Godzina Prześmiewców

Nie bez przyczyny wybrałem do poprzedniej notki odpowiedni wiersz.
Dziś w nocy ,w godzinie prześmiewców, zostałem w śnie zaskoczony.
Przygwoździł mnie, rysując moje przedramię swoim kłem, smakując moją krew.
Z szyderczym uśmiechem na ustach zmagał się, aby mnie utrzymać w ucisku.
Do chudzinek nie należał, spocona bestia która trzyma Cię w szachu, śmierdząca ciepłą stalą, zanurzoną w krwi.
W ferworze walki nawet nie zauważyłem że krwawię, dostrzegłem to dopiero wtedy gdy dłońmi ściskałem jego głowę.
Ruchy przychodziły mi z wielkim wysiłkiem, ale zachowałem swobodę myślenia – “Ojcze Niebieski proszę pomóż mi.”
Zmagaliśmy się dalej, w pewnym momencie jego mina się odmieniła, jakby jego animusz odszedł, coś dostrzegł, być może właśnie przyszedł po to aby się o czymś przekonać, tego nie wiem.
Nie odpowiadał na pytania, w końcowej fazie zachowywał się tak jakby nic się nie stało, że nic go nie może wybić, że nadal jest silny, ile w tym prawdy, a ile aktorstwa tego też nie wiem.
Wyrwałem się oddechem, otwierając oczy…Tutaj wszystko spokojne, oddech spokojny, przeciwieństwo.
Po chwili spojrzałem na zegarek 3.05. Modlitwa pośród zdziwionych myśli, błogo zasnąłem.

2006-04-26 16:30:25

“Wezwanie do broni”

Szukając tam gdzie bym nie domyślił się by szukać, znalazłem wiersz pewnego człowieka, który jak przeczytałem pomyślałem, że właśnie tego szukałem.

“Mogą przyjść dni ciężkie
Kiedy pęknie twój miecz słowa
Tarcza woli rozsypie się w pył
Kiedy przyjaciele będą daleko
A ty leżeć będziesz w pyle
Kiedy Duch w tobie upadnie
Radość uleci jak piórko
Kiedy walka będzie przegrana
Ty wstań i walcz!
Mała iskra budzi pożary
Kamień popędza całe stoki
Kropla zwiastuje ulewę
Ci co szukają znajdują
Ci co proszą otrzymują
Ci co kołaczą zostają wpuszczeni
Chwyć pewną ręką strzaskany miecz
Osłoń się kawałkiem tarczy
I ruszaj w bój!
Ruszaj w ciemność!
Ruszaj na zatracenie!
Ruszaj pewnie w niepewność!
Rusz w końcu w bój ze samym sobą!
Bądź mężny!
Tylko wtedy zobaczysz że nie jesteś sam
U twego boku stanie Król
On twój miecz słowa przekuje i zaostrzy
On twoją tarczę uczyni twardszą niż fundamenty ziemi
Wśród Nocy zabłyśnie Dzień
Nieprzyjaciel pierzchnie w panice
Oto Król i jego giermek
We dwóch zawsze stanową większość
Kto ostoi się przed ich potęgą?
Kto odważy się wystąpić przeciwko Nim?
Całe Legiony chwieją się przed Nimi
Oto zaufałem i ruszyłem w bój
A mój Bóg-Przyjaciel stanął obok mnie
On stał mi się tarczą
W usta me włożył słowa ostrzejsze niż miecz
Nie zachwieję się w Panu
On mnie podtrzymuje
Niech wszyscy zobaczą
Oto stoję na Skale
Bo zaufałem i nie uląkłem się Ciemności”

2006-04-26 11:21:15

Gość…

Wśród setek ogrodów on wybrał Nasz.
Pręgowany Kot, które ledwo uszedł z życiem przed kimś lub przed czymś.
Złamana noga, okaleczony nos i pysk, ropa, straszny widok…
Mimo tego co go spotkało przycupnął sobie na ganku altanki, przyjmując od Nas wodę, zanurzając w niej swój pyszczek, jak na razie nie może nic jeść ale mam nadzieję że przeżyje.
Będąc tak okaleczonym, obracał główką za nami, z ciekawością, co robimy.
Denerwował się prawie cały czas, gdy ktoś zbliżał się do niego, komunikował to charkotem, miauknięcia przychodziły mu z wielkim trudem, które jeszcze bardziej ukazywały jego cierpienie.
Ciekawe czy zostanie?

2006-04-26 10:21:54

Fabryka snów - sztuka śnienia, bajki terapeutyczne, rozwój