„Dobrotolubije”

Wracając jeszcze do podróży, padł pomysł jedziemy na Słowację…
No to pojechaliśmy, widoki , widoki, góry wszędzie góry, serpentyny, lasy i muzyka jak należy w samochodzie;) „Cud miód i powidła”.

8 godzin w samochodzie makabra;) później rajd na Katowice, aby zdąrzyć na pociąg.
Na szczęście dotarliśmy w jednym kawałku na miejsce, przede mną jeszcze 4 godziny podróży. Jadąc w góry zabrałem ze sobą” Opowieści Pielgrzyma” podróżując sercem z bohaterem książki by czas płynął „szybciej”oddawałem się lekturze.
Wtedy gdy sił prawie nie było, serce weszło w melodię myśli i pragnień, zapomnienia w modlitwie serca…

Czas …co to takiego?

Zapewne wielu z Was czytało, oglądało lub słyszało różne historie dotyczące ludzi, którzy odwiedzali starożytne Miejsca Mocy, wiekowe menhiry, święte Góry, “stare szafy” i można by tak długo wymieniać, ale nie to jest teraz meritum sprawy;)
Przykładowy bohater przechodzi przez taką “starą szafę” i odkrywa inny świat, gdzie czas płynie swoim rytmem.
Spędzając tam wiele pór roku powraca prawie w tym samym momencie swojego “wejścia”.
Więc co z tym czasem, jak go należy liczyć, czy da się go policzyć?
Coś tam umownego na pewno można byłoby sklecić, ale co zrobić gdy takich podróży jest wiele po wielokroć?
Czy znaną matematykę czasu, początek i koniec, można od tak wtedy sobie odnieść do jednostki ludzkiej?
Takie “przejścia” to tylko czubek góry lodowej.
“Przejście” z miejsca do miejsca w „przestrzeni i czasie”.
“Przejście” z istnienia do istnienia…
Czas zmienia się w woltyżerkę, jak łatwo w tym zatracić siebie.
ŻYCIE mamy jedno, bez względu gdzie pójdziesz i kim będziesz…

Wspomnienia…

To była chwila nieokreślona, chciałem ją jakoś wypełnić.
Sięgnąłem po książke do hiszpańskiego, przewertowałem ją bezwiednie, by po chwili przyjrzeć się niektorym słowom.
Mam słabość do tego języka, a raczej do pewnego architekta.
Był taki moment w moim życiu, że postanowiłem nauczyć się hiszpańskiego, by odbyć podróż do stolicy Katalonii.
Moc chodzić tymi uliczkami i chłonąć ich atmosferę…
Jak widać zycie przygotowało dla mnie inną podróż, podczas gdy powoli sie przygotowywałem na wyjazd, okazała się. rzecz prozaiczna, jedna z firm w których pracowałem rozwiodła się ze mna…
Fundusze uciekły ale przyszedł za to czas na całkiem inną podróż, czytając tutaj moje słowa poznajecie malutkie wycinki z tej Innej Podróży…
Gdybym pojechał, gdyby inne wątki potoczyły się inaczej…
Ale wracając do rzeczy, dwa słowa z książki, które normalnie nie mają ze sobą powiązania wzbudziły we mnie wspomnienia.
Mineło już prawie 10 lat od tamtych dni, które spedziłem w pobliskich górach.
Pamiętam wszystko dokładnie, dzień, miesiąc, rok, pamietam to małe okiennko w skośnym poddaszu, przez które widziałem rozgwieżdżone niebo.
Królował wtedy w tym wycinku nieba, widocznym przez ten okienny lufcik, Altair…
Słowa które były pretekstem wspomnień – to altar i rey, ich podobne brzmienie przywołało obrazy.
O dziwo w tych dwóch słowach też jest zawarta część mojego przeznaczenia…
Tej nocy “stanąłem” pomiędzy Światami, opisać trudno, pamięć lepiej sobie daję radę, bo pamięta… odczucia, obrazy.
Nie zapomnie tej Przestrzeni…

Fabryka snów - sztuka śnienia, bajki terapeutyczne, rozwój