Sporo czas upłynęło już od tej rozmowy, rozmawiałem z pewną kobietą, która „przyszła” porozmawiać ze mną jako swoim uczniem, jednym z pewnej grupy.
Dała mi do zrozumienia, że jestem pojętnym uczniem, może nie najlepszym, ale gdyby było trochę gorzej, to ta rozmowa nie miałaby miejsca. Dało mi to wtedy do myślenia, czego to ja się „tam” uczę. Mając na uwadze słowa Melisy, że przyjdzie czas na przypomnienie sobie różnorodnych elementów „układanki”, przychodzą chwile, w których obraz się klaruje.
Nawet czytając pewne książki, przychodzi olśnienie, ostatnio czytając „Sztuka śnienia”
C. Castanedy, pewien jej fragment któryś raz z kolei, przyszło zrozumienie. Wcześniej widziałem w tym przerost formy nad treścią zdziwiłem się, co miałoby to obrazować, a tu masz czytam i o rany… przecież to zazębia się z moimi ostatnimi doświadczeniami w śnieniu, pomijając wątek kulturowy i tradycji. Takich różnych smaczków można było by wiele przytaczać.
Pamiętam jak dziś wygłupialiśmy się, w pewnym momencie uczyniłem ruch dłonią dotykając Cię w specyficzny sposób, i od razu padły Twoje słowa „widać, że poznałeś ich czuły punkt”.
W niedługim czasie po tym wydarzeniu „wpadła” na małe ”te ta te” Cesarzowa, nie omieszkając wspomnieć, że już wie, że znam ich „czuły punkt”.
Każde doświadczenie, to koralik i tak koralik do koralika…
Tag: sztuka
“Alicja w krainie czarów”
“Jeśli wszyscy oni są tutaj zwariowani, muszę uważać, żebym ja została normalna…” – wielka sztuka moim zdaniem;)
Spotkałem kiedyś dziwną istotkę, która mówiła śpiewnym rytmem i jeszcze dodatkowo jakby kręciła się w kółko i podskakiwała.
Zrozumieć ją przez to uwierzcie nie było łatwo.
Jedynie to co zrozumiałem to coś o “pisaniu”.
– Gdy zaczniesz pisać, to czas kiedy wszystko naprawdę zacznie się dziać.
Od pewnego czasu krążę, coś tli się pod skórą, ale kiedy i jak zapłonie tego nie wiem…
” Hotel New Hampshire “
Był taki okres w moim życiu, że zaczytywałem się twórczością Johna Ivringa, kto nie pamięta filmu “Świat według Garpa”;)
W sieci znalazłem wiele recenzji jego książek, niżej zamieszczam drobny przykład recenzji “Hotel New Hampshire”:)
Nie odbiegając od tematu jeżeli coś tutaj piszę to znak, że jest to związane z moim życiem, ale jak to wszystko jest powiązane przedstawię już w następnej notce.
“Pierwsze skrzypce w tej brawurowo napisanej, przesyconej erotyzmem powieści grają członkowie rodziny Berrych, wiedzeni obsesyjnym pragnieniem stworzenia dochodowego hotelu. Szukając odpowiedniego miejsca do realizacji projektu, a także własnego miejsca w życiu, co raz konfrontowani z niespodziewanymi tragediami, ludzie ci wikłają się w różne zwariowane sytuacje, które równie często wywołują u czytelnika salwy śmiechu, co wyciskają mu z oczu łzy. Warto więc chyba przy lekturze tej świetnej powieści pamiętać o jednej z zawartych w niej maksym: “Życie jest na serio, a sztuka dla frajdy”.
“Wspaniała historia rodziny, która wymyśliła, że jej sposobem na życie będzie prowadzenie hotelu. Opowiedzieć o tym się nie da, trzeba to przeczytać :). Jak zwykle u Irvinga, roi się od niedźwiedzi (uroczych zresztą), prostytutek, sportu, oczywiście jest Wiedeń i przedziwne, śmieszne, odrażające, wzruszające perypetie.
Po przeczytaniu tej książki będziecie mieli wrażenie, że jesteście członkami tej postrzelonej rodzinki – aha, i trzymajcie się z daleka od otwartych okien ;)”