Bella i Sebastian
“Opis wcale nie wprowadza w błąd. To jak najbardziej o przyjaźni człowieka i bernardyna. Ale ten bernardyn, a raczej bernardynka od lat mieszkała samotnie w górach, a ten człowiek był osierocoym chłopcem, którmu dokuczały inne dzieci z wioski. Sebastianem zajmowała się Angelina i jej dziadek. Ale chłopiec czuł się samotny i wyobcowany. Jak ten pies. I ten na wpół zdziczały pies w końcu dał się obłaskawić właśnie Sebastianowi, który godzinami nocą w górach wyczekiwał na psa…
A tom drugi zawiera wątek szpiegowski, tajemniczy medalion zdaje się z mikrofilmem, który właśnie dzięki Belli da się odnaleźć.
W latach 70-tych w TV leciał serial pod tym tytułem.
Dzieciaki śpiewały piosenkę w stylu:
Za dawnych czasów jak niesie wieść
Gdzie hale owiec i wilków sześć
Wśród szczytów gór gdy padał śnieg
Mały Sebastian narodził się…
Już od najmlodszych swoich lat
Samotny był jak polny kwiat
Bo matka wnet umarła mu
Wieści o ojcu zginęły z nią
Staruszek wychowywał go, za co Sebastian kochał go
I płynie rzeka i kwitnie kwiat
Sebastianowi przybywa lat
Aż pewnej nocy gdy Bella śpi
Nadchodzą wieści z sąsiedniej wsi
Że ojciec Sebastian żyw i chce go widzieć jeszcze dziś
I od te pory szczęśliwy jest mały Sebastian i jego pies
I od tej pory szczęśliwy jest mały Sebastian i Bella jego pies…
M.in. dzięki temu serialowi w latach 70-tych był wysyp chłopców o imieniu Sebastian… :-)”
I dlatego moja bernardynka nazywała się Bella. Tylko , że teraz wydaje mi się, że filmowa Bella nie była bernardyne – nie ma białych bernardynów- prawdopodbnie była pirenejskim psem pasterskim. Ciekawe w jakich górach rozgrywała się akcja – może to były właśnie Pireneje. Nic prawie oprócz chłopca, psa, śniegu i gór nie pamiętam ale to takie nostalgiczne wspomnienie…
Ostatnie zdanie to chyba nie skarga… bo imie brzmi ladnie 🙂