Krótka to powiastka…

…o raciborskim skrzacie co mieszka w wodnej chacie.

Jasny to był dzień, gdy on sobie spał
A tu jak na złość, dwoje mu jedzie wprost na nos
Zerwał się nasz bohater z królestwa wodnych bram
Któż się ośmielił zakłócić spokój mój, takiego chwata nad chwatami

Kubrak poprawił, buty wzuł i biegnie niczym chart
Sakiewkę swoją dopiął w mig i już chce rzucać czar
Gdy widzi, że popełnił by faux pas
Bo jeden z dwójki to jest wielki gość, co tu zrobić, co tu zrobić

Zżyma się i piekli nasz koleżka
Ważny mi tu wjechał gość, jak by nie miał kto, ale zaraz, zaraz
Pomysł mam, psikus moim prawem jest
Machnął ręką, szast-prast i strzelił drut

Jeden rower zarżał niczym ranny koń,
A hałas poniósł się przez całą toń
Pokraśniał cały nasz wiekowy skrzat
Toć mu się udał psikus mały

Ale po dłuższej chwili patrzy, że ten wielki gość
Znalazł sposób na chwacki czar
No cóż, myśli sobie wodny pan – Idę spać,  złapię sobie jeszcze wartko rybę
Co by sen był krzepki, przecież to jest dzień, a ja wtedy śpię…

wodnik

Maroko

Dwie przyjaciółki, mieszkające na dwóch krańcach świata, postanowiły wybrać się na kilkudniową wyprawę do Maroka.
Po kilku godzinnym locie samolotem oddały się czarowi Pustyni.
Jeden dzień spędziły włócząc się po targu, ucząc się sztuki targowania, co nie było proste bo sprzedawcy widząc ich radość na bogactwo różnorodności wystawianych przedmiotów, wykorzystywali to bez litości.
Pewien stragan był wyjątkowy nie przez to co na nim było wystawiane, ale przez osobę sprzedającej, była nią starsza kobieta, pełna starych tatuaży, pochodziła z plemienia Berberów.

Zaczęła mówić po angielsku do jednej z przyjaciółek, nie zna ona dobrze angielskiego, ale jej słowa jakoś dziwnie były dla niej zrozumiałe. Powiedziała jej, że wróci tutaj, co było w zgodzie z marzeniami dziewczyny, kontynuowała dalej przechodząc na swój język i w pewnym momencie zaczęła wykonywać pewne dziwne gest dłońmi, dziewczyna tłumaczy, że już nie chce tego słuchać, że nie potrzebuje, na potwierdzenie wcisnęła jej 20 dirhamów. Odeszły..

Tej nocy każda śniła o tym samym, dodatkowo nawet ich znajoma z wycieczki miała podobne sny.
Nikt nie wie dlaczego czy z powodu miejsca czy innych nieznanych czynników, u jednej z przyjaciółek sen przerodził się w jawę, widziała buszującą w ich rzeczach dziwna postać.
Bohaterka wydarzeń z targowiska, śniła o demonicznych postaciach, które ją otaczają, była bezradna i sparaliżowana, nieznana siła wciągała ją w dół. Strach i lęk jeszcze bardziej ją paraliżowały, modliła się do Boga i myślach wzywała swojego przyjaciela na pomoc.

To co zobaczyła zaskoczyło ją jeszcze bardziej, nagle pojawił się jej Przyjaciel, tak wyraźny, jak by wcale nie dzieliło ich kilka tysięcy kilometrów. Był całym przeciwieństwem tego co działo się wokół niej, powiedział wyciągając swoją dłoń „ Daj mi dłoń i chodź za mną, trzymaj mnie mocno, i nie odwracaj się”. Kobieta odwróciła się , to było silniejsze od niej, dostrzegła makabryczne twarze które ją przedrzeźniały, obudziła się by dowiedzieć się co widziała jej przyjaciółka…

31 maja 2007

Przywitanie…

Zacząłem pisać bajkę o złej księżniczce, ale po stworzeniu jej rusztowania uznałem , że jest nazbyt techniczna i zarzuciłem ten pomysł. Przydało by się więcej energii, czytaj jakieś „Hawaje”;), a tak to w około mgła i jakieś nie wiadomo co deszczowo-śniegowe lecące z nieba. Nawet w śnieniu zataczam się, co daje mi do myślenia trzeba odbudować się, bo jak nie to będzie źle. Chwilowo postarać się odłożyć na bok jakieś dziwne „przypadki”, co nie znaczy, że uda się to w 100 procentach.

Ostatnio odwiedziłem świat, w którym panował zwyczaj iście zaczerpnięty z tradycji Wikingów.
Było słonecznie, szukałem właśnie jakiegoś odpowiedniego miejsca na odpoczynek, dokoła pełno studni i spokojna rzeczka. Właśnie tu zachwiałem się nad jakąś cieknącą wodą podejrzanego pochodzenia. Później dotarłem do domu, gdzie bliżej nieznana mi kobieta „zastrzeliła” mnie swoimi pytaniami, czy nie wiem gdzie ktoś jest, w domyśle ktoś z tej rodziny, ja zrobiłem duże oczy, a ona zniecierpliwiona , że jak ja nie mogę tego nie wiedzieć.

Ja na to, jak to, przecież Adam (głowa rodziny u której byłem ) powinien wam powiedzieć, że ja jestem tylko przejazdem. Poszedłem z całą rodzinką na jakiś wiec, tłum ludzi, kilku policjantów wmieszanych w tłum, widocznie agresja tutaj inaczej jest pojmowana.

„Prali się po mordach” jakby to była popołudniowa sjesta, nie wyłączając z tego policjantów, jak cos ktoś miał do „powiedzenia”, od razu brali się do wymiany argumentów;)
Wczoraj zaś, też było to ciepłe miejsce, przynajmniej tam nadrabiam zaległości słoneczne, wycieczka, słoneczne okulary i pewna świątynia.
Świątynia była zbudowana na wzór zachodni, ale zgromadzenie które miało w niej miejsce wywodziło się z tradycji hinduistycznej lub bardzo ją przypominało. Na pierwszy rzut oka ktoś bardzo łatwo mógłby się pomylić i wsiąść to co widział za obrządek zachodni, ale właśnie „ale”.

Jakoś to wczoraj było dość „bogate”…
-Witaj Masai! Jestem ,więc pytaj.
– Kim jesteś?
– Jakie ma to znaczenie kim jestem, wczoraj mocno zadałeś pytanie, więc pytaj.
Później dostało mi się od Rodzinki, czemu to ja nie wykorzystuję tego to, a tego, skoro to mam.
Moim „mocnym” wczorajszym pytaniem była sprawa pewnych moich doświadczeń tuż poprzedzających sen. I to zazębiło się burą od Rodzinki, że jak to ja nie widzę tych wydarzeń, nie wyciągam odpowiednich wniosków itd. Wniosek mam do przeczytania kilka książek.

Nagle mam gościa.
– Witaj Masai dawno się nie widzieliśmy, masz zaproszenie na dziś od Łabędzi.
Pogoda okropna, ale jakoś to mnie nie przestraszyło i poszedłem do Łabędzi razem z naszym koto-psem;)Gdy nadchodziliśmy Łabędzie płynęły w przeciwna stronę daleko od nas, poszliśmy sobie dalej, pomyślałem sobie wejdźmy na pomost, po podziwiamy.

Nagle nie wiadomo skąd nadpływa Łabędź, całe stado jest po drugiej stronie, a ona nadpływa do nas. Podpłynęła bardzo blisko, przywitaliśmy się, chwile później nadpłyną jej towarzysz (większy i mocniej zbudowany) i stad wiem , że to była ona, jej towarzysz nie podpłynął tak blisko.
Poruszony tym przywitaniem wróciłem do domu….

16 luty 2007

Fabryka snów - sztuka śnienia, bajki terapeutyczne, rozwój