Miracles…

Lata temu śniłem o słonecznej Hiszpanii, siedziałem na kilku schodkach z grupą ludzi, nad brzegiem jakiegoś parkowego stawu, tłumacząc coś swoim rozmówcom.
Na tamten czas, pytałem się sam siebie co ja takiego mógłbym im tłumaczyć, po pierwsze nie znam hiszpańskiego, po drugie kim jestem by jechać parę tysięcy kilometrów na takie rozmowy.
Minęło kilka lat, wiele się na zmieniało, był czas, że przygotowywałem się, ucząc się hiszpańskiego, by wyjechać choć na chwilę do Barcelony.
Ostatnie kilkanaście miesięcy naszego życia jest… brak słów jakie jest.
Wciąż wyglądam kiedy to się zakończy, nie pisze o tym, nie mówię o tym, ale to jest.
Tak jak ten wyjazd do Barcelony będzie cudem,a ja czekam na pierwszy cud…

28 stycznia 2007

Jedna z etiud…

Dostrzegam hinduskiego sadhu, podszedłem bliżej, może zamienilibyśmy jakieś słowo, gdyby mój przyszły rozmówca nie zaczął się wić i pełzać, upodabniać się do węża w ruchach i swej istocie, niczym Naga.
Powiedziałem sobie”wiejemy, nic tu po mnie”, biegnąc na wprost przez ulicę, w „cieniu” swojego miasta. Po chwili dostrzegam pewien szczegół, odwracając głowę widzę, że mój niedoszły rozmówca nie może „biec” za mną na wprost, musi czekać na symboliczny pojazd i dodatkowo, będzie mnie mógł dopiero ścigać drogą okrężną.
Pomimo tego zbiegam w pełnym biegu, przeskakując co kilka schodów, w bezpieczną część miasta. Słoneczna atmosfera dodaje mi animuszu.

Już w spokojnym tempie dochodzę do dużej bramy, wjazdu, wchodzę na podwórko, rozglądając się dookoła.
Zaparło mi dech, to co zobaczyłem, było totalnym zaskoczeniem, ktoś pod fasadą budynku ukrył swoje schronienie.
Na zewnątrz budynek, z drugiej zaś strony, wysoki na kilka pięter nawis skalny, na którym był wzniesiony, a dokładniej przyczepiony dom.
Pokoje, okna, kręte schody, kolorowe zasłony, pastelowe barwy, różne ozdoby wszystko to oddawało specyfikę tego miejsca. Ktoś przyszedł i tłumaczył mi co to za miejsce…

ps. określenie „cień” zaczerpnąłem z cyklu „AMBER” Rogera Zelaznego

28 stycznia 2007

Fabryka snów - sztuka śnienia, bajki terapeutyczne, rozwój