Pewna historia…

Ktoś ostatnio mnie molestuje o historię, no to siegam ręką do cylindra..ciekawe jaką wyciągnę;)

Pierścionek…

Pamietam, że to był dzień jakiegoś Twojego egzaminu, pojechaliśmy razem, miałem porozmawiać z dwiema Twoimi koleżankami.
Sala wykładowa, jak to zwykle bywa tabuny ludzi biegaja w tą i tamtą stronę.Przysiadłem sobie z pierwszą rozmówczynią gdzieś na boczku, o ile można powiedzieć, że w takim miejscu mozna znaleśc jakies spokojne miejsce;)
Rozmowa, snuła sie w okolicach buddyzmu, by zejść na wyżej wymieniony “pierścionek”.
Nie bedę tu rzucał nazwami, aby nie być posądzonym o kryptoreklamę;), co dociekliwsi napewno sie domyślą o jaki chodzi.
Moja rozmówczyni bardzo zrzyła sie z tym przedmiotem, nosiła go już spory kawałek czasu, nigdy go nie ściagając.
Tłumacząc to tym, że inni mówią i zachwalają jakie to on ma “super” właściwości.
W pewnym momecie coś się zaczyna…
Dziewczyna widzi mnie pierwszy raz w zyciu i zastanawia się dlaczego budzi się w niej lęk do mojej osoby.
Zaznaczam dookoła pełno ludzi,a nikt nie dostrzega z czym zmaga się teraz ona.
Zdziwienie nie kończy sie na lęku, robi się czerwona, nie panuje nad tym, łzy zaczynają jej płynąc, to juz jest dla niej za wiele.
Stara się opanować, no bo jak to wyglada pełno ludzi, a ona tu sie rozkleja.
…a wszystko to sie dzieje, po tym jak zdjęła sobie tą “obręcz”, która tak wytrwale nosiła.
Sciągneła ją dla eksperymentu, tylko że eksperyment przerósł jej oczekiwania…
Z tego co wiem, po dziś dzień jej dłon jest wolna od tego małego detalu…

Fabryka snów - sztuka śnienia, bajki terapeutyczne, rozwój