To była chwila nieokreślona, chciałem ją jakoś wypełnić.
Sięgnąłem po książke do hiszpańskiego, przewertowałem ją bezwiednie, by po chwili przyjrzeć się niektorym słowom.
Mam słabość do tego języka, a raczej do pewnego architekta.
Był taki moment w moim życiu, że postanowiłem nauczyć się hiszpańskiego, by odbyć podróż do stolicy Katalonii.
Moc chodzić tymi uliczkami i chłonąć ich atmosferę…
Jak widać zycie przygotowało dla mnie inną podróż, podczas gdy powoli sie przygotowywałem na wyjazd, okazała się. rzecz prozaiczna, jedna z firm w których pracowałem rozwiodła się ze mna…
Fundusze uciekły ale przyszedł za to czas na całkiem inną podróż, czytając tutaj moje słowa poznajecie malutkie wycinki z tej Innej Podróży…
Gdybym pojechał, gdyby inne wątki potoczyły się inaczej…
Ale wracając do rzeczy, dwa słowa z książki, które normalnie nie mają ze sobą powiązania wzbudziły we mnie wspomnienia.
Mineło już prawie 10 lat od tamtych dni, które spedziłem w pobliskich górach.
Pamiętam wszystko dokładnie, dzień, miesiąc, rok, pamietam to małe okiennko w skośnym poddaszu, przez które widziałem rozgwieżdżone niebo.
Królował wtedy w tym wycinku nieba, widocznym przez ten okienny lufcik, Altair…
Słowa które były pretekstem wspomnień – to altar i rey, ich podobne brzmienie przywołało obrazy.
O dziwo w tych dwóch słowach też jest zawarta część mojego przeznaczenia…
Tej nocy “stanąłem” pomiędzy Światami, opisać trudno, pamięć lepiej sobie daję radę, bo pamięta… odczucia, obrazy.
Nie zapomnie tej Przestrzeni…