominają mi pewne zdarzenie…
Pewnego lata pośrodku pół i łąk, w małej chatce i jeszcze mniejszej kuchni
Nocą…
Dlaczego dajesz mi wizję?
Ja?
Tak Ty.
Jeśli tak to co widzisz?
Uratujesz wielu, widzę płonącą górę, wchodzisz w jej wnętrze
Przechodzisz ją i wciąz idziesz przed siebie

Fabryka snów - sztuka śnienia, bajki terapeutyczne, rozwój