Zaopiekuj sie


Kiedyś dawno temu z siedmioma chwilami siedmioma godzinami
Pomagałem pewnej dziewczynie, słuchała ale się zbuntowała
Bojąc się świata i ludzi własną drogę wybrała
Powiedziałem idź, nikt nie trzyma Cię
Minęły ¾ chwili po chwili
Wróciła zagubiona, stała i wołała
Poczułem nie wiem skąd, ale wiem gdzie
Serce zaczęło grać „Przyjmij ją i zaopiekuj się” rozgrzewając ogniem się
Walczy wciąż z sobą jasną stroną podążając
Choć i ciemna trafia się, ważne że nie poddaje się

Jest też jeden młody chłopczyk, który życie swe zaczyna
Żyjąc w mroku sądził, że stałe wszystko jest
To kim jest i to jak postępuje
Przyszła chwila melodii serca „Zaopiekuj się”
Myśli przyszły „a jeszcze się zdziwisz”
Spełniły się
Miłość mu duszę skradła
A on wciąż nie może wyjść z podziwu
Że życie mu figle płata

Przygotowanie drogi

Prowadziłem ze sobą Przyjaciółkę, schodziliśmy z góry, trudno było znaleźć odpowiednią drogę. Przed nami ukazała się stroma ścieżka, którą moglibyśmy zejść, otoczona była karłowatymi drzewami, okazało się że ja mógłbym nią zejść, ale dla mojej towarzyszki była to zbyt stroma. Podjąłem decyzję, że idziemy dalej znaleźć odpowiednią drogę…

Siedzimy w trójkę przy stole

Przyjaciółka nagle śpiewa głębokim, czystym głosem w obcym języku, znaną mi pieśń, czym budzi mój podziw.
Mówię jej masz dar, na co ona stwierdza, że nie, wciąż zaprzeczając.
Siedzący obok jej mąż podsuwa jej pod nos pamiętnik, w którym są jej słowa, gdzie w nich stwierdza, że jest wręcz przeciwnie.
Jej niezdecydowanie jest jej słabością i bólem, za dnia walczyliśmy z tym przyzwyczajeniem, było ciężko, ale powoli docierało do niej, że warto być zdecydowanym.
Pomógł jej w tym pewien osobnik, gdy zobaczyła jak niektórzy grają na emocjach innych ludzi.
To ją zmobilizowało do bardziej wytężonej pracy nad przejściem z niezdecydowania do klarowności i jednoznaczności.

Tam gdzie cisza śpiewa

Noc pierwsza
Czas oczyszczenia, przeplatający się w symbolach
Podróż z przyjaciółmi na lesistą, górę. Rozmowy, zabawy – rzucanie się i lot wzdłuż szlaku.

Noc druga
Pomoc pewnej nieznajomej kobiecie w  uprzątnięciu jej ogrodu, gdy zabraliśmy się za oczyszczanie dołu zauważyłem wystające korzenie jakieś rośliny. Rozmawiamy,  robimy swoje, nagle naszą uwagę przykuwa korzeń, który siedział sobie grzecznie w ziemi, teraz  porusza się i z ziemi dochodzą dziwne dźwięki.
Zaintrygowany wyciągam korzeń, okazuje się że coś lub ktoś jest przyczepiony do korzenia, gwałtownie nim poruszając strząsam delikwenta na ziemię.
Dziwny stwór, trudno określić jak wygląda, bo jest jakby zlepkiem kilku zwierząt. Oceniając go mogłem się doszukać, nietoperza, wydry, trochę z ptaka, można było dopatrzyć się zakrzywionego dziobu plus niewielki róg na szczycie głowy. Jednym, słowem egzotyczna mieszanka. Stwór poruszał się jak nietoperz, który jest zmuszony chodzić po ziemi.
Po chwili obserwacji przeszedł metamorfozę, stał się człekopodobny, czarna tunika, jasna karnacja, a włosy jakby przed chwilą zrobił sobie trwałą.
Okazało się, że znam go, wypowiedziałem nawet jego imię, nachalność był w jego zachowaniu, może wynikało to z naszej znajomości, ale w tym momencie wolałem go trzymać na dystans

Noc trzecia
Widzę lezącą staruszkę, siwa i pomarszczona, podchodząc bliżej okazuje się że już dawno nie żyje. Pozycja ciała wyglądała jakby miała połamane kości. Nagle nieżywe ciało zmienia się, po chwili widzę przed sobą młodą kobietę, która nie jednemu mężczyźnie zawróciła by w głowie.
Z rozmowy po między nami wynika, że teraz jesteśmy partnerami na całe życie, tylko  co to za życie z Śmiercią;) Kombinuję jak pozbyć się swojej towarzyszki, która uśmiecha widząc moje zamyślenie. Będziemy żyć razem ale tylko ja będę wiedział kim jesteś, jaka jesteś naprawdę, inni będą widzieć w tobie piękną kobietę. Powoli oswajam się z tą myślą, komentując nawet jej wesołe ułożenie ust.

A czymże jest Śmierć, czyż nie odłącznym elementem Życia

Fabryka snów - sztuka śnienia, bajki terapeutyczne, rozwój