Duchowe imię mojej przyjaciółki, znajomość z czasów, gdy szedłem Drogą Buddy.
Razem zdarzało nam się zaszaleć, razem medytowaliśmy, razem chodziliśmy na zakupy, ot życie.
Jest sparaliżowana, od lat jeździ na wózku, dzielnie daje sobie radę i czerpie garściami z życia.
To w jej główce wykluł się pomysł, że przygotuję temat z listy, przedstawię go w Gompie przed innymi. Sprawa dotyczyła listy buddyjskich tematów, które wybrał Lama Ole, aby zwykli i przeciętni uczniowie zapoznając się z nimi mogli z większą świadomości bronić i żyć prawdami, które wybrali w swoim życiu. Jakoś sprawa się nie skrystalizowała, czy czasu nie było, czy nasze drogi się rozeszły, po prostu sprawa się rozpłynęła.
Od lat nie powtarzając, sam jestem zdziwiony w mej pamięci jest wciąż mantra Wadżarasattwy.
Moja przyjaciółka była jedną z pierwszych osób, której w jakiś sposób sen był związany ze mną. Kolejną osobą była Justyna_M, nick pewnej młodej dziewczyny, wtedy jeszcze nie studentki, mieszkamy od siebie kilkaset kilometrów, nigdy się nie widzieliśmy, i nie wiadomo jak tam u niej, jedno, co wiem, że studiuje pełną parą i to już nie ta sama osoba;) Co niektórzy zapewne pamiętają ten nick;)
Mało się znaliśmy i było dla niej totalnym zaskoczeniem, że jak to jest możliwe, że śniła w jakiś sposób o mnie, nie łatwy był to czas dla mnie, ale ktoś „życzliwy”, przesłał za jej pośrednictwem ostrzeżenie dla mnie. Nie raz dziwiłem się jak to wszystko jest poukładane, ale później to, co było na początku „dziwnością” stało się normalnością. Ludzie, miejsca, istoty, sny, kto by to wszystko teraz zliczył.
Kiedyś napisałem
/Sny są nami, a my nimi swoimi pragnieniami/
A Ty, kim jesteś?
ja jestem…. jestem nikim. zupełnie nieważnym kimś…
Tą, która wychodzi z cienia
kim jestem, kim nie bylem, kim nie bede…
tego nie wie nikt…
jestem wedrowcem, bylem wyzwaniem a kim bede??…
slonce nie zawsze oswietla nam droge…