Spotkanie z ludem Lu

Siedzimy sobie swobodnie, moja rozmówczyni siedzi na tapczanie, a wokół niej siedzą jej podopieczni i uczniowie.
Rozmówczyni wygląda jak latynoska, siedzimy na przeciw siebie i ona opowiadając rożne historie cały czas się uśmiecha, ma specyficzny styl mówienia coś w stylu wesołego kaznodziei.
W pewnym momencie bardzo mocno wpatruje się we mnie, jej oczy są bardzo blisko, w odcieniach zieleni i żółci, uśmiecha się przy tym i coś mówi, pomyślałem wtedy że zachowuje się jak smok, nie wiem dlaczego 😉 Ta jakby mnie sprawdzała.

Jesteśmy już w innym miejscu i o innej porze dnia, tak jakbym spędził już z nią kilka dni. Moja rozmówczyni siedzi na leżaku , pora jakby poranna, jest zmęczona, nieumalowana, masuje sobie stopy.
Opowiada mi o jakimś przypadku swojego pacjenta, którego leczyła.
Używa specjalistycznego słownictwa, tak jakby się dzieliła ze mną swoim doświadczeniem.

Kolejne pomieszczenie siedzę w nim z 2 osobami plus obok mnie siedzi kolejny nauczyciel, który pilnuje aby nic nas nie rozpraszało.

Po tym wszystkim biegnę ulicą podskakując wysoko, dotykając reklam, sam dziwie się że tak wysoko udaje mi się skakać.
Słyszę pieśń, widzę litery tej pieśni, dostrzegam też tubylców Opiekunkę z która rozmawiałem wcześniej, jej podopiecznych i innych. “Jesteśmy LU , Lusi..”, określenie lu, lusi przewija się w rożnych odmianach w słowach pieśni.

Przeniesienie i jestem w restauracji na powietrzu, prowadzimy dyskusje, wokół nas sporo stolików prawie wszystkie zajęte.
Rozmówczyni po mojej lewej stronie wpada w szal, tak jakby była opętana, syczy i chce się rzucić na kogoś.
Błyskawicznie wstaje unoszę prawa rękę nad jej głowa, nie pamiętam co mowie, to wszystko dzieje się bardzo szybko, w trakcie tego wszystkiego ruchu i słów opada na jej twarz woal, ona przewraca się na plecy przykryta tym woalem już spokojna i nie sprawiająca zagrożenia.

Ludzie wokół są przestraszeni tym co zaszło, padają pytania czemu ja tak szybko zareagowałem i w ogóle niczego się nie balem.
Odpowiedziałem na to, że za dużo razy wcześniej już to robiłem, pytają się co można robić w takich przypadkach, mowie im o modlitwie.
Z drugiego końca sali kobieta wyśpiewuje pytanie, okazuje się że ma problem zdrowotny, w odpowiedzi odsyłam ja do lekarza.

Rękawice

To była znajoma mi okolica, trochę zabudowań i sporo zieleni, która miejscami rozrastała się do wielkości sporej łąki.
Latałem pomiędzy nimi omijając płoty, budynki, zachwycając się otwartą przestrzenią pełną zieleni.
Na chwilę wszedłem do niewielkiego namiotu gdzie odbywało się spotkanie, wszyscy się znaliśmy. Okazało się że „metal” wykorzystywany jako implanty, które ma większość z nas, jest zagrożeniem i może nas osłabić. Widziałem jak inni mieli go np. w kostkach , czy innych stawach.
Przykucnąłem bo i ja miałem ten „metal” w kolanach i stawach dłoni, widząc wszystko, słaby od bólu, wyciągałem druty z dłoni, aby pozbyć się słabości.

Zmiana sceny…

Rozmawiam z jakąś kobietą na łóżku, która wydaje mi się znajoma, a może po prostu chce wyglądać na taką. Siedzimy naprzeciw siebie, jej wzrok jest świetlisty, jej tęczówki są bardzo jasne, wciąż patrzy na mnie z wielkim zainteresowaniem.

W pewnym momencie dostrzega u mnie, że mam „rękawiczki” stwierdza, że też chce mieć takie.
Zaczyna zachowywać się coraz bardziej drapieżnie, przez chwilę to znoszę, a gdy widzę że ona nie zamierza odpuścić, mówię jedno święte słowo.

Niczym dobrze wyszkolona matka wielebna z zakonu Bene Gesserit użyłem Głosu 😉
Kobietę unosi w górę, jakby w wewnętrznej implozji, skręca ją z bólu, nie wiem co poczułem,czy odczulałem jej ból, czy było to coś innego, ale wewnątrz siebie potężnie piekący ból.

Gdy odzyskała kontrolę nad swoim ciałem uciekła kilka metrów ode mnie, po chwili chciała ponowie zaatakować. Wstałem i po raz drugi użyłem głosu i słowa, ponownie ją to powaliło.
Wciąż byłem pod wrażeniem tonu swojego głosu, nie było w nim żadnego miłosierdzia czy litości.
Nie podejrzewałem samego siebie o coś takiego, głoś przepełniony taką wolą i pewnością że potrafił zniszczyć przeciwnika.

Fabryka snów - sztuka śnienia, bajki terapeutyczne, rozwój