Bruce Fisher, Nina Hart – Kierując się miłością – recenzja.

Poradnik psychologiczny

Nie jest to typowo akademickie spojrzenie na temat relacji w związkach, ale z pewnością była napisana z myślą o tych

– którzy chcą poznać lepiej lub dopiero odkryć bogactwo własnego wnętrza i nauczyć się rozmawiać z samym sobą;

– żyją w związku, który nie jest taki, jakiego pragnęli, gdy decydowali się być razem;

– mają za sobą bolesne doświadczenia związku, który zakończył się rozwodem;

– boją się zaangażować w związek tak bardzo, że nie może im przejść przez gardło słowo „małżeństwo”;

– żyją w związku od niedawna i chcą nie tylko cieszyć się „przystawką” w postaci miodowego miesiąca, lecz także stworzyć dojrzałą relację, satysfakcjonującą obie strony;

– są gotowi przyjąć wyzwanie, jakim jest uzdrowienie relacji z samym sobą i z innymi ludźmi.

Najwięcej problemów w życiu stwarza nam rozumienie własnych stanów emocjonalnych i uczuciowych. Książka pomaga je zrozumieć i podpowiada, w jaki sposób można z nimi pracować, żeby nasze związki z innymi ludźmi były bardziej satysfakcjonujące. Próbuje pogodzić doświadczenia obu stron – kobiety i mężczyzny – by stworzyć bardziej harmonijny związek, oparty na partnerstwie a nie na walce o władzę.

Jest to książka dla ludzi lubiących wyzwania i uczących się kierowania miłością nie tylko w związkach ale i w życiu codziennym. Napisana prostym i zrozumiałym językiem dla każdego czytelnika.

Śmierć Pana Gąsienicy

„Alicja Wspięła się na paluszki i natychmiast zauważyła ogromnego, niebieskiego pana Gąsienicę. Siedział wygodnie z rękami skrzyżowanymi na piersiach i pykał wolno i uroczyście z olbrzymiej fajki, nie zwracając najmniejszej uwagi na otoczenie.” Tak na karty „Alicji w Krainie Czarów” wkracza Pan Gąsienica. Kim on jest i jaką rolę w powieści spełnia, nie będę tu omawiać. W zasadzie pożyczyłam sobie Pana Gąsienicę, by przedstawić nieco inną rzecz.

Kim dla jest ten zapożyczony Pan Gąsienica? Dla mnie jest on każdym, nie całkiem zadowolonym z siebie, goniącym za marzeniami, pieniędzmi, pragnieniami, człowiekiem. Uwikłanym często w toksyczne związki. Albo samotnym, zgorzkniałym Kimś, kto żyje w przekonaniu, że przegrał życie. Czasem obwinia o swój los Boga, czasem rodziców lub zły los. Innym razem pecha. Pan Gąsienica może być też Kimś bardzo ze swego życia zadowolonym, mającym dobra pracę, kochającą rodzinę. Słowem Pan Gąsienica może być Tobą, Mną, Nim…

Jednak pewnego dnia Pan Gąsienica budzi się i stwierdza, że bez względu na to jak wygląda jego życie, kim jest z zawodu, w jakim tkwi związku, do jakiej religii należy, czegoś mu brak. I zaczyna szukać. Szuka tak długo, aż dochodzi do wniosku, że najwyższa pora wejść do Króliczej Nory i poznać przyczynę poszukiwań. W wypadku Pana Gąsienicy Królicza Nora staje się kokonem, w którym z gąsienicy przepoczwarza się w poczwarkę. Zasnuwa, więc wokół siebie samoutwardzalną nić i tkwi samotnie w swym kokonie. Analizuje siebie, poznaje od najbardziej mrocznej strony po te najbardziej świetlistą. Wchodzi tak głęboko, że w końcu dociera do swej duszy. A dusza Pana Gąsienicy wie, Kim Jest w Istocie i Czego Jej Potrzeba. Teraz zaś, wie to też Pan Gąsienica. I nie chce być dłużej Panem Gąsienicą, ale tym, Kim Jest w Istocie. Bo zagłębiając się w siebie, w swój kokon, poznał i zaakceptował swoją Gąsienicowatość. A jednocześnie zapragnął zmienić to na formę bardziej mu odpowiadającą. Formę swej duszy, Istoty i tego, Kim Jest. I dlatego Pan Gąsienica umarł, zostawiając za sobą zeschniętą i martwą skorupę gąsienicowatości i narodził się jako Motyl. Motyl, który stworzył samego siebie, a teraz z rozwiniętymi skrzydłami wzlatuje wysoko w promieniach słońca.

Każdy z nas musi przejść drogę Pana Gąsienicy. Każdy jednak pewnego dnia obudzi się z przeświadczeniem, że coś w jego życiu jednak nie jest takie, jak być powinno. Bo Motyl – dusza – zdoła wreszcie przebić się do serca Pana Gąsienicy. Przypomni o sobie.

Dla jednych to przebudzenie już nadeszło, inni zaczynają odczuwać nadchodzący świt, jeszcze inni być obudzą się dopiero w następnych wcieleniach. Ale tak, czy inaczej, pewnego dnia każdy stanie się Motylem.

Wejrzyj w siebie. Może właśnie teraz nadeszła świadomość świtu i czas zacząć przeobrażanie w poczwarkę, a z niej w Motyla?

Gelnhausen, Niemcy lipiec 2010

Zawstydzanie

Wstyd jest przekazywany dzieciom na różne sposoby. W rodzinach, w których ta zasada funkcjonuje, wstyd jest świadomie wywoływany u wszystkich członków rodziny. Jednak najbardziej są zawstydzane dzieci. Własny wstyd czy strach ukrywa się za maską władzy, która w rodzinach najczęściej jest hierarchiczna. Jak to trafnie określił John Bradshaw: “Tacie wolno wrzeszczeć na wszystkich. Mamie wolno wrzeszczeć na wszystkich, z wyjątkiem taty. Najstarszemu z rodzeństwa wolno wrzeszczeć na wszystkich z wyjątkiem taty i mamy, itd. Najmłodsze dręczy zwierzaka”…

KONTROLA
Zawsze kontroluj, co mówisz, do kogo mówisz, w jaki sposób mówisz. Musisz uważać, w jaki sposób wyrażasz swoje emocje, uczucia, zachowanie… Kontrola to jedna z ważniejszych metod obrony przed wstydem. Pilnie obserwuj otoczenie, by nie dać się zaskoczyć, upewnij się, że nikt cię nie przyłapie np. na czytaniu komiksów, chociaż miałeś w tym czasie uczyć się wiersza.

PERFEKCJONIZM
Wszystko musisz wykonać od razu prawidłowo i doskonale. Zasada ta zakłada, że wszystko co robisz, musisz wykonać według z góry określonego wzorca poprawności. Główną zasadą życiową perfekcjonizmu jest unikanie zła i strach przed złem… Każdy członek rodziny kieruje się w życiu swoim wyobrażeniem ideału i nie uświadamia sobie, że nie jest w stanie – ani on, ani pozostali członkowie rodziny – osiągnąć go.

OBWINIANIE
Za każdym razem, gdy coś wyszło nie tak, jak było zaplanowane, masz obwinić za to siebie lub kogoś innego. Gdy zawiedzie kontrola, obwinianie pozwoli zachować twarz i jako taką równowagę. Matka kazała posprzątać mieszkanie, ale buszowanie w Internecie było tak fascynujące, że ani się spostrzegłeś, jak czas szybko upłynął. Latasz po domu jak poparzony, ale i tak nie zdążyłeś wszystkiego zrobić. Właśnie wróciła młodsza siostra ze szkoły, będzie można na nią zwalić winę, że zrobiła nieporządek.

ODMOWA WYRAŻANIA SIEBIE
Człowiek, żeby funkcjonować w pełny sposób, musi mieć prawo do swobodnego myślenia i interpretowania, czucia, pragnienia i wyboru, wyobraźni. W rodzinach toksycznych zasada perfekcjonizmu wyklucza pełne wyrażanie tych praw, ponieważ nie wolno jest myśleć, czuć, pragnąć czy wyobrażać sobie w taki sposób, jak ty to robisz. Masz z tego korzystać w sposób zgodny z perfekcjonistycznymi wymogami ideału, który preferowany jest w twojej rodzinie.

ZASADA TRZYMANIA JĘZYKA ZA ZĘBAMI
Zasada ta skutecznie zamyka usta członkom rodziny, nie pozwalając na wyrażanie jakichkolwiek uczuć, potrzeb czy pragnień. W toksycznych rodzinach poszczególni członkowie pragną ukryć swoje prawdziwe uczucia, potrzeby, pragnienia. Nikt nikomu nie zwierza się ze swego osamotnienia czy rozdarcia wewnętrznego. Jesteś wtedy zawstydzany bądź wyśmiewany przez pozostałych członków rodziny (i nie tylko rodziny) jako ten słaby, nic nie warty. Najczęściej ten model stosowany jest w rodzinach alkoholików lub tam, gdzie przemoc jest na dziennym porządku. Tatuś lub mamusia są trunkowi, dzieci z takiej rodziny na pewno nie będą się chwaliły, że mają rodziców alkoholików, że są poniewierane czy katowane, że własnie rodzice przepili ostatnie pieniądze, za które można było kupić chleb.

NIE WOLNO SIĘ MYLIĆ
Myląc się, ujawniasz swe niedoskonałe, podatne na krzywdę JA. Przyznanie się do błędu to wystawienie się na badawcze spojrzenia, więc nie przyznawaj się nigdy do popełnionych pomyłek – zwal to na kogoś, a gdy ktoś inny się pomyli – zawstydź go boleśnie! Dziecko odrobiło lekcje. Mama sprawdza poprawność rozwiązanych zadań. W pewnej chwili zauważa błąd i zaczyna natrząsać się nad latoroślą, że źle wykonało zadanie, bo gdyby się bardziej przyłożył, napisałby od razu poprawnie.

NIERZETELNOŚĆ
Nie oczekuj od nikogo rzetelności, nie ufaj nikomu a nigdy się nie rozczarujesz. Skoro rodzicom nikt nie zaspokoił w odpowiednim czasie (w dzieciństwie) ich potrzeb zależnościowych, więc w jaki sposób mieli je zaspokoić tobie, skoro tego nie potrafią? Cykl nieufności przechodzi z pokolenia na pokolenie. Tatuś obiecał iść z dzieckiem na plac zabaw, ale właśnie w tym czasie kolega taty zaproponował wypad na piwo. Dziecko zawiedzione płacze w kąciku – “tata mnie nie kocha, bo poszedł z kolegą a przecież mi pierwszemu obiecał, że pójdzie ze mną!”

Sytuacje, które opisałam wyżej są na dziennym porządku w rodzinach objętych fałszywym wstydem i nie ma tu nic do rzeczy, czy jest to patologiczna rodzina, robotnicza czy inteligencka. W każdej z tych rodzin rodzice przypisują dzieciom to, co było przypisywane im, gdy byli mali. To, że kiedyś stajemy się dorosłymi ludźmi nie oznacza wcale, że wyrastamy z tych zależności. Nie, to, co spotkało nas w dzieciństwie na pewno wyprojektujemy na dzieci lub współmałżonków, nie uświadamiając sobie nawet działania tego mechanizmu. Na tej samej zasadzie będziemy budowali inne związki międzyludzkie.

Fabryka snów - sztuka śnienia, bajki terapeutyczne, rozwój