Pewnego lata
Rozmawiamy, a tematem są ludzie, z którymi się spotkałem, a których znałem na odległość wcześniej.
– Wydaje Ci się Masai, że spotykając tych ludzi, z którymi wcześniej rozmawiasz, to poznasz ich lepiej, bardziej zrozumiesz i tu jesteś w błędzie. Zanim ich spotkasz, Ty znasz ich już na wskroś. Jeszcze nie umiesz tego docenić, dostrzec…
… – Zazdroszczę Ci Masai.
– Ty mi zazdrościsz? Ty? (w duchu myślę, kto jak kto, ale TY???)
– Wiele otrzymałeś, jeszcze nie czas byś teraz walczył, ale Twój czas nadejdzie i wtedy docenisz “prezent”.
Patrzy się na mnie, z przymrużonymi oczami, chwila milczenia, jakby szukała czegoś we mnie.
– Zaskakujesz mnie, Twój Duch zna Legendę…zostawiła mi na koniec kilka rad i odeszła zostawiając mnie w konsternacji.
O Legendzie to przy innej okazji;)
Kiedyś przed latami, pewnej zimy, idąc skoro świt na autobus do Wielkiego Miasta, ciemno, ponuro i na pewno nie ciepło. Szedłem parkiem zapatrzony w korony drzew, pisząc kilka myśli…
Korony drzew podpierające niebo
W wschodzącym słońcu wyrzeźbione
Każdy swój szczegół odsłaniają
W ramionach wielokształtnych
W swoim cieniu
Niczym anioły słońce witają
A później nie wiem co mnie naszło, teraz wiem, że to anomalie czasowo przestrzenne zrobiły dziurę nożyczkami, przepuszczając to i owo;)
A cóż to za rycerz na starej szkapie jedzie, w pordzewiałej zbroi
Nędzną imitację kopii dzierży w dłoni,
Ale gdzie jego wierny kompan, z którym już od tylu wieków
Tworzą legendę czynów wspaniałych
Przez tak wielu naśladowanych,
Ale nikt nie dorówna tym dwojgu
To tylko marne odbicia czynów wyśmienitych
Niepokonanego duetu
2006-02-24 20:15:12