Dla Sztywniaka…

Wydarzyło się to po 3 Bramie, której nadmiar został wykorzystany do zniszczenia tego, który zaatakował Igora.
Mam znajomka, który żyje jak marionetka, żyje w sidłach gwałtowności, ogromnego ego, a zarazem infantylności.
Kolejny nadmiar z zamkniętej Bramy, posłużył do wyrwania go ze szponów zniewolenia. Gdybym nie wiedział co się stało, uznałbym, że coś dziwnego dzieje się z facetem, nie ten facet, spokojny, wyciszony. Nawet to chwilowe wyrwanie dało mu możliwość innego spojrzenia na świat i siebie, ale nie wykorzystał tej możliwości, wrócił do starego siebie.

Przenikanie…

Najmocniejsze , albo inaczej najbardziej uderzające były i są momenty kiedy świat “ponad naturalny” przenika się ze światem fizycznym i to nie z moim życiem, ale życiem innych.
Wiele było takich momentów i będzie.
Kilka lat temu zostałem zaproszony na ślub swojego najlepszego kolegi, razem podnosiliśmy sie z niejednej porażki.
Nic by nie było w tym dziwnego, gdyby nie informacja, z dobrych źródeł, że na uroczystości będzie demoniczna kobieta nocy, która znana jest w swoich kręgach z władzy jaką roztacza.
I co tu zrobić, koledze nie można odmówić, ale perspektywa “mokrej plamy” jaką ta niewiasta by ze mnie zrobiła też mi się nie uśmiechała. Czas się zbliżał nieubłaganie, decyzję musiałem podjąć, kolegi nie chciałem zawieść. W ostatniej chwili odzyskałem część siebie, co oddaliło niebezpieczeństwo. Pojechałem tam już nawet nie myśląc, że ona przemyka wśród zaproszonych gości…

Skojarzenia…

Kilka dni temu zwróciła się do mnie pewna osoba o poradę, istniało duże prawdopodobieństwo, że pewien “dżentelmen” raczej nie życzył jej szczęścia.
Powiedziałem co uważałem za stosowne, a później przyszło zastanowienie, jak to ja się zachowuję jak trzeba komuś w przenośni lub dosłownie dokopać;)
Kilka miesięcy temu, rozmawiałem z pewną “osoba”, która postawiła mi pytanie “Czemu ja tak ich nie lubię, czemu ich zwalczam”?-Przeciwników ze świata Cieni.
Wtedy z mojej odpowiedzi wynikało, że to tak jakoś wyszło, że rożne wydarzenia złożyły się na to.
Patrząc na swoje zachowanie po tej poradzie, wynika raczej, że lubię tą robotę, choć czasami to lubienie wychodzi mi bokiem.
Pamiętam jedną z pierwszych walk, odwiedził mnie wtedy dziwny gość, należał do tych, którzy na samo imię w/w Przeciwników szczerzyli kły i włos im się jeżył.Powiedział coś w stylu “No Masai, to dziś czeka nas walka”. trochę mnie tym wybił;)Zapytałem się “Czemu sądzisz, że ja się nadaję do tej walki?”
Coś tam odpowiedział dla poparcia swoich słów, przy okazji dał mi do odczucia siłę swoich szczęk, aby żadne “cholerstwo” się nie przyplątało “Teraz jesteś gotowy”.
Wygraliśmy tą bitwę…

Fabryka snów - sztuka śnienia, bajki terapeutyczne, rozwój