Śmierć Pana Gąsienicy

„Alicja Wspięła się na paluszki i natychmiast zauważyła ogromnego, niebieskiego pana Gąsienicę. Siedział wygodnie z rękami skrzyżowanymi na piersiach i pykał wolno i uroczyście z olbrzymiej fajki, nie zwracając najmniejszej uwagi na otoczenie.” Tak na karty „Alicji w Krainie Czarów” wkracza Pan Gąsienica. Kim on jest i jaką rolę w powieści spełnia, nie będę tu omawiać. W zasadzie pożyczyłam sobie Pana Gąsienicę, by przedstawić nieco inną rzecz.

Kim dla jest ten zapożyczony Pan Gąsienica? Dla mnie jest on każdym, nie całkiem zadowolonym z siebie, goniącym za marzeniami, pieniędzmi, pragnieniami, człowiekiem. Uwikłanym często w toksyczne związki. Albo samotnym, zgorzkniałym Kimś, kto żyje w przekonaniu, że przegrał życie. Czasem obwinia o swój los Boga, czasem rodziców lub zły los. Innym razem pecha. Pan Gąsienica może być też Kimś bardzo ze swego życia zadowolonym, mającym dobra pracę, kochającą rodzinę. Słowem Pan Gąsienica może być Tobą, Mną, Nim…

Jednak pewnego dnia Pan Gąsienica budzi się i stwierdza, że bez względu na to jak wygląda jego życie, kim jest z zawodu, w jakim tkwi związku, do jakiej religii należy, czegoś mu brak. I zaczyna szukać. Szuka tak długo, aż dochodzi do wniosku, że najwyższa pora wejść do Króliczej Nory i poznać przyczynę poszukiwań. W wypadku Pana Gąsienicy Królicza Nora staje się kokonem, w którym z gąsienicy przepoczwarza się w poczwarkę. Zasnuwa, więc wokół siebie samoutwardzalną nić i tkwi samotnie w swym kokonie. Analizuje siebie, poznaje od najbardziej mrocznej strony po te najbardziej świetlistą. Wchodzi tak głęboko, że w końcu dociera do swej duszy. A dusza Pana Gąsienicy wie, Kim Jest w Istocie i Czego Jej Potrzeba. Teraz zaś, wie to też Pan Gąsienica. I nie chce być dłużej Panem Gąsienicą, ale tym, Kim Jest w Istocie. Bo zagłębiając się w siebie, w swój kokon, poznał i zaakceptował swoją Gąsienicowatość. A jednocześnie zapragnął zmienić to na formę bardziej mu odpowiadającą. Formę swej duszy, Istoty i tego, Kim Jest. I dlatego Pan Gąsienica umarł, zostawiając za sobą zeschniętą i martwą skorupę gąsienicowatości i narodził się jako Motyl. Motyl, który stworzył samego siebie, a teraz z rozwiniętymi skrzydłami wzlatuje wysoko w promieniach słońca.

Każdy z nas musi przejść drogę Pana Gąsienicy. Każdy jednak pewnego dnia obudzi się z przeświadczeniem, że coś w jego życiu jednak nie jest takie, jak być powinno. Bo Motyl – dusza – zdoła wreszcie przebić się do serca Pana Gąsienicy. Przypomni o sobie.

Dla jednych to przebudzenie już nadeszło, inni zaczynają odczuwać nadchodzący świt, jeszcze inni być obudzą się dopiero w następnych wcieleniach. Ale tak, czy inaczej, pewnego dnia każdy stanie się Motylem.

Wejrzyj w siebie. Może właśnie teraz nadeszła świadomość świtu i czas zacząć przeobrażanie w poczwarkę, a z niej w Motyla?

Gelnhausen, Niemcy lipiec 2010

“Wezwanie do broni”

Szukając tam gdzie bym nie domyślił się by szukać, znalazłem wiersz pewnego człowieka, który jak przeczytałem pomyślałem, że właśnie tego szukałem.

“Mogą przyjść dni ciężkie
Kiedy pęknie twój miecz słowa
Tarcza woli rozsypie się w pył
Kiedy przyjaciele będą daleko
A ty leżeć będziesz w pyle
Kiedy Duch w tobie upadnie
Radość uleci jak piórko
Kiedy walka będzie przegrana
Ty wstań i walcz!
Mała iskra budzi pożary
Kamień popędza całe stoki
Kropla zwiastuje ulewę
Ci co szukają znajdują
Ci co proszą otrzymują
Ci co kołaczą zostają wpuszczeni
Chwyć pewną ręką strzaskany miecz
Osłoń się kawałkiem tarczy
I ruszaj w bój!
Ruszaj w ciemność!
Ruszaj na zatracenie!
Ruszaj pewnie w niepewność!
Rusz w końcu w bój ze samym sobą!
Bądź mężny!
Tylko wtedy zobaczysz że nie jesteś sam
U twego boku stanie Król
On twój miecz słowa przekuje i zaostrzy
On twoją tarczę uczyni twardszą niż fundamenty ziemi
Wśród Nocy zabłyśnie Dzień
Nieprzyjaciel pierzchnie w panice
Oto Król i jego giermek
We dwóch zawsze stanową większość
Kto ostoi się przed ich potęgą?
Kto odważy się wystąpić przeciwko Nim?
Całe Legiony chwieją się przed Nimi
Oto zaufałem i ruszyłem w bój
A mój Bóg-Przyjaciel stanął obok mnie
On stał mi się tarczą
W usta me włożył słowa ostrzejsze niż miecz
Nie zachwieję się w Panu
On mnie podtrzymuje
Niech wszyscy zobaczą
Oto stoję na Skale
Bo zaufałem i nie uląkłem się Ciemności”

2006-04-26 11:21:15

Fabryka snów - sztuka śnienia, bajki terapeutyczne, rozwój