Burleska…

W pomieszczeniu znajdowało się kilka osób, wśród nich znajomy robiący ciemne interesy z nieznanym mi człowiekiem.
Wszedł człowiek-duch, usiadł na chwilę, by po chwili zaraz wyjść. Nie wiem skąd to przyszło i dlaczego poszliśmy za nim, ja byłem tym który go „widział”, towarzysz nie.
Śledząc nasz „cel”, wygłupialiśmy się, nie tracąc go z oczu, w pewnym momencie jednak zniknął, jakby sie w jednym momencie „przemieścił” w tylko sobie znane miejsce. Dalej już tylko sam kontynuowałem, lotem dywanowym przeczesywałem uliczki, zakamarki, unosząc się nad dachami by obserwować większy obszar. Mijałem nie raz specyficznych przechodniów, malowane twarze, krzykliwe kolory i stroje, dziwaczne fryzury. Na pewno nie byli ludźmi, widzieli mnie, ale nic sobie z tego nie robili, każdy szedł w swoją stronę.
Odnalazłem poszukiwanego.

Jak to miło i przyjemnie być pół dnia on-line;)

Pomimo przemęczenia śnienie czasami pokazuje mi różne historie, ostatnio docierając do domu po kilkunastogodzinnym dniu pracy, było coś takiego…

Idę z grupą znajomych, w stronę budowli przypominającą wiadukt, dochodzimy do niewielkiego wzniesienia, gdy nagle dociera do mnie, że zdarzył się jakiś „wypadek” w okolicy.
Odchodzę na bok, przedzierając się przez różne chaszcze, wychodzę na otwartą przestrzeń.
Pozwalam sobie odczuć wiatr, wykorzystać go, by wznieść się na kilkadziesiąt metrów, po chwili namierzając „cel”. W tej samej chwili jestem na miejscu, mała zabudowa, kręte uliczki.
Widzę uciekających ludzi, okazuje się że przyczyną tego całego zamieszania jest szalony kapłan. Nagle za zakrętu wypada na mnie młody chłopak, a tuż za nim przyczyna zamieszania. Mężczyzna w pełnym biegu przenika chłopaka jak gdyby był mgłą, tak jakby drapieżnik miał już pochłonąć ofiarę. Wszystko rozgrywa się w ułamku sekund, stoję na drodze uciekającego, kapłan z rozpędu przepływa prze niego, zatrzymując się na mnie. Zetknięcie to powoduje specyficzną płynność przestrzeni, kapłan przestaje być zagrożeniem , znika. Młody chłopak za to zachowuje się tak jakby na nowo się narodził, sam sobie się dziwi i cieszy się zmianą jaka się w nim dokonała. Nie wiem do końca co było przyczyną tej odmiany. Może wreszcie nie musi już uciekać…;)

Fabryka snów - sztuka śnienia, bajki terapeutyczne, rozwój