Pewna sobota, od kilku dni wciąż pada i pada i dodatkowo poranek dopiero się budzi, a słonce jeszcze śpi.
Odbyła się pewna rozmowa.
– Pojechałbyś do Miasta Miłości, tak na weekend.
Pogoda za oknem mnie nie przekonywała, wdaliśmy sie w wymianę argumentów.
Wreszcie Anioł nie wytrzymał
– Jedziesz wreszcie czy nie, będziesz tu gnuśniał, zrób coś.
Podsumowując pakuję się i jadę skoro świt.
Innym razem.
– Wiesz zrób to i to, powtórz to co Ci mówiłem, zrobimy to tak i tak. (czysty spontan to tak moim skromnym zdaniem:))
– Idź módl się, zawalczymy o jego duszę.
2006-08-22 11:14:10