Zapewne wielu z Was czytało, oglądało lub słyszało różne historie dotyczące ludzi, którzy odwiedzali starożytne Miejsca Mocy, wiekowe menhiry, święte Góry, “stare szafy” i można by tak długo wymieniać, ale nie to jest teraz meritum sprawy;)
Przykładowy bohater przechodzi przez taką “starą szafę” i odkrywa inny świat, gdzie czas płynie swoim rytmem.
Spędzając tam wiele pór roku powraca prawie w tym samym momencie swojego “wejścia”.
Więc co z tym czasem, jak go należy liczyć, czy da się go policzyć?
Coś tam umownego na pewno można byłoby sklecić, ale co zrobić gdy takich podróży jest wiele po wielokroć?
Czy znaną matematykę czasu, początek i koniec, można od tak wtedy sobie odnieść do jednostki ludzkiej?
Takie “przejścia” to tylko czubek góry lodowej.
“Przejście” z miejsca do miejsca w „przestrzeni i czasie”.
“Przejście” z istnienia do istnienia…
Czas zmienia się w woltyżerkę, jak łatwo w tym zatracić siebie.
ŻYCIE mamy jedno, bez względu gdzie pójdziesz i kim będziesz…
Szukając…
Dostrzegłem, że idę ulicą zawieszając wzrok na elewacjach mijanych domów
Ich barwy były żywe i pastelowe
Chodniki i krawężniki były bardzo zadbane robiły dobre wrażenie;)
Zieleni było w bród, atmosfera spokojna
Ulica prowadziła w stronę wzgórza na którym też były zabudowania miejskie
Tam było więcej otwartej przestrzeni, na lewo droga schodziła w dół
Z tej strony słonce rozlewało swoje barwy
Wybrałem prawą stronę idąc w górę, chłonąc wszystko wokół
W pewnym momencie dostrzegłem znajomych siedzących w kawiarni pod otwartym niebem
Machając im na przywitanie zagapiłem się, nie dostrzegłem nagłego spadku
Także ziemia była po niżej o dobrych kilka metrów, lecąc w dół jakoś udało mi się dogadać z grawitacją i wylądowałem bezpiecznie
Wędrując po różnych miejscach…szukam dla Nas Domu
Co dzieje się gdy nie słuchamy się serca…
To było pewnej zimy…stało się w nocy.
Uległem pewnej pokusie i popełniłem ogromny błąd, dałem się zwieść.
Wahałem się z pewną decyzją, szarpany skrajnymi odczuciami.
Powiedziałem zgoda… i to był błąd, z którego ceną przyszłoby mi żyć, na szczęście w świetle słońca okazało się, że można to odwrócić, w odpowiednim czasie.
Pamiętam wszystko tak jak dziś, odczucia , obawy, strach, rozpacz, nadzieję…
Gdy klamka zapadła od razu pojawili się Prześmiewcy, ich słów nigdy nie zapomnę.
Nie zapomnę też pewnego pytania, na pozór niewinnego “Jak się teraz czujesz?”
Odpowiedziałem na nie i przyszło następne zadane od tak, niby mimochodem.
“Czy czujesz Jego obecność…”