Snów dziesiątki, rozwijących ścieżki do miejsc wielu…

Mężczyzna zbyt pewny siebie, grożący Tobie
Zbyt pewny nie zdający sobie sprawy, ze nadejdę
Zadałem pierwszy cios, następne w otchłani snu zniknęły

Następny dnia innego, nożownik próbował zastraszenia
Innym zaś razem “przysłali” krocionoga, czarny jak smoła,pozbycie sie go bylo cieżkie, zajął na długo moją uwagę, przy najmniejszym ruchu stawał sie setkami kąśliwych pijawek…

Chodziłem po wzgórzach, na których pasły się “Konie”
Znam je z przesżłości, z zasadzki, z której wyszedłem obronną ręką
“Konie”, przypominają tylko z pozoru wszystkim znane konie, ale nimi nie są
Bestie mieszanką kłów i szybkości
Dziś spokojnie na wzajem się obserwowaliśmy

Dotykałem dojrzałych kłosów zbóż, spacerując przez pole

Dom, w którym są tajne pokoje
Ukryte przejścia, które powoli odkrywam
Odkrywając tym siebie…

Odwiedzając być może miejsce spotkań tajemnych, na ścianach ogromne obrazy
Bursztynowe kolory zastaw stołowych
Dom pośród lasu
Przy wejściu do niego obraz
Tego, który tak wiele istnień ludzkich swym życiem stracił

Pełne morze
Stary człowiek, którego statek był w kształcie domu, ale tylko samych żerdzi
Unosił się na falach wbrew prawom fizyki
Przywiązany byłem liną, obserwując fale, wychylajac sie jak najblizej do nich czerpiac z tego frajdę
Nadpływały Orki, wynurzały się z wody witając się ze mną

Trochę teraz “rzeczywistości” rozmawiałem z bliską znajomą o jej problemach
Wchodząc w sen, czy je spotkałem to się jeszcze okaże…

Ide sobie ulica i wychodze za zakrętu
Dostrzegam grupkę nieznanych mi osob unoszących się w powietrzu
Specyficzne fryzury, ubranie i na dodatek długie ogony
Przywodzące na myśl japonskie kreskówki
Prowokujący i pewni siebie
Podchodzac bliżej coś dzieje się z moją ręką
Spontanicznie napływa do niej energia
Pierwszy strzał minimalnie mija cel, drugi tez
Oddalili sie na większą odległośc
Unieśli się na znaczną wysokość
Przeszedłem kilka kroków, czując jak napływa wola
Podnoszę otwartą dłoń, uwalniając żywioł
Nic się nie dzieje, chwila konsternacji, oni zaś nadal pewni siebie
Nagle pojawia się błękitno-biała łuna pod nimi
Tuż za nią nadeszła fala uderzeniowa, litego krystalicznego lodu
Siła była miażdrząca, zostali zdmuchnięci, znikneli, by po chwili pojawić się ponownie
Opadali bezwładnie i bez sił na ziemię
Starając się resztkami sił schować w jakiś zaułkach, być może kierując się wstydem
Wyłapałem ich wszystkich, wyprowadzając ich po za teren, na którym się to wszystko rozgrywało…

Szczelina…

Dawno nie byłem w tym pokoju, minęło kilka ładnych lat od ostatniej mojej wizyty tutaj.
Mój bardzo dobry kolega, z którym znam się od małego, zniknął w pewnym momencie z tego świata.
Zamknął wszystkie drzwi, odgrodził się od wszystkich, zamykając się w tylko sobie znanym świecie.
Kto wie co było iskrą, która go do tego pchnęła. Czy była to niewyjaśniona śmierć, w która był zamieszany? Czy był to impuls, który czekał na odpowiednią chwilę, aby sie uaktywnić?
Nikt tego nie może stwierdzić jednoznacznie, jedno jest pewne, choć nie raz mijamy się na klatce schodowej, to tak jakby szedł Cień, kogoś kogo tu nie ma.
Aż pewnej nocy, gdy zasnął Cień…
On wpuścił mnie do swojego świata.
Zobaczyłem całkiem odmienny pokój, ogromny, zdecydowanie za duży jak dla jednego człowieka.
Pośrodku stało łóżko, a gdzieś daleko pod ścianami opierały się niewielkie meble.
Wolna przestrzeń podkreślała jedynie pustkę i odgrodzenie.
Dodatkowo ściany w kubistycznym stylu, ich liczba przekraczała normy z tego świata.
Kąty i płaszczyzny pod jakim stały przywodziły na myśl futurystyczny, senny majak zmęczonego architekta.
Trapezoidalny świat jednego człowieka…
Chwila rozmowy-odwiedziny, uczyniły malutką furtkę w murze, który stoi już lata.
Furtkę, przez którą wedrze się ratrunek i powiew życia, ale czy tak będzie czas pokaże…

Biała Piwonia…

Nie pamiętam, czy przeczytałem tą historię, czy usłyszałem…
O pojedynku pomiędzy chińską kurtyzaną, a… no właśnie, pamięć w tym punkcie zawodzi, czy ten przedstawiciel męskiego gatunku był zaliczony do chińskiego panteonu nieśmiertelnych, a może nauczyciel-mistrz lub jakaś ważna politycznie persona…
Jej imię zakotwiczyło się w mojej pamięci i sprowokowało mnie do kilku prób napisania pewnej historii.
Na ten czas jest w mojej głowie, a może kiedyś przyjdzie czas na przelanie jej na papier.
Nigdy by mi przez myśl nie przeszło…a jednak, pewnego wieczora miałem przyjemność osobiście poznać Białą Piwonię, naświetliła mi wtedy pojedynek, który opisywała historia.
I jak to bywa w tego rodzaju opowieściach, przebarwiono „trochę” rolę męską, która to niby wygrała.
Nie obyło się bez pytania ”dlaczego nie rozwinąłem swojego pomysłu”, no cóż, najwyraźniej będę musiał coś w tym kierunku uczynić:)
Porozmawialiśmy też sobie o zasadach w biznesie, na czym to niektórzy potrafią zarabiać. Zawody, specjalizacje.
Zostawiła mi kilka wskazówek i podpowiedzi, ukazując możliwości spotkania z Ajari, ale to już od nich będzie zależeć…

Zielony smok strzeże żywego jedwabiu
Jaka magiczna siła go tam wplotła
Jaki bezkres pragnienia
Nadeszło lato, odrodził się kwiat Białej Piwonii…

Fabryka snów - sztuka śnienia, bajki terapeutyczne, rozwój