Widziałem zaniedbany statek, pokryty rdzą i różnymi naroślami. Odnową zajmowało się kilku mężczyzn, wspólnymi siłami wypchnęli go z hangaru.
Jeden z nich oparł się o niego plecami, towarzysze stanęli po jego lewej i prawej stronie. Zamknął oczy i wszyscy usłyszeli śpiew, który przeniknął statek, wszystko drżało, to co pogięte zaczęło się prostować, to co zbędne zaczęło odpadać…