Koincydencja

Pierwszy sen sprzed kilku lat, z czasu gdy uczyłem się siebie.
Spotkałem w nim dziwnego rozmówcę, ubiór, fizjonomia, barwy nie z tego świata;)i drogę otoczoną z jednej strony murem, a gdzieś tam daleko duży samolot pasażerski na lotnisku.
W rozmowie z tym dziwnym ktosiem, przedstawiono mi przemianę, dotyczącą mnie, a później dowiedziałem się czym jest “samolot” – drogą, celem.
Wczoraj dostrzegłem dwójkę ludzi, małą dziewczynkę, która szła za rękę być może ze swoim Tatą. Widziałem wszystko z lekkiego oddalenia, gdy zbliżyli się do budynku, tuż nad nim pojawiła się zorza. Niebo, choć była to noc, było przesiąknięte specyficznym światłem, trudno to określić, granat, purpura, a zarazem otwartość przestrzeni. Zorza mieniła się wieloma barwami.
Dostrzegam, że nie jesteśmy sami, z nieba obserwują nas inni.
Daleko, blisko, wszędzie pełno “samolotów”, dużych i małych, są jakby nie tylko zlepkiem metali, ale teraz są niezależnymi istotami, które przyglądają się nam. Można dostrzec ich spojrzenia, wyraz twarzy. Zaczynam biec, coraz szybciej, jesienne liście uciekają na boki, staję się Samolotem…

Fabryka snów - sztuka śnienia, bajki terapeutyczne, rozwój