Oczekiwanie…

Nie mogłem nic zrobić, walka musiała się odbyć
Walczyć miał ktoś mi bardzo bliski, był szczupłym, drobnym meżczyzną o białych i prostych włosach.
Prawo było prawem, wiedziałem, że mogę go już nie zobaczyć
Pozostało tylko oczekiwanie…
Ujrzałem go, ze straszliwą raną przez całą pierś
Żył…

Wyjaśnienie…

Pisząc notkę “Śmiertelni i nieśmiertelni” miałem “w tle pamięci” książkę Kena Wilbera.
Jakieś 9 lat temu siedąc sobie samotnie na jakies wrocławskiej stancji, czytałem tę książkę, przemaglowala mnie dokumentnie i na wylot, nie raz do niej wracałem choćby zerknąć.
Pomijając wątek filozoficzny, było coś ważniejszego w tej książce i nadal jest.
Treya i Ken
Jej walka,ich walka, jej radośc życia, pragnienie miłości, oddcisneła we mnie piętno.
Ich poświęcenie do końca…

Ksiązka stała sie życiem.
Czesto wydaje się nam, że to nie może nas spotkać póki nie dzieje sie to w naszym życiu.
Co będzie na kolejnych stronicach,gdzie nadzieja walczy ze zwątpieniem, wiara i pamięć podtrzymuje, gdy jest naprawdę ciężko?
Miłość.

“Wezwanie do broni”

Szukając tam gdzie bym nie domyślił się by szukać, znalazłem wiersz pewnego człowieka, który jak przeczytałem pomyślałem, że właśnie tego szukałem.

“Mogą przyjść dni ciężkie
Kiedy pęknie twój miecz słowa
Tarcza woli rozsypie się w pył
Kiedy przyjaciele będą daleko
A ty leżeć będziesz w pyle
Kiedy Duch w tobie upadnie
Radość uleci jak piórko
Kiedy walka będzie przegrana
Ty wstań i walcz!
Mała iskra budzi pożary
Kamień popędza całe stoki
Kropla zwiastuje ulewę
Ci co szukają znajdują
Ci co proszą otrzymują
Ci co kołaczą zostają wpuszczeni
Chwyć pewną ręką strzaskany miecz
Osłoń się kawałkiem tarczy
I ruszaj w bój!
Ruszaj w ciemność!
Ruszaj na zatracenie!
Ruszaj pewnie w niepewność!
Rusz w końcu w bój ze samym sobą!
Bądź mężny!
Tylko wtedy zobaczysz że nie jesteś sam
U twego boku stanie Król
On twój miecz słowa przekuje i zaostrzy
On twoją tarczę uczyni twardszą niż fundamenty ziemi
Wśród Nocy zabłyśnie Dzień
Nieprzyjaciel pierzchnie w panice
Oto Król i jego giermek
We dwóch zawsze stanową większość
Kto ostoi się przed ich potęgą?
Kto odważy się wystąpić przeciwko Nim?
Całe Legiony chwieją się przed Nimi
Oto zaufałem i ruszyłem w bój
A mój Bóg-Przyjaciel stanął obok mnie
On stał mi się tarczą
W usta me włożył słowa ostrzejsze niż miecz
Nie zachwieję się w Panu
On mnie podtrzymuje
Niech wszyscy zobaczą
Oto stoję na Skale
Bo zaufałem i nie uląkłem się Ciemności”

Fabryka snów - sztuka śnienia, bajki terapeutyczne, rozwój