Obszerny fragment wywiadu dla „La Vanguardia” udzielonego przez Are Holena, norweskiego eksperta od stresu pourazowego. (http://portalwiedzy.onet.pl/4868,11116,1608225,1,czasopisma.html)
Zacząłem praktykować jogę i medytację w wieku 16 lat; rok wcześniej zachorował mój ojciec, również lekarz. Medytacja pozwoliła mi nawiązać kontakt z moim wnętrzem, zrozumieć własne emocje. To było fascynujące doświadczenie z egzystencjalnego punktu widzenia.
I postanowił pan podzielić się tym doświadczeniem z innymi?
Będąc jeszcze na studiach stworzyłem międzynarodową szkołę medytacji ACEM. Było to na dwa lata przed rokiem 1968, więc wkrótce pojawiło się mnóstwo ludzi, którzy chcieli uczyć się medytacji, a nasza szkoła szybko się rozrosła. Moja metoda nie jest oparta na żadnej religii ani filozofii – została opracowana w oparciu o wiedzę naukową, w kontekście nowoczesnej psychologii.
Proszę mi o niej opowiedzieć.
Przeprowadziliśmy całą serię badań; ich wyniki zostały opublikowane w czasopismach naukowych. Chcieliśmy sprawdzić, co sprawia, że technika medytacji przynosi tak dobre efekty.
I co wykazały badania?
Na początku, w latach 60. zaobserwowaliśmy, że medytacja wywołuje zmiany fizjologiczne w organizmie: spowolnienie rytmu uderzeń serca i częstotliwości oddechów, zmniejszenie napięcia mięśniowego, obniżenie ciśnienia tętniczego, a także mniejsze zużycie tlenu.
Ale pan twierdzi również, że medytacja wywołuje zmiany w mózgu.
Tak, w ubiegłym roku opublikowaliśmy cykl artykułów, w których dowodziliśmy, że fale mózgowe podczas medytacji ACEM wskazują nie tylko na odprężenie, ale także na pewien proces psychologiczny.
Co to znaczy?
Kiedy człowiek medytuje, określone obszary jego mózgu emitują fale theta, które redukują stres, a po dłuższym czasie prowadzą do znacznego obniżenia napięcia, zwiększają możliwości umysłu, stymulują wyobraźnię i kreatywność, redukują ból, wywołują stan euforii i potęgują wydzielanie endorfin.
To fantastycznie.
Pozwalają nam one nawiązać kontakt ze wspomnieniami, które wyparliśmy, a które pozostały gdzieś głęboko w naszej podświadomości, z silnymi emocjami, zapomnianymi traumatycznymi przeżyciami. Pozwalają nam się oczyścić i uporządkować te wspomnienia.
Czy to prawda, że po dłuższym czasie medytacja może zmodyfikować nasz mózg?
Tak, wywołuje w nim trwałe zmiany. Zmienia się to, jak postrzegamy sami siebie, jak postrzegamy innych ludzi, relacje, jakie z nimi nawiązujemy – wszystko to ulega zmianom pod wpływem medytacji. Najnowsze badania wykazały, że ludzie, którzy regularnie medytują, mają zwykle grubszą warstwę kory mózgowej. Z innych badań wynika, że osoby praktykujące medytację żyją dłużej.
Medytacja wzmacnia także siły odpornościowe organizmu.
Redukując stres, obniża poziom kortyzolu i wzmacnia układ odpornościowy, wpływa również na szereg substancji, które powstrzymują rozwój komórek rakowych. Ma dobroczynny wpływ na układ odpornościowy, chroni przed rakiem i jest korzystna dla serca.
I to wszystko bez kadzidełek i figurek Buddy?
Metoda ACEM polega na skoncentrowaniu się na jednym dźwięku, niemającym żadnego znaczenia, który powtarzamy sobie w myślach. Nie skupiamy uwagi na niczym konkretnym, ale pozwalamy myślom swobodnie przepływać. Nie staramy się na siłę odprężyć, nasz mózg i tak osiągnie ten stan, ale będzie to reakcja spontaniczna, a nie z góry wyznaczony cel.
W czasie medytacji nie skupiamy się na niczym konkretnym, a tylko pozwalamy naszym myślom swobodnie płynąć. W jaki sposób pomaga nam to w rozwiązywaniu konkretnych problemów?
Dzięki relaksacji nasze osobiste, zadawnione problemy wypływają na powierzchnię świadomości. Wówczas możemy je rozwiązać, ale nie na drodze intelektualnej, ale poprzez zmianę naszego nastawienia, dzięki temu, że inaczej postrzegamy różne sprawy. Medytacja wyzwala również do pewnego stopnia naszą kreatywność.
Co jeszcze możemy zaobserwować podczas medytacji?
Możliwe, że dojdą do głosu takie aspekty naszej osobowości, na które nigdy nie zwracaliśmy uwagi. Zostały zepchnięte gdzieś na dalszy plan w wyniku różnych naszych życiowych wyborów.
To przypomina psychoanalizę.
Owszem, istnieje wiele podobieństw między medytacją a psychoanalizą. Różnica polega na tym, że w psychoanalizie trzeba mówić.
Mówi się, że słowa mogą leczyć, ale w przypadku medytacji…
Medytacja działa na znacznie głębszym poziomie, tzw. przedpojęciowym. W psychoanalizie człowiek może mówić całymi godzinami i mimo to nic się w nim nie zmieni. Ale jeśli uda mu się wejść na głębszy poziom, skorzysta z efektu medytacji i odniesie same korzyści.
Czy to znaczy, że medytacja to psychoanaliza dla ubogich?
Na pewno jest bardziej dostępna dla wszystkich, nawet dla tych najbardziej zajętych.
Jak często należy ją praktykować?
Medytując dwa razy dziennie po trzydzieści minut po jakimś czasie dostrzeżemy istotne zmiany w naszej osobowości.
Kilka słów od siebie.
Często ludzie pytają, jaki wpływ może mieć regularne medytowanie, jakie efekty wywołuje. I wiele legend powstaje na ten temat.
Medytacja może być wykorzystana w codziennym życiu, w medycynie, w przyswajaniu wiedzy, w poprawie jakości życia i niekoniecznie musi być związana z religią czy ezoteryką.
Jeżeli po dłuższym czasie zaczynasz wpadać w depresję, przerwij medytacje, ponieważ następuje uwalnianie stresów, blokad, czyli innymi słowy, oczyszcza się twoja psychika z negatywnych doświadczeń, zgromadzonych w podświadomości. Medytacja otwiera im „drzwi”, by mogły swobodnie wypłynąć na powierzchnię i być odreagowane, ale w tym przypadku jest już potrzebna pomoc wykwalifikowanego terapeuty, który pomoże przebrnąć przez bardzo silne stany emocjonalne, z którymi sami nie poradzimy sobie.