Na wstępie ktoś może zapytać jaka medytacja?
W tym miejscu będzie trochę inaczej, chciałbym w większym stopniu zwrócić uwagę na podejście do medytacji i jej praktykowania, a rodzaje i typy będą sprawą drugorzędną.
Miesiąc: wrzesień 2008
In memory of Bell
Bella i Sebastian
“Opis wcale nie wprowadza w błąd. To jak najbardziej o przyjaźni człowieka i bernardyna. Ale ten bernardyn, a raczej bernardynka od lat mieszkała samotnie w górach, a ten człowiek był osierocoym chłopcem, którmu dokuczały inne dzieci z wioski. Sebastianem zajmowała się Angelina i jej dziadek. Ale chłopiec czuł się samotny i wyobcowany. Jak ten pies. I ten na wpół zdziczały pies w końcu dał się obłaskawić właśnie Sebastianowi, który godzinami nocą w górach wyczekiwał na psa…
A tom drugi zawiera wątek szpiegowski, tajemniczy medalion zdaje się z mikrofilmem, który właśnie dzięki Belli da się odnaleźć.
W latach 70-tych w TV leciał serial pod tym tytułem.
Dzieciaki śpiewały piosenkę w stylu:
Za dawnych czasów jak niesie wieść
Gdzie hale owiec i wilków sześć
Wśród szczytów gór gdy padał śnieg
Mały Sebastian narodził się…
Już od najmlodszych swoich lat
Samotny był jak polny kwiat
Bo matka wnet umarła mu
Wieści o ojcu zginęły z nią
Staruszek wychowywał go, za co Sebastian kochał go
I płynie rzeka i kwitnie kwiat
Sebastianowi przybywa lat
Aż pewnej nocy gdy Bella śpi
Nadchodzą wieści z sąsiedniej wsi
Że ojciec Sebastian żyw i chce go widzieć jeszcze dziś
I od te pory szczęśliwy jest mały Sebastian i jego pies
I od tej pory szczęśliwy jest mały Sebastian i Bella jego pies…
M.in. dzięki temu serialowi w latach 70-tych był wysyp chłopców o imieniu Sebastian… :-)”
Wizyjnie
Wszedłem do „wewnętrznego pokoju” swojego Przyjaciela, dostrzegłem jak leży wycięczony na łóżku, życie go nie oszczędza. Nie mogę zmienić jego losu, ale mogę być obok.
Pożegnałem się z rodzina, wyszliśmy na balkon z którego rozchodziły się jakby stopnie przypominające uprawy ryżu na stokach gór na Dalekim Wschodzie.
Wzniosłem się pomiędzy dachy, które też były kilku poziomowe, przyczaiłem się po między nimi, obserwując otocznie, szukając Przeciwnika.
Pojawił się, ale nie zaatakował bezpośrednio, rzucił za mną kamień, który opadł na ziemię, omijałem go z daleka wietrząc podstęp.
Gdy oddalałem się od Przeciwnika okazało się, że kamień był przywiązany do mojej „sznurówki”, miał za zadanie „ściągnąć mnie na ziemię”, byłbym wtedy jego niewolnikiem.
Kamień wzleciał ku niebu, po chwili opadał, „sznurówka” była jak kilkusetmetrowa lina, dopóki nie dotknie ziemi mam czas na uwolnienie się.
Biegłem, podskakiwałem, leciałem, rozwiązywałem swój prawy but, chcąc jak najszybciej pozbyć się tego balastu.
Zdążyłem, po tym wszystkim miałem wgląd do jego „myśli-notatek”. Zastanawiał się w nich dlaczego nie przeciąłem uwięzi, ale jakoś nie miałem przy sobie maczety;) ale to tez mógł być pretekst coś ala „czemu nie wybrał innej drogi” takiej która podobała by się mojemu Przeciwnikowi.
Aż za dobrze wiem co przedstawia to wydarzenie…