Sha-hi-ye-na…

Pewna przeszła noc i ciemność.
Gdy nagle ktos przybył przemawiając w niezrozumiałym języku.
Kreśląc znaki na moim czole, złapałem go za rekę pytając “Czemu to robisz?” ale jego język ani o jotę nie stał sie zrozumiały.
Tworzył znaki umacniając je śpiewnym słowem.
Ponowiłem pytanie o mało nie tracąc swojej ręki, tak to jest jak ludzie nie potrafią się porozumieć.
Jeden chce wiedzieć, a drugi nie rozumiejąc broni się, odszedł gwałtownie zostawiając niepokój we mnie.
Na szczęście przybył ktoś inny z Plemienia zwanego też czasami Sha-hi-ye-na.
Wyjaśniła mi to co się wydarzyło rozjaśniając działanie Szamana i cel jego przybycia, w niezrozumiałych jego słowach tkwiła troska, przyszedł by mnie ustrzec, a czasu miał nie wiele, gdy odszedł zdązył wykonać to po co przyszedł.
Ilekroć pomyślę o tym Plemieniu, pojawia się odczucie wolności, wielkiej przestrzeni i życia zgodnie z Naturą.
Od razu przypomina mi się też wtedy historia pewnej małej świętej dziewczynki, którą opowiedziała mi Szamanka Plemienia.
To już oddzielna historia…

2005-10-12 09:47:22

Fabryka snów - sztuka śnienia, bajki terapeutyczne, rozwój