Studnia El Szaddaja

Wiele rzeczy się na to złożyło,  że wyruszyłem w tę podróż,
nie wiem ile ona potrwa, ale nie dbam o to.
Zostawiając za sobą wszystko,  zanurzyłem się w niezbadane
pustynne rewiry swojego serca.
Pod osłoną nocy wciąż podążam przed siebie,
nieustannie szukając schronienia przed morderczym słońcem.
Nie spocznę dopóki nie dotrę do niezgłębionej studni El Szaddaja,
której,  jak głoszą słowa naszych przodków, woda gasi wszelkie pragnienie.
Gdy dane mi będzie zaczerpnąć wody z tej studni i poznać jej smak.
Wtedy piasek pustyni pozna radość kwiatów…

 

droga

Nadzieja dla spalonego Świata

Znałem tą dziewczynę, a zarazem nie znałem, czarne proste włosy okalające głowę, okrągła twarz, jasna skóra i duże zielone oczy.
Jej dom został spalony, to co zdążyła zabrać ze sobą stało wokół niej.
Znajdowaliśmy się w budynku sporych rozmiarów, wszędzie było pełno ludzi, tłok i rozgardiasz.
Klimat w tym świecie był wilgotny i wszędzie było wszędobylskie słońce.

Wszyscy uciekali przed żywiołem i ten dom stał się ich schronieniem.
Po pokazaniu mi kilku pomieszczeń, poszliśmy na samą górę gdzie znajdował się taras.
Było tam pełno ludzi, rozmawiali ze sobą i odpoczywali w słońcu, przysiedliśmy się do nich, moja wizyta wzbudziła zainteresowaniem, którego na ten moment nie rozumiałem.
Ludzie wodzili za mną wzrokiem, żartowali, ale to wszystko w sympatyczny sposób tak jakby chcieli sprawdzić czy faktycznie jestem z nimi, a nie jestem złudzeniem, niektórzy podchodzili i witali się ze mną.

Powoli dociera do mnie że stało się coś tutaj strasznego, ten żywioł ma swoją przyczynę, wszyscy uciekali przed wojną.
Podczas rozmów zsunęły mi się okulary i potoczyły po ukośnej podłodze, moja Przyjaciółka podniosła je, w tym momencie dostrzegłem że okulary składają się z trzech warstw, jedna warstwa to jeden wyprofilowany kawałek szkła który ochraniał szkła właściwe, a dodatkowo posiadały jeszcze filtr który chronił przed tutejszym ostrym słońcem.
Trochę się poluzowały tym upadkiem, więc zająłem się ich skręcaniem.

Przenieśliśmy się z tarasu w inne miejsce, widzę dwie postacie jedna góruje nad drugą.
Odczuwam że to ja jestem tą wyższą postacią, trudno opisać jak wyglądam, widzę tylko kształt głowy i kolor skóry błękitno stalowy.
Nagle z mojej głowy wysuwa się organiczny wysięgnik, który przypomina teleskopowy peryskop. Okazuje się że jest to broń, pada jeden strzał, nie wiem czy w coś trafia, czy jest tylko demonstracją siły.

Zastanawiam się czy to byłem ja czy ożywiłem awatara strażnika tego Świata.
Jakkolwiek by nie było moja Towarzyszka była zachwycona, rozpierała ją radość.
Po strzale broń wróciła do stanu wyjściowego i jedyny po niej ślad jaki pozostał to kościany grzebień w kształcie trójramiennej gwiazdy na mojej/awatara głowie.
Kształt też przypominał uproszczoną runę algiz.

Po tym wszystkim szliśmy ulicami opuszczonego miasta, gdzieniegdzie mijaliśmy ludzi, ale z reguły wiało pustką. Widać też było że tam gdzie ludzie opuścili swoje domy, musiało się to stać całkiem nie tak dawno.
Dotarliśmy do długich schodów, pomiędzy opuszczonymi budynkami, spotkaliśmy tam przyjaciółkę mojej Towarzyszki, która wciąż nie mogła się uspokoić, przez cała drogę podskakiwała radośnie.

Powiedziała do swojej przyjaciółki z wielką emfaza „…wiesz co on zrobił”, mówiła to z taką radością i nadzieją w głosie, że aż serce się radowało.
W myślach zastanawiałem się, że może lepiej jak to wszystko zostało by w tajemnicy i czy ta napotkana dziewczyna jej dochowa.
Po rozmowie szliśmy dalej opuszczonymi ulicami nieznanego mi miasta…

Wielkość

Moje Trzecie Imię…
Rzeka mojego dzieciństwa, kąpałem się w niej, łapałem ryby, tak wiele dni spędziłem w jej pobliżu. Pamiętam jak dziś, byłem małym “szkrabem”, któremu nie chciało się iść na jakąś lekcję, bo jak tu nie iść skoro Rzeka wylała.
Jak można przepuścić taką okazję, potworzyły się zakola w których zostało uwięzionych mnóstwo ryb.
Pamiętam radość jak brałem ryby w dłonie i wrzucałem je do Rzeki. Po latach idąc jej brzegiem napisałem kilka słów….

Idę, a razem ze mną idzie rzeka
Już tyle lat idziemy razem
Już tyle lat się znamy
Kojący jej głos
Pokazuje mi prawdziwy świat
Ptaki i drzewa,
Słońce i wiatr
Pomagają jej ,a
My dalej razem wspólnie idziemy…

Ale nie o tym chciałem pisać, intencja obudziła wspomnienia, a intencję obudził fragment filmu i pewien „sen” może sprzed kilkunastu miesięcy.
Szedłem w górę rzeki swojego dzieciństwa, nie o suchej stopie brzegiem, ale jej nurtem przez środek. Łapałem siecią ryby, były różnokolorowe, kto by pomyślał że w naszych rzekach pływają tak egzotyczne ryby;)
A życie płynie i wątki się splatają, słowa, sny, wizje…

masai-eirene-aniteri 2006-03-01 21:42:44
skomentuj (0) Istota z ognia stworzona…
Fizyczne ograniczenia odpadają, sposób myślenia i postrzegania diametralnie inny od ludzkiego. Brak ograniczeń w wielu kwestiach….
Duma tu też słabe ograniczenia…często ogranicza spektrum postrzegania niby tak wolnej istoty.
A już rozmawiać z człowiekiem to już obraza majestatu, no chyba że w interesach lub u wyjątkowych przypadków duma z chodzi na plan dalszy.
Poruszanie się w “przestrzeni” i “czasie”, pełna swoboda, nie trzeba pytać od drogę, co gdzie i jak trafić.
Człowiek zaś jak to się mówi “koniec języka za przewodnika” i tu nie tylko chodzi o drogę ale o najmniejsze elementy bytu nad którymi człowiek się zastanawia i powstają pytania.
Zdarzają się przypadki wśród ludzi, że szukają odpowiedzi na jedno pytanie przez całe życie…
Jeśli jest pytanie to i jest odpowiedź, patrząc na drugą stronę totalne przeciwieństwo. Sposób istnienia, myślenia i poruszania się wyeliminował pytania, jakże odmienny to stan istnienia…

masai-eirene-aniteri 2006-03-01 22:31:45
skomentuj (4) Powiadasz inne Dusze…
Być może, ale to „co było kiedyś” tkwi w nich nadal, przepojone tęsknotą w milczeniu
Wystarczy ciepło dłoni
Dotknięcie spojrzeniem
Ty znasz klucz, który idzie w uśmiechu
I wcale nie musi być pierzastej pościeli czy starej wiekowej słomy
Czy zielonej, leśnej polany spalonej letnim słońcem
Brakuje mi wieczorów w utuleniu i tych dźwięków sennych, Ty wiesz o jakie chodzi…
Spacerów, pod gwiazdami w powrocie do domu z nocnej zabawy, przez okolicę bezludną
Krzyków na całą okolicę, gdy kot zabłąkany, pośrodku nocy brykał po polu będąc potworem strasznym, co na życie niewieście nastaje
Dotknij mnie tylko….a ja już Ci pokażę Anioła;)
Dotknij mnie czule…

masai-eirene-aniteri 2006-03-06 21:00:00
skomentuj (0) Siostra Malakai…
Tak dawno to już było
Ona przyszła pierwsza by pamięć mą rozbudzić
Ukazując to co mi nieznane i tych z dawnych wieków
Postawiłem pytanie dlaczego Ty, odpowiedź była żartem “Bo nikt inny nie chciał, ale mówiąc już poważnie odpowiednia osoba do odpowiedniej osoby…”
Siostra Cesarzowej, ciekawa świata i ludzi, poznawanie jej napędem i pasją
Ciekawe cóż teraz porabia?
Czasami jest tak, że szczegóły zacierają się w naszej pamięci, cisza nocy przywołuje i podkreśla szczegóły, a nawet gdy nie ma ciszy wiele zdarzeń odtwarza się w moich myślach.
Jej Siostra podczas pierwszego spotkania, dużo opowiadała, a ja szedłem obok zastanawiając się “a czemu ja”, “dlaczego”, podczas tej rozmowy wiele rzeczy zaczynało nabierać innych barw. Stawiając pytanie dowiedziałem się co było między innymi powodem naszego spotkania, sprawiła ta odpowiedź lekką trudność Cesarzowej…
“Jestem Matką i jak każda matka martwię się o swoje dzieci, na pewno to rozumiesz.
W przyszłości może się tak zdarzyć, że któreś moje dziecko może zginąć…”

masai-eirene-aniteri 2006-03-08 22:24:15
skomentuj (0) Kiedyś, kiedyś, a może właśnie teraz…
Wchłonięty przez noc
Ciepłem dłoni* rozpoznany
Potrójnym światłem przeniesiony
Żarem przeciwstawię się bólowi**
Wiatrem mych intencji wyjdę mu naprzeciw***
Nurtem rzeki w fali tęczy
Wsączę szepty morza życzeń, a
Na zewnątrz uśmiech w cieple dłoni.

* “podczas wizji wytworzone ciepło, pierwsza część twego daru”
Ciepło przejawiało się w różnych sytuacjach, były chwile, kiedy gdzieś jadąc czułem się chodząco-jadącym ogniskiem.
Ilekroć siądę i zamknę oczy, widzę dwie latarnie, kilka lat temu spotkałem się ze znajomą, która ma szczątkowy dar, a jeżeli nawet coś więcej, to jej tryb życia nie pozwala na więcej…
Poszliśmy na piwo, knajpa w środku Rynku, siedzimy i rozmawiamy, jej dłonie wiele czują. Byliśmy małą atrakcją, możliwe że ktoś z boku zastanawiał się “co ona robi z tymi dłońmi”.
Jej dłoń nad moją dłonią, chwila koncentracji i odpowiedniego nastawienia i zaczęło jej brakować wzrostu bo musiała wstać…
Dziwiło ją to bardzo, mnie zresztą też, bo nigdy z czymś podobnym się nie spotkała.
** “zadanie”
*** “to nad czym musisz nauczyć się panować”

masai-eirene-aniteri 2006-03-08 23:16:00
skomentuj (0) Pamiętasz…
Pojechałaś kiedyś do Krakowa, to był ciężki dzień…
Chciałaś tej nocy wykrzyczeć swój smutek
Nie zastanawiając się wiele postanowiłaś, że napiszesz do kogoś
Znalazłaś w swoich zapiskach jakiś numer, ale nie wiedziałaś do kogo należy
Tak Życie pokierowało, że to ja dostałem wiadomość
I siedzi sobie facet w środku nocy, zastanawia się i głowi od kogo mógł to dostać
Twoje słowa wzbudziły we mnie odpowiedź…

…więc siądę i przejdę
Odnajdę
Myślą jasna dotknę
W nurcie rzeki zniknę
Bo to, co odnalezione
Nigdy niezgubione.

I wtedy było po równo, Ty zastanawiałaś się kto odpisał i dlaczego w ten sposób…

…a ja nadal każdej nocy dotykam Cię myślami

masai-eirene-aniteri 2006-03-09 00:12:27
skomentuj (1) Chwila z życia kropli wieczna jest w pamięci…
Czasami tak mam…majestatyczna bezgraniczność Wszechświata, a tu nagle… i mój pokładowy GPS wariuje i wszystko bierze “w łeb”…

Raz było to tak…

Wpadłem do “głowy” pewnego kloszarda i jego “bazy” gdzie się zatrzymał;), co się na słuchałem i po odczuwałem jego i tego co go otaczało…

Innym razem tak…

Czuję wiatr, stojąc na środku ogromnego placu, wpatruję się w swojego rozmówcę, przysiadł on na schodach jakiegoś pomnika, opowiadając mi o swoim życiu. Słuchając jego opowieści rozglądam się dookoła, w oddali dostrzegam kopuły Świątyń, przypominające zwieńczenia niczym jak Hagia Sophia…
Przechodzimy przez miasto, mój rozmówca pokaże mi gdzie mieszka. Trafiamy do miejsca usianego przez malutkie domki lepianki.
Klimat jest gorący, więc mieszkania są pod ziemią. Dach jego domu jest odsłonięty, a na powierzchni bawią się jego dzieci, śpiewają, machają i uśmiechają się do mnie…

Ostatnio…

Woda była krystalicznie czysta, promienie światła docierały na samo dno. Piasek czysty tu i ówdzie koralowce, otwarte morze, zarazem jakby pokój. Nad sobą w odległości kilkunastu metrów dostrzegam powierzchnię wody połyskującą w świetle słońca.
W pewnym momencie chcę wypłynąć, okazuje się że jakaś siła mi to uniemożliwia, po kilku próbach dociera do mnie fakt….
Nie żyję, podpływam do swojego ciała leżącego na dnie, sam ten fakt nie budzi we mnie jakiś gwałtownych uczuć, dostrzegam ludzi, a raczej duchy i nawiązuję z nimi rozmowę, wprowadzają mnie…. Nawet nie wiem jak bardzo chce mi się pić, dociera to dopiero do mnie wtedy gdy jakaś dziewczyna przynosi mi trochę gazowanego napoju i błogosławię ją za to “gdzie udało Ci się to zdobyć”
Później uczę się opanowywać oddziaływać na rzeczy, które zostawiłem za sobą, na tamten świat…
Uczucia jakie powstają gdy myślę, o tym do czego wrócić nie mogę…są nie do opisania.
Nie ma powrotu, to nie chwilowy wyjazd, to wieczność.
Najbliżsi…Dlaczego tak wcześnie…Przeogromna tęsknota, ale świadomość że tam nie można już wrócić tylko ją potęguje.
Ale zarazem czujesz siłę i nadzieję….”Nadzieja umiera ostatnia”

Szedłem z jakaś kobietą śmiała się widząc moje zachowanie, wznosiła oczy do nieba, gdy widziała moje wygłupy, gdy dotykałem mijanych ludzi.
Gdy dochodziłem do siebie, miałem trudności z określeniem czy jestem tu, czy tam….
Żyję, czy nie żyję…

“Prawdziwa Księga Południowego Kwiatu”

“Pewnej nocy Zhuangzi śnił, ze przemienił się w motyla…
Unosząc się beztrosko w powietrzu zapomniał, że jest Zhuangzi. Ale…
Kto tak chrapie?
Być może Zhuangzi jest motylem, być może motyl jest Zhuangzi…”
masai-eirene-aniteri 2006-03-14 22:33:06
skomentuj (0) Wielkość…
Ostatnimi czasy usłyszałem jak mówi się o Amadeo Modigiliani…za którymś razem, gdy usłyszałem więcej szczegółów z jego życia, pojawiła się we mnie myśl “Poświęcenie”.
Co jest miarą wielkości człowieka?
Można mnożyć wiele przykładów i określeń, ale wszędzie moim zdaniem pojawia się słowo “poświęcenie”.
Dla pasji, sztuki, dla drugiego człowieka, są też i negatywne znaczenia “poświęcenia”, ale zawsze to słowo jest związane z miarą człowieka.
Cytując pewnego Wielkiego Człowieka, jest coś jeszcze…
“Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący….”

2006-03-20 23:00:09

Fabryka snów - sztuka śnienia, bajki terapeutyczne, rozwój