Nadzieja

Pewnego dnia, na placu targowym, pośród tłumu ludzi siedział niewidomy z kapeluszem na datki i kartonikiem z napisem: “Jestem ślepy, proszę o pomoc”

Pewien mężczyzna, który przechodził obok niego, zauważył, że jego kapelusz jest prawie pusty, zaledwie parę groszy… Wrzucił mu parę monet, po czym bez pytania niewidomego o zgodę wziął jego kartonik, odwrócił na druga stronę i napisał coś…

Tego samego popołudnia, ten sam mężczyzna znowu przechodził obok tego samego niewidomego i zauważył, że tym razem jego kapelusz jest pełen monet.
Niewidomy rozpoznał kroki tego człowieka i zapytał go czy to on odwrócił kartonik i co na nim napisał…

Mężczyzna odpowiedział:
” nic co nie byłoby prawdą. Przepisałem Twoje zdanie tylko troszkę inaczej.”
Uśmiechnął się i oddalił.

Niewidomy nigdy się nie dowiedział, że na jego kartoniku było napisane:
“dzisiaj wszędzie dookoła jest wiosna.. A ja nie mogę jej zobaczyć…”

Zmień swoją strategię jeśli coś nie jest tak jak być powinno. A zobaczysz, że będzie lepiej…
A jeśli któregoś dnia ktoś zarzuci Ci, że Twoja praca nie jest profesjonalna, powiedz sobie, że Arkę Noego zbudowali amatorzy, a Titanica profesjonaliści…

Bajka o Miłości

Dawno, dawno temu, na oceanie istniała wyspa, którą zamieszkiwały emocje, uczucia oraz ludzkie cechy, takie jak: dobry humor, smutek, mądrość, duma; a wszystkich razem łączyła miłość.

Pewnego dnia mieszkańcy wyspy dowiedzieli się, że niedługo wyspa zatonie. Przygotowali swoje statki do wypłynięcia w morze, aby na zawsze opuścić wyspę. Tylko miłość postanowiła poczekać do ostatniej chwili.

Gdy pozostał jedynie maleńki skrawek lądu, miłość poprosiła o pomoc.
Pierwsze podpłynęło bogactwo na swoim luksusowym jachcie.
Miłość zapytała:
– Bogactwo, czy możesz mnie uratować?
– Niestety nie. Pokład mam pełen złota, srebra i innych kosztowności. Nie ma tam już miejsca dla ciebie – odpowiedziało Bogactwo.

Druga podpłynęła Duma swoim ogromnym czteromasztowcem.
– Dumo, zabierz mnie ze sobą! – poprosiła Miłość.
– Niestety nie mogę cię wziąć! Na moim statku wszystko jest uporządkowane, a ty mogłabyś mi to popsuć… – odpowiedziała Duma i z dumą podniosła piękne żagle.

Na zbutwiałej łódce podpłynął Smutek.
– Smutku, zabierz mnie ze sobą! – poprosiła Miłość.
– Och, Miłość, ja jestem tak strasznie smutny, że chcę pozostać sam – odrzekł Smutek i smutnie powiosłował w dal.

Dobry humor przepłynął obok Miłości nie zauważając jej, bo był tak rozbawiony, że nie usłyszał nawet wołania o pomoc.

Wydawało się, że Miłość zginie na zawsze w głębiach oceanu…
Nagle Miłość usłyszała:
– Chodź! Zabiorę cię ze sobą! – powiedział nieznajomy starzec.
Miłość była tak szczęśliwa i wdzięczna za uratowanie życia, że zapomniała zapytać kim jest jej wybawca.

Miłość bardzo chciała się dowiedzieć kim jest ten tajemniczy starzec.
Zwróciła się o poradę do Wiedzy.
– Powiedz mi proszę, kto mnie uratował?
– To był Czas – odpowiedziała Wiedza.
– Czas? – zdziwiła się Miłość. – Dlaczego Czas mi pomógł?
– Tylko Czas rozumie, jak ważnym uczuciem w życiu każdego człowieka jest Miłość – odrzekła Wiedza.

Miłości szukamy wszędzie, a ona cichutko siedzi w sercu każdego z nas i czeka na odkrycie.
Żeby ją czuć przez całe życie, trzeba ją cały czas budować, a nie tylko czekać…

Skarabeusz cd.

Pierwszymi aktorami są ojciec i dwóch chłopców bliźniacy, ojciec jest bardzo dumny z synów, którzy są surferami. Używają specyficznych desek z wzmocnieniami które utrzymują ich w odpowiedniej pozycji, jakby wypełnienia pod ugięte nogi. Widzę ich jak suną po falach, by później przenieść się na wodospad.

Jestem z ojcem bliźniaków w jakimś pomieszczeniu gdzie słuchamy wykładu, podczas którego nachodzi mnie myśl aby zbadać sobie krew, pojawia się strzykawka.

Następna scena załatwiam różne sprawy w swoim mieście, docieram pod pewien dom gdzie dostrzegam ojca i wujka, obydwoje już nie żyją. Nie zwracają na mnie jakieś większej uwagi, aż nagle ojciec zwraca się do mnie abym przyszedł jeszcze raz później.
Proszę go „o komórkę” czyli tłumacząc sobie o kontakt, nie podał, więc postanowiłem nie angażować się skoro nie podaje „kontaktu”, poszedłem dalej.
Docieram do domu moja mama opowiada mi jak to zmieniła podejście do mojego brata i on do mamy. Dziwne to było, nienaturalne…

Postanawiam skorzystać ze strzykawki, podwijam prawy rękaw, a na zgięciu łokcia dostrzegam miejsce zapalne w żyle. Naciskam palcem, wypływa z niego ropa, ale widzę że jest coś jeszcze, nieduży robak, włochaty, cienki, przypominający gąsienicę.
Przy wyciąganiu przerywa się na dwie części, ale pomimo tego po chwili udaje mi się wyciągnąć obydwie części. Daje mi to wszystko do myślenia, rozmawiam z rodzicami i z kimś przez telefon, stwierdzam że teraz muszę się przebadać po tym co zobaczyłem.

Mama jest osobą „przeciwnikiem” która mnie od tego odwodzi, że mi się to nie uda.
Nie poddawałem się i obstawałem przy swoim…

Podwijam lewy rękaw, a tam dostrzegam na żyle ciemnobrązowe „zaropienie”.
Naciskając to palcem widzę jak pod skóra przesuwa się ta cała masa, nie chcąc tak łatwo wyjść, powoli zaczyna pękać, wypływa brązowa masa, jednym zwartym i gęstym strumieniem.

Proszę ojca o pomoc, on gra rolę ”pomocnika”, masa wypływa jak z maszynki do mięsa, tak jakby na drodze tej masy pojawiła się stalowa kratka z maszynki. Ojciec podaje mi naczynie, w którym zbiera się ta cała masa.
Naczynie zaczyna się wypełniać, z nie uformowanej masy zaczyna się tworzyć jakiś stwór „pasożyt”. Wyodrębniają się organy, jeden z nich przypomina ogon, który usiłuję złapać, porusza się on gwałtownie na boki wymykając mi się.
Proces oczyszczenia wciąż trwa, z zarazem stwór zaczyna przybierać rozpoznawalną postać, po chwili można dostrzec postać rudowłosej dziewczyny, która uśmiecha się do mnie z przebiegłym uśmiechem.
Mówi do mnie „Nie będzie tak łatwo” starając się skaleczyć mnie paznokciami które bardziej przypominały szpony, by wniknąć we mnie ponownie. Staram się ją trzymać na dystans, wymykając się jej zakusom, by nie dopuścić do zakażenia.

Fabryka snów - sztuka śnienia, bajki terapeutyczne, rozwój