Był taki okres w moim życiu, że zaczytywałem się twórczością Johna Ivringa, kto nie pamięta filmu “Świat według Garpa”;)
W sieci znalazłem wiele recenzji jego książek, niżej zamieszczam drobny przykład recenzji “Hotel New Hampshire”:)
Nie odbiegając od tematu jeżeli coś tutaj piszę to znak, że jest to związane z moim życiem, ale jak to wszystko jest powiązane przedstawię już w następnej notce.
“Pierwsze skrzypce w tej brawurowo napisanej, przesyconej erotyzmem powieści grają członkowie rodziny Berrych, wiedzeni obsesyjnym pragnieniem stworzenia dochodowego hotelu. Szukając odpowiedniego miejsca do realizacji projektu, a także własnego miejsca w życiu, co raz konfrontowani z niespodziewanymi tragediami, ludzie ci wikłają się w różne zwariowane sytuacje, które równie często wywołują u czytelnika salwy śmiechu, co wyciskają mu z oczu łzy. Warto więc chyba przy lekturze tej świetnej powieści pamiętać o jednej z zawartych w niej maksym: “Życie jest na serio, a sztuka dla frajdy”.
“Wspaniała historia rodziny, która wymyśliła, że jej sposobem na życie będzie prowadzenie hotelu. Opowiedzieć o tym się nie da, trzeba to przeczytać :). Jak zwykle u Irvinga, roi się od niedźwiedzi (uroczych zresztą), prostytutek, sportu, oczywiście jest Wiedeń i przedziwne, śmieszne, odrażające, wzruszające perypetie.
Po przeczytaniu tej książki będziecie mieli wrażenie, że jesteście członkami tej postrzelonej rodzinki – aha, i trzymajcie się z daleka od otwartych okien ;)”
2006-04-06 13:40:16