Wizje…

Pierwsza część

Kobieta uwięziona w ciele dziecka, leżymy obok siebie, nasze zbliżenie w pewnym momencie powoduje przemianę miejsca i osoby. Już nie ma dziecka, miejsce jakby inne, inna osoba, obecna Ty, budzisz sie jakby z głębokiego snu. Jesteś zdziwiona stawiasz pytania czy przypadkiem to nie moja sprawka, zaczynam myśleć jaki jest w tym mój udział. Dajesz mi do zrozumienia, jakbym przygotowywał różne …(zabiegi?), tu brakuje mi określenia. Odczucia mówią, że te działania dotyczyły manipulowania czasem i przestrzenią, zdarzeniami, aby przyniosły pożądany efekt.
Niewidocznie działania, niewidocznie czynniki, rozmieszczone w czasie dają w pewnym momencie określony skutek „Przemianę”.
Wizja idzie dalej, idę teraz z „inną” kobietą, a może tą samą. Idziemy pod rękę, rozmawiając, opowiada mi ona o swoich znajomych i jak ją teraz odbierają, witam się z mijanymi ludźmi. Okolica wiedzie nas chwilami przez park. Kobieta jest umalowana, zadowolona, ma zdrowy wygląd, skóra, włosy, jest jakby wyższa i mocniej zbudowana od Ciebie. Pomimo tych różnic, wciąż mam odczucie, że to Ty choć już „inna”. Patrząc na jej dłonie, dostrzegam podobieństwo do Twoich dłoni, tak jakby jeszcze się do końca nie przekształciły.

Część druga

„Oczyszczanie pokoju”(mieszkania).
W porządkach pomaga mi mężczyzna, znam go, jest katalizatorem, wynosimy część rzeczy na klatkę schodową. Okazuje się, że schody są zniszczone i nie możemy przenieść „rzeczy” z pokoju.
Widzę jakieś prowizoryczne materiały, które może utrzymały by mysz, ale nie dwóch facetów.
Już to widziałem karkołomna jazdę z „załadowaną taczką” na 20 cm powierzchni o grubości papieru, tak jakby jakiś kloszard przygotował sobie posłanie. Trzymałem się zdania, że nie tędy droga, w każdej chwili możemy spaść, choć mężczyzna się upierał przy swoim aby przenosić wszystko po tym „pergaminie”. Odwiedził sąsiadów obok, jak widać mieli podobne zdanie do mojego, wyperswadowali mu co i jak, zajęliśmy się w takim razie „starą szafą”, która miała kółka, ja kierowałem, a on pchał lub ktoś inny, bo już po wizycie u sąsiadów pojawiło się jakby więcej osób.
Resztę rzeczy których nie mogliśmy wsiąść ze sobą zostawiliśmy u sąsiadów, w domyśle do czasu naprawienia „schodów”.
Teraz akcja rozgrywa się w innym pomieszczeniu, jest więcej ludzi, rozmawiamy na luzie, ale wciąż przewija się temat „przeprowadzki”. Wchodzi dziwna kobieta…
Ma sztywne włosy zaczesane trochę do tyłu, lekko opadające, cielistego koloru z domieszką zieleni.
Jej twarz podzielona jest na trzy cześć, każda część to inny kolor, linie podziału przebiegają przez nos i policzki. Kolory ziemi i roślin w różnych odcieniach zdobiły jej twarz. Rozmawiała z uśmiechem, żartując co sądzimy na temat jej wyglądu.Pomyślałem o niej “Kobieta jaszczurka”. Jednym słowem panowała ogólna wesołość w tej naszej niewielkiej gromadce.
Koniec, przyszedł czas na przebudzenie i przeanalizowanie wszystkiego i zapisanie .

a to na co natknąłem się z rana

“Jaszczurki podczas upałów pozostają w cieniu i dlatego uważa się je za strażniczki krainy cienia i czasu śnienia, jak również strażniczki snów. Jeśli pojawi się ci taki znak, zwracaj szczególną uwagę na sny. Będą zawierać bardzo ważne przekazy.”
Jednym słowem “nomen est omen”;)

Jeden z wielu snów…

Widziałem, dwoje ludzi, którzy szli przed siebie, otwartą przestrzenią.
W pewnym momencie dochodzą do jakiś fortyfikacji, przypominają one bardziej akwedukty niż mury obronne zamiast zagradzać drogę Wędrowcom, była im Drogą.
Nagle pojawiają się skądś przeciwnicy, którzy próbują strącić naszą dwojkę z Drogi.
Kobieta ma kołczan stalowych strzał, ale w śnie nie korzysta z nich, obydwoje z mężczyzną unikają wrogich ciosów.
Mężczyzna zaś trzyma na wietrze Sztandar.
Po wybudzeniu starałem zrozumieć symbolikę tego snu, na początku nie docierało do mnie co on przedstawia.
Poźniej grzebiąc w różnych książkach i w sobie;) trochę mi sie otworzyły oczy.
Stalowe strzały, one łącza Niebo i Ziemię, to Assunta.
Sztandar, symbol przywództwa i wartości.

Snów dziesiątki, rozwijących ścieżki do miejsc wielu…

Mężczyzna zbyt pewny siebie, grożący Tobie
Zbyt pewny nie zdający sobie sprawy, ze nadejdę
Zadałem pierwszy cios, następne w otchłani snu zniknęły

Następny dnia innego, nożownik próbował zastraszenia
Innym zaś razem “przysłali” krocionoga, czarny jak smoła,pozbycie sie go bylo cieżkie, zajął na długo moją uwagę, przy najmniejszym ruchu stawał sie setkami kąśliwych pijawek…

Chodziłem po wzgórzach, na których pasły się “Konie”
Znam je z przesżłości, z zasadzki, z której wyszedłem obronną ręką
“Konie”, przypominają tylko z pozoru wszystkim znane konie, ale nimi nie są
Bestie mieszanką kłów i szybkości
Dziś spokojnie na wzajem się obserwowaliśmy

Dotykałem dojrzałych kłosów zbóż, spacerując przez pole

Dom, w którym są tajne pokoje
Ukryte przejścia, które powoli odkrywam
Odkrywając tym siebie…

Odwiedzając być może miejsce spotkań tajemnych, na ścianach ogromne obrazy
Bursztynowe kolory zastaw stołowych
Dom pośród lasu
Przy wejściu do niego obraz
Tego, który tak wiele istnień ludzkich swym życiem stracił

Pełne morze
Stary człowiek, którego statek był w kształcie domu, ale tylko samych żerdzi
Unosił się na falach wbrew prawom fizyki
Przywiązany byłem liną, obserwując fale, wychylajac sie jak najblizej do nich czerpiac z tego frajdę
Nadpływały Orki, wynurzały się z wody witając się ze mną

Trochę teraz “rzeczywistości” rozmawiałem z bliską znajomą o jej problemach
Wchodząc w sen, czy je spotkałem to się jeszcze okaże…

Ide sobie ulica i wychodze za zakrętu
Dostrzegam grupkę nieznanych mi osob unoszących się w powietrzu
Specyficzne fryzury, ubranie i na dodatek długie ogony
Przywodzące na myśl japonskie kreskówki
Prowokujący i pewni siebie
Podchodzac bliżej coś dzieje się z moją ręką
Spontanicznie napływa do niej energia
Pierwszy strzał minimalnie mija cel, drugi tez
Oddalili sie na większą odległośc
Unieśli się na znaczną wysokość
Przeszedłem kilka kroków, czując jak napływa wola
Podnoszę otwartą dłoń, uwalniając żywioł
Nic się nie dzieje, chwila konsternacji, oni zaś nadal pewni siebie
Nagle pojawia się błękitno-biała łuna pod nimi
Tuż za nią nadeszła fala uderzeniowa, litego krystalicznego lodu
Siła była miażdrząca, zostali zdmuchnięci, znikneli, by po chwili pojawić się ponownie
Opadali bezwładnie i bez sił na ziemię
Starając się resztkami sił schować w jakiś zaułkach, być może kierując się wstydem
Wyłapałem ich wszystkich, wyprowadzając ich po za teren, na którym się to wszystko rozgrywało…

Fabryka snów - sztuka śnienia, bajki terapeutyczne, rozwój