Koincydencja

Pierwszy sen sprzed kilku lat, z czasu gdy uczyłem się siebie.
Spotkałem w nim dziwnego rozmówcę, ubiór, fizjonomia, barwy nie z tego świata;)i drogę otoczoną z jednej strony murem, a gdzieś tam daleko duży samolot pasażerski na lotnisku.
W rozmowie z tym dziwnym ktosiem, przedstawiono mi przemianę, dotyczącą mnie, a później dowiedziałem się czym jest “samolot” – drogą, celem.
Wczoraj dostrzegłem dwójkę ludzi, małą dziewczynkę, która szła za rękę być może ze swoim Tatą. Widziałem wszystko z lekkiego oddalenia, gdy zbliżyli się do budynku, tuż nad nim pojawiła się zorza. Niebo, choć była to noc, było przesiąknięte specyficznym światłem, trudno to określić, granat, purpura, a zarazem otwartość przestrzeni. Zorza mieniła się wieloma barwami.
Dostrzegam, że nie jesteśmy sami, z nieba obserwują nas inni.
Daleko, blisko, wszędzie pełno “samolotów”, dużych i małych, są jakby nie tylko zlepkiem metali, ale teraz są niezależnymi istotami, które przyglądają się nam. Można dostrzec ich spojrzenia, wyraz twarzy. Zaczynam biec, coraz szybciej, jesienne liście uciekają na boki, staję się Samolotem…

Polowanie…

Ponad cztery lata temu miałem pewną rozmowę, zimny i jesienny wieczór, rozmowa zaczęła się wśród kilku czerwonych kasztanów, jedne z niewielu w moim mieście.
Notka „Brama” 07.2004.
Naprzeciw siebie stanęli, człowiek na początku swojej drogi i istota z ognia stworzona.
Jeśli walczy dwóch podobnych sobie, każdy przeciwnik jest w stanie dosięgnąć drugiego, ale co wtedy, gdy każdy pochodzi z innego świata jak zwykłe ludzie dłonie mogą dosięgnąć to, co „niewidzialne”. Trzeba odczuć tą bezsilność, gdy widzisz jak każde Twoje działanie jest niczym li tylko pustym gestem. Próbowałem wielu sposobów by uchwycić przeciwnika, wywołując tylko śmiech. „Przecież ty nie wierzysz”, „Twoja podświadomość wie, i szuka”.
Używając fortelu udało mi się „pokonać” przeciwnika. Na koniec usłyszałem słowa ”Po mnie przyjdą silniejsi”.
Minęły lata, a ja wciąż uczyłem się sztuki „polowania”, trwa to do dziś, i będzie trwać.
Atutem przeciwnika jest przyczajenie, „niewidzialność”, totalne ukrycie w najgłębszych zakamarkach duszy lub na samej powierzchni zgodnie ze słowami „Pod latarnią najciemniej”, skoro i tak nikt nic nie widzi lub uważa, że wie lepiej.
Wywabić przeciwnika z ukrycia, tylko wtedy można skutecznie działać. Nawet, gdy dzieli nas odległość, znaleźć słowo, pytanie, czuły punkt, inny szczegół, który posłuży za kotwicę.
Wyciągnąć i doprowadzić do konfrontacji, uświadomienia i jak tylko można …pomóc.

Napisałem słowa poniżej, jeszcze zanim cała historia się zaczęła, jak widać podświadomość chodzi własnymi ścieżkami;)

Oczy istoty nocy
Skóra sprężysta w każdym ruchu
Drapieżna zmysłowość gotowa do skoku
Delikatne stąpnięcia
Wkrótce zajdzie słońce, zaczną się łowy
Bezgłośne ofiary
Rozkosze smaku
Błogość spełnienia
Następnej nocy inne miejsca ofiarne krzyczącego smaku

Karma Paldren Dolkar

Duchowe imię mojej przyjaciółki, znajomość z czasów, gdy szedłem Drogą Buddy.
Razem zdarzało nam się zaszaleć, razem medytowaliśmy, razem chodziliśmy na zakupy, ot życie.
Jest sparaliżowana, od lat jeździ na wózku, dzielnie daje sobie radę i czerpie garściami z życia.
To w jej główce wykluł się pomysł, że przygotuję temat z listy, przedstawię go w Gompie przed innymi. Sprawa dotyczyła listy buddyjskich tematów, które wybrał Lama Ole, aby zwykli i przeciętni uczniowie zapoznając się z nimi mogli z większą świadomości bronić i żyć prawdami, które wybrali w swoim życiu. Jakoś sprawa się nie skrystalizowała, czy czasu nie było, czy nasze drogi się rozeszły, po prostu sprawa się rozpłynęła.
Od lat nie powtarzając, sam jestem zdziwiony w mej pamięci jest wciąż mantra Wadżarasattwy.
Moja przyjaciółka była jedną z pierwszych osób, której w jakiś sposób sen był związany ze mną. Kolejną osobą była Justyna_M, nick pewnej młodej dziewczyny, wtedy jeszcze nie studentki, mieszkamy od siebie kilkaset kilometrów, nigdy się nie widzieliśmy, i nie wiadomo jak tam u niej, jedno, co wiem, że studiuje pełną parą i to już nie ta sama osoba;) Co niektórzy zapewne pamiętają ten nick;)
Mało się znaliśmy i było dla niej totalnym zaskoczeniem, że jak to jest możliwe, że śniła w jakiś sposób o mnie, nie łatwy był to czas dla mnie, ale ktoś „życzliwy”, przesłał za jej pośrednictwem ostrzeżenie dla mnie. Nie raz dziwiłem się jak to wszystko jest poukładane, ale później to, co było na początku „dziwnością” stało się normalnością. Ludzie, miejsca, istoty, sny, kto by to wszystko teraz zliczył.

Kiedyś napisałem
/Sny są nami, a my nimi swoimi pragnieniami/

A Ty, kim jesteś?

Fabryka snów - sztuka śnienia, bajki terapeutyczne, rozwój