Miracles…

Lata temu śniłem o słonecznej Hiszpanii, siedziałem na kilku schodkach z grupą ludzi, nad brzegiem jakiegoś parkowego stawu, tłumacząc coś swoim rozmówcom.
Na tamten czas, pytałem się sam siebie co ja takiego mógłbym im tłumaczyć, po pierwsze nie znam hiszpańskiego, po drugie kim jestem by jechać parę tysięcy kilometrów na takie rozmowy.
Minęło kilka lat, wiele się na zmieniało, był czas, że przygotowywałem się, ucząc się hiszpańskiego, by wyjechać choć na chwilę do Barcelony.
Ostatnie kilkanaście miesięcy naszego życia jest… brak słów jakie jest.
Wciąż wyglądam kiedy to się zakończy, nie pisze o tym, nie mówię o tym, ale to jest.
Tak jak ten wyjazd do Barcelony będzie cudem,a ja czekam na pierwszy cud…

„Dobrotolubije”

Wracając jeszcze do podróży, padł pomysł jedziemy na Słowację…
No to pojechaliśmy, widoki , widoki, góry wszędzie góry, serpentyny, lasy i muzyka jak należy w samochodzie;) „Cud miód i powidła”.

8 godzin w samochodzie makabra;) później rajd na Katowice, aby zdąrzyć na pociąg.
Na szczęście dotarliśmy w jednym kawałku na miejsce, przede mną jeszcze 4 godziny podróży. Jadąc w góry zabrałem ze sobą” Opowieści Pielgrzyma” podróżując sercem z bohaterem książki by czas płynął „szybciej”oddawałem się lekturze.
Wtedy gdy sił prawie nie było, serce weszło w melodię myśli i pragnień, zapomnienia w modlitwie serca…

Pomoc…

Rozpierzchły się Kruki w magicznym locie
W poszukiwaniu czystego kwiatu o oliwkowych płatkach
Wielka betonowa pustynia stała sie ich celem
Zdobyli wiedzę miejsca kwiatu
Nie przyjąłem cenych ich zdobyczy
Stał się mały cud w sercu jednego Kruka
Rozbłysła Prawda czyniąc mnie jego dłużnikiem…

Fabryka snów - sztuka śnienia, bajki terapeutyczne, rozwój