Pewna udręczona dusza…

tree

Głos udręczonej duszy:

Niektórzy ludzie rodzą się wrażliwsi niż inni.
Łatwiej ich zranić, częściej płaczą, a smutek towarzyszy im od najmłodszych lat.
Niektórych ludzi łatwiej zranić, między innymi mnie…

 

 

Echo:
Niektórzy ludzie są jak drzewa, gdy wieje wiatr uginają się, gdy żar leje się z nieba,
ich liście dają im ochłodę.
Gdy przybywa im lat, wrastają głębiej w ziemię i rosną w pokoju.
Niektórzy ludzie pomimo przeciwności trwają w Bogu, rosnąc niczym drzewa…

/S.M. 25.06.14/

Ostatni piątek

– Masai idź dziś po pracy z psem do Łabędzi i tam zmów Różaniec do Krwi.
To Wam jest potrzebne teraz – moc Krwi bo przed Wami próba….
– Jaka?
– Nie mogę Ci powiedzieć ale proszę zrób to co napisałam.
– Dobrze.
– Dziękuje.
– Będę was wzmacniać też moją modlitwą.
– Dziękuje.

Poszedłem nie raz, czy deszcz , czy wiatr…
Nie mam sił, ale na wakacje się nie zanosi.
Jest pewne zawołanie, okrzyk w tradycji żydowskiej, którego nie przytoczę, za duża zbieżność „nazwisk”;)w originale. Chociaż w polskiej wersji, zaczyna się od „Jak długo jeszcze…”
Właśnie, jak długo…

29 marca 2007

Smak życia

Wczoraj miałem ciężki dzień, tak naprawdę siadłem sobie dopiero po 23., trzeci tydzień mini maratonu.
Po racy do następnej pracy, a przedtem w biegu wyjście z psem, później sprint na autobus i jazda do miasteczka gdzie zawracają ptaki, a centrum miasta jest krzyżówką 5 ulic;)

Okazuje się, że jednak przyjechałem na darmo, ale z jednej strony to dobrze pomyślałem sobie, że to mi da szansę na załatwienie kilku spraw, na które normalnie nie mam czasu.
Zaszalałem i kupiłem sobie słuchawki high-end, ledwo, ledwo mój sprzęt pozwala rozwinąć im skrzydła, no ale cóż teraz mogę zaliczać odloty muzyczne;)

Zjazd do domu i długi spacer z psem do Łabędzi, w ciemności ludzie nieopodal przemykają, z oddali słychać bawiących się, gdzie nie gdzie przemknie ptak, a ja siedzę zatopiony w modlitwie, wpatrzony w taflę wody i ciemność ponad koronami drzew w oddali.

Powrót do trzeciej pracy, a tam to brak zdjęcia produktu, to brak danych , jak tak można pracować, bajzel, z chęcią walnąłbym to wszystko, gdyby tylko mogło to czemuś pomóc.
To nie wszystko, kropką nad „i” był słowa pewnej „Truskawki holenderskiej”,
„…miałam propozycję pracy ale zastanowiłam się i wolę malować meble(czytaj dalej siedzieć w domu)”.

No to jak dla mnie to już było za wiele, gdybym był Garou to zawyłbym jak stąd do wieczności i zrobił z niej prosciutto, ale nie siła spokoju;) i jedziemy zgodnie ze sztuką bez rzucania mięsem, bo jeszcze trochę, a bym się nie oszczędzał ale i bez mięsa nie było jej do śmiechu.
Rano gdy jako tako wróciłem do rzeczywistości dostaję wiadomość ”Idę do pracy. Od poniedziałku zaczynam!” No to rozumiem;)

Wszystko to przypomina mi pewne wydarzenie, kilka lat temu szedłem na autobus, to były luźne czasy pomieszania z poplątaniem, ale nawet w taki momencie idąc, odczuwając wszystko dokoła, widząc wiatr w koronach drzew, odczuwając każdy krok, zapach powietrza, najmniejszy szczegół, coś we mnie krzyczało „smak życia”.

Życie nie traci smaku, to my tracimy jego smak.

16 marca 2007

Fabryka snów - sztuka śnienia, bajki terapeutyczne, rozwój