Słowa te usłyszałem pierwszy raz, albo inaczej poruszyły mnie one wtedy bardzo, jakieś 8 lat temu, w pewnym niewielkim kameralnym kinie w Krakowie.
Któż mógłby przypuszczać, że Słowa te staną się dla mnie tak ważne. Na tamten czas było mi do nich daleko, ale wypowiadane miały coś w sobie, co powodowało dziwne uczucie…
A teraz w mrokach nocy by odnaleźć spokój duszy…
“De profúndis clamávi ad te, Domine : Dómine, exáudi vocem meam.
Fiant aures tuae intendéntes in vocem deprecatiónis meae…”