Przez ostatni rok wiele się wydarzyło, wiele razy musiałem zapominać o sobie.
Czasami samo myślenie o sobie było jakieś obce.
Często były to rozdroża, myślałem sobie „idę na urlop i funduję sobie jakaś depresję, co jak inni mogą to co ja nie mogę;)?”
Ale jakoś tak mam że chyba jestem odporny na wirusa depresji, od czasu do czasu dopadnie mnie coś, ale bez długo falowych skutków.
Przyzwyczajamy się do wielu spraw w życiu, do samotności , do spokoju, czy do ciągłej pracy, każdy ma coś dla siebie;)
Jest nam z tym dobrze, nie widzimy potrzeb zmian.
W zeszłym tygodniu „zafundowano” mi wycieczkę w Beskidy, odwiedziłem dawno nie widzianego Brata.
Odwiedziliśmy dość sporą część knajp w jego mieście, wspominając o tym jak było , jak jest i jak będzie. Wspomnieliśmy potyczkę z „Pożeraczem Dusz”, zmieniłem się w opowiadacza, sam Brat później podkreślił „dobrze to mówiłeś”, niewieścia duszyczka która była z nami i słuchała tych opowieści, spojrzała na świat trochę z innej strony.
A druga niewieścia duszyczka, która wie dlaczego dałem taki tytuł, a nie inny, wie o co chodzi.
Też jestem takim lemurem madagaskarskimi czasami pustelnikowanie może poczekać;)
Z indiańskim pozdrowieniem
Masai:)
Tag: siebie
Jeden z wielu snów…
Widziałem, dwoje ludzi, którzy szli przed siebie, otwartą przestrzenią.
W pewnym momencie dochodzą do jakiś fortyfikacji, przypominają one bardziej akwedukty niż mury obronne zamiast zagradzać drogę Wędrowcom, była im Drogą.
Nagle pojawiają się skądś przeciwnicy, którzy próbują strącić naszą dwojkę z Drogi.
Kobieta ma kołczan stalowych strzał, ale w śnie nie korzysta z nich, obydwoje z mężczyzną unikają wrogich ciosów.
Mężczyzna zaś trzyma na wietrze Sztandar.
Po wybudzeniu starałem zrozumieć symbolikę tego snu, na początku nie docierało do mnie co on przedstawia.
Poźniej grzebiąc w różnych książkach i w sobie;) trochę mi sie otworzyły oczy.
Stalowe strzały, one łącza Niebo i Ziemię, to Assunta.
Sztandar, symbol przywództwa i wartości.
Trzecia kręgla…
Pierwsza powraca do pionu, choć za szybko chce wrócić, po tym wszystkim, co przeżyła.
Druga ciągle wiruje, trafiona ostatnim ciosem o mały włos nie poczuła szczęk swych braterskich psów.
Trzecia pisze…
Ostatnio zagotowałem się jak czajnik i poszły w ruch mocne słowa. Czułem się jak na krawędzi, zresztą chwilę później „Czy Ty nie widzisz Masai, na co się otwierasz…nienawiść, wpuszczanie w siebie tego wszystkiego, Jej wojna się skończyła, twoja dopiero się zaczyna, a swoją drogą ciekawe komu nadepnąłeś na odcisk?”
Pochyliłem się nad Matką Ziemią
By w niej znaleźć ukojenie
Zapach ziemi, dotyk wiatru
Praca, która Cię przemienia
Proste gesty, są największą tajemnicą…