Blaski i cienie


Kiedy uczeń jest gotowy, pojawia się Przewodnik, który poprowadzi go tam, dokąd zmierza cała ludzkość.


Wchodząc na drogę rozwoju duchowego, nie zdajemy sobie początkowo sprawy, że w pewnym momencie prowadzi nas ona do podziemi, szczelnie osnutych pajęczyną czasu, gdzie przechowujemy swoje niewykorzenione przesądy, kompleksy, lęki, strachy i zachowania zwierzęce.
Być może zapytasz, dlaczego wchodząc na tę drogę ujawnia się nasza próżność, pycha, nietolerancja, zawiść, zazdrość, pogarda, brak zdolności wybaczania, mania wyższości? Dlaczego, wkraczając na tę ścieżkę rozwoju stajemy się gorsi niż byliśmy? Niestety, nie zaobserwowałam, aby komuś udało się ominąć ten etap. Jest on niezbędny, jak niezbędnym staje się opanowanie przez zeroklasistę alfabetu i cyferek, aby na ich podstawie zaczął budować i rozbudowywać swoją dalszą wiedzę.

Nie jest to łatwa podróż – nie na początku – pełna naszych nieakceptowanych, ciemnych części osobowości, nielubianych części nas, skrzętnie skrywanych przed ludźmi i światem… Zresztą, droga ta nigdy łatwa nie była, zwłaszcza w początkowej fazie, wymagająca od nas dzielności, odwagi, olbrzymiego hartu ducha i niezłomnej wiary, że podołamy. Na drodze tej jesteś tylko ty i twój Przewodnik (Anioł Stróż, Opiekun, Mistrz – nieważne jak Go nazwiesz), bez Niego taka podróż jest po prostu niemożliwa.

Zanim rozpoczniesz prawdziwą podróż w głąb siebie, przeżyjesz ze swoim Przewodnikiem najcudowniejszy okres, kiedy na początku pokaże ci twoje nieznane możliwości, doświadczysz niewysłowionego szczęścia i radości. Poprowadzi cię w głąb twojej wewnętrznej istoty, żebyś mógł wszystkimi zmysłami odczytać Jego intencje, sugestie, podszepty, głosy lub myśli, i dostosował się do nich. Doprowadzi cię do integracji, zharmonizowania, dostrojenia i zjednoczenia z Nim. (Jest to mniej więcej okres, kiedy po praktykach stymulujących umysł, bazujących na wschodnich [i nie tylko wschodnich] metodach jesteś tak przepełniony energią, że aż cię od środka rozpiera. Dotyczy to również innych technik i metod pobudzających oczyszczanie wewnętrzne.) Zjednoczenie was obu jest niezbędne, dlatego że po okresie ekstazy i uniesień, rozpocznie się prawdziwy rozwój, prawdziwa praca nad sobą. Najczęściej wtedy dochodzi do przestrachu i zagubienia z braku wiedzy, i przerażeni zarzucamy to, co sami nieświadomie sprowokowaliśmy.

Lecz gdy jesteś z nim doskonale zsynchronizowany, podporządkowujesz się z własnej nieprzymuszonej woli i zaczynasz ufnie podążać za Nim. Dopiero później uświadomisz sobie, że z Przewodnikiem tworzysz nierozłączną całość, ponieważ już nigdy nie pozbędziesz się Go, ani Jego prowadzenia.

Bardzo często będziesz miał chęć zerwać z Nim, zwłaszcza w początkowych etapach zagłębiania się w sobie, kiedy nie wiedząc, co się dzieje, winą obarczać będziesz swojego Przewodnika za swoje zachowania i reakcje. W kontaktach z innymi ludźmi wyłazić będą z ciebie negatywne cechy charakteru, zachowania prostackie… Zastanawiać cię będzie czy to jesteś ty, czy ktoś w tobie tak działa, tak reaguje… Przewodnik odzwierciedli ci w ten sposób to, co zepchnąłeś w głąb siebie, ukryłeś przed sobą i światem, czego się w sobie wypierasz. Będziesz miał wrażenie, jakby cię ktoś ubezwłasnowolnił i zmusił do działania pod przymusem.

Takie właśnie momenty mają dać ci dowód, że jest w nas ukryta również osoba prymitywna. Będziesz robił pod presją to, co cię będzie później bardzo bolało, czego będziesz się wstydził.
Zmuszając cię do takich reakcji Przewodnik pokazuje negatywne cechy twojego charakteru i kompleksy, które tak starannie schowałeś w sobie, że nawet nie domyślasz się ich istnienia. Chociaż będziesz buntował się przeciw takim metodom, dobrze będziesz wiedział, że nie jest to po to, by cię unicestwić, lecz po to, by cię wzmocnić, zahartować; pokazać, co jeszcze tkwi w tobie niechcianego, zepchniętego w głąb, do czego nie masz ochoty się przyznać przed nikim, nawet przed sobą.

Twój rozwój duchowy jest jak wspinaczka po drabinie na coraz to wyższe szczeble, którym są poziomy rozwoju wyższej świadomości. Jest to wyzwanie nie tylko dla ciebie, ale i dla przyszłych pokoleń. Gdy twoje „JA” pokonuje kolejne szczeble rozwoju, może doznać różnego rodzaju uszkodzeń. Powstaje wtedy patologia, która zakłóca proces rozwoju. Skutki tych zakłóceń wpływają na osobowość człowieka i są udziałem nas wszystkich.
Patologia ta stwarza chorobową zmianę świadomości, co prowadzi do wypaczenia całego dalszego rozwoju na wszystkich poziomach. Dochodzi wtedy do konfliktu w odbiorze świata, który – w pewnym momencie – zamienić się może w wewnętrzną wojnę, zabierającą ci tyle sił i energii, że o duchowym rozwoju możesz tylko pomarzyć.

Większość ludzi, zanim osiągnie dojrzałość, w takich wewnętrznych konfliktach traci prawie połowę swojego potencjału rozwoju „JA”, kiedy pierwszy stopień wymagać może czasem ponad połowę naszego potencjału, który zabieramy ze sobą inkarnując się na Ziemi. (Inkarnując się w materialnym świecie dusza zabiera ze sobą tylko taki zasób energii, jaki jej będzie potrzebny na czas życia. Jeżeli zapas ten w większej części zostanie zużyty na początku życiowej wędrówki – ponieważ warunki, w jakich się urodziła, wymagały tego – popada w konflikty wewnętrzne i zewnętrzne.)

Żeby odzyskać utracony potencjał, często stosuje się różnego rodzaju techniki psychoterapeutyczne, pozwalające przywrócić to, co utraciliśmy w dzieciństwie i w okresie dorastania, pod wpływem wychowania i środowiska, w którym przyszło nam żyć. Poddając się technikom psychoterapeutycznym (np. rebirthing, regresja, hipnoza, psychoanaliza i in.) dochodzi do scalenia pogubionych po drodze cząsteczek naszej prawdziwej osobowości, naszego „JA”. Jest to przecież praca nad ułomnościami naszego charakteru, czyli zejście do podziemi i odzyskanie utraconego potencjału, utraconej mocy tam uwięzionej, tak potrzebnej, aby móc iść dalej. Dlatego rozwój osobowości – z pomocą psychoterapeuty czy twojego wewnętrznego Przewodnika duchowego – nie może wyeliminować stadium, na którym zachowanie twoje staje się gorsze niż było.

Oczyszczając i doskonaląc swoją psychikę, wchodzisz w obszar zwany psychoterapią. To, ile na tym skorzystasz, zależeć będzie od prowadzącego, jego umiejętności i zasobu wiedzy. Wydaje mi się, że najbardziej fachowej pomocy może udzielić ci twój Przewodnik, jednak nigdy nie będzie on psychoterapeutą, nie zastąpi ci obecności profesjonalisty, w szczególności, kiedy nie jesteś świadom, do czego tak naprawdę dążysz.

Najczęściej jednak ty sam jesteś dla siebie psychoterapeutą. I to z przymusu, bowiem twój Przewodnik będzie kierował cię w różne sytuacje wychowawcze tak długo, póki nie odzyskasz utraconego potencjału. Ból, który przeżyjesz i świadomość powtarzalności tych sytuacji zrobią z ciebie dobrego psychoterapeutę. Bez niczyjej pomocy wyłapiesz reakcje, które będą nieadekwatne do sytuacji i samodzielnie ocenisz je z poziomu dzisiejszej świadomości. Sam również nauczysz się właściwych reakcji, odpowiednich do twojej, o wiele szerszej wiedzy o życiu.

Trudno tu nie spostrzec roli Przewodnika. W sytuacjach, w które cię wciągnie, obniży twój stan świadomości. Będziesz się czuł, jakbyś działał pod dyktando, ale będzie to tylko dyktando twoich małych, opóźnionych w rozwoju jaźni. Oznaczać to będzie, że Przewodnik wprowadził cię w taki sam stan świadomości, jaki był przed laty, kiedy zaledwie powstawała blokada czy kompleks. Dopiero, kiedy ujrzysz swoje wady z wyższego poziomu świadomości, łatwiej ci będzie je odrzucić. Twoja patologia ukaże ci się w najczystszej postaci – prostackiej i niesmacznej. I właśnie takim będzie twoje zachowanie – prostackie i niesmaczne.

Twoja świadomość jest obecna również w stanie świadomości niższego poziomu i działa tak, jak reflektor, oświetlając najciemniejsze zakamarki twoich podziemi wydobywając z ciemności wszystkie ułomności nie do końca rozwiniętych jaźni. Jednak to nie twoja nowo odzyskana świadomość będzie osądzała, ile skorzystałeś na tych sytuacjach wychowawczych, ile ciemnych zakamarków psychiki wysprzątałeś i oświetliłeś. To nie ona osądzi, na ile zwiększył się twój potencjał rozwoju i nie ona zdecyduje o końcu tej podróży.

Gdyby ona to oceniała, twoja podróż zakończyłaby się przy pierwszej sytuacji wychowawczej i do następnych już by nie doszło. Jednak ocena należy do Przewodnika. To On decyduje czy prawidłowo odczytujesz sens sytuacji wychowawczych i czy wyciągasz z nich właściwe wnioski. Przypuszczalnie to On zaliczy ci pracę nad jakąś konkretną ułomnością charakteru, albo nawet i całą podróż. Również to On wpakuje cię w coraz to dotkliwsze sytuacje, jeśli okażesz się krnąbrnym, bezrozumnym i upartym uczniem, idącym z lenistwa po najmniejszej linii oporu – wstrzymując swój własny rozwój i rozwój pozostałych współtowarzyszy ziemskiej wędrówki.

Koniec podróży w głąb siebie wcale nie oznacza końca wielkiej przygody, którą zafundował ci twój Przewodnik. W miarę jak będziesz odzyskiwał swój potencjał, On inwestował go będzie w kolejny, coraz bardziej intensywny rozwój twojej osobowości. I wtedy zobaczysz nowe wątki tego rozwoju.

Z początku nie będziesz ich sobie uświadamiał. Za jakiś czas sam zaczniesz z uwagą śledzić i rozpoznawać normy współżycia z innymi ludźmi, moralności, stosunku do prawdy, miłości, przyjaźni, zdrowia, pieniędzy, pracy, odpoczynku, życia i śmierci wszelkich istot. Również na tych ścieżkach Przewodnik zmusi cię do oświetlenia właściwego zakamarka podświadomości, dokładnego „wysprzątania”, wyciągnięcia wszystkich brudów – które skrzętnie upychałeś po kątach – na światło dzienne, żebyś odzyskał pozostawiony tam potencjał rozwoju, uwolnił zamrożoną energię.

Toksyczna pedagogika


Zasady jakimi kierują się rodzice wychowujący dzieci, po raz pierwszy nazwała toksyczną pedagogiką Austriaczka polskiego pochodzenia Alice Miller.
Zasady te mówią, że:

1. Władzę nad niepełnoletnimi dziećmi mają rodzice.
2. Rodzice – na podobieństwo bogów – ustalają, co jest dobre, a co złe.
3. Dziecko odpowiada za gniew rodziców.
4. Rodziców zawsze należy kryć.
5. Uczucia dziecka są zagrożeniem dla autokratycznych dorosłych.
6. Wolę dziecka należy złamać jak najszybciej.
7. Odbywa się to w bardzo wczesnym okresie życia, by dziecko “nie zorientowało się” i nie mogło zdemaskować dorosłego.

Przekonanie o absolutnej władzy rodzicielskiej zdaje się pochodzić z czasów królów i monarchów, kiedy władca mógł zrobić z poddanym co mu się żywnie podobało, łącznie z pozbawieniem życia ofiary, która nie miała prawa do obrony. Władca był panem życia i śmierci poddanego, czuł się bezkarny.

Toksyczna pedagogika bez słowa protestu akceptuje tłumienie dziecięcej spontaniczności. Akceptuje bicie, kłamstwa, obłudę, manipulację, straszenie czy wręcz zastraszanie, cofanie miłości, dyscyplinowanie dzieci graniczące z torturowaniem.
Każda z tych metod dąży do bezkrytycznego podporządkowania dziecka woli starszych, zawstydzenia i/lub wzbudzenia poczucia winy.


Alice Miller studiowała filozofię, psychologię i socjologię, następnie kształciła się w zakresie psychoanalizy i przez ponad dwadzieścia lat prowadziła własną praktykę terapeutyczną. Kiedy w roku 1980 wycofała się z prywatnej praktyki i działalności pedagogicznej, zaczęła pisać książki, w których dzieli się swoją wiedzą dotyczącą dzieciństwa. Książki, które zostały wydane w Polsce to:

Zniewolone dzieciństwo
Dramat udanego dziecka
Gdy runą mury milczenia
Bunt ciała

Zawstydzanie

Wstyd jest przekazywany dzieciom na różne sposoby. W rodzinach, w których ta zasada funkcjonuje, wstyd jest świadomie wywoływany u wszystkich członków rodziny. Jednak najbardziej są zawstydzane dzieci. Własny wstyd czy strach ukrywa się za maską władzy, która w rodzinach najczęściej jest hierarchiczna. Jak to trafnie określił John Bradshaw: “Tacie wolno wrzeszczeć na wszystkich. Mamie wolno wrzeszczeć na wszystkich, z wyjątkiem taty. Najstarszemu z rodzeństwa wolno wrzeszczeć na wszystkich z wyjątkiem taty i mamy, itd. Najmłodsze dręczy zwierzaka”…

KONTROLA
Zawsze kontroluj, co mówisz, do kogo mówisz, w jaki sposób mówisz. Musisz uważać, w jaki sposób wyrażasz swoje emocje, uczucia, zachowanie… Kontrola to jedna z ważniejszych metod obrony przed wstydem. Pilnie obserwuj otoczenie, by nie dać się zaskoczyć, upewnij się, że nikt cię nie przyłapie np. na czytaniu komiksów, chociaż miałeś w tym czasie uczyć się wiersza.

PERFEKCJONIZM
Wszystko musisz wykonać od razu prawidłowo i doskonale. Zasada ta zakłada, że wszystko co robisz, musisz wykonać według z góry określonego wzorca poprawności. Główną zasadą życiową perfekcjonizmu jest unikanie zła i strach przed złem… Każdy członek rodziny kieruje się w życiu swoim wyobrażeniem ideału i nie uświadamia sobie, że nie jest w stanie – ani on, ani pozostali członkowie rodziny – osiągnąć go.

OBWINIANIE
Za każdym razem, gdy coś wyszło nie tak, jak było zaplanowane, masz obwinić za to siebie lub kogoś innego. Gdy zawiedzie kontrola, obwinianie pozwoli zachować twarz i jako taką równowagę. Matka kazała posprzątać mieszkanie, ale buszowanie w Internecie było tak fascynujące, że ani się spostrzegłeś, jak czas szybko upłynął. Latasz po domu jak poparzony, ale i tak nie zdążyłeś wszystkiego zrobić. Właśnie wróciła młodsza siostra ze szkoły, będzie można na nią zwalić winę, że zrobiła nieporządek.

ODMOWA WYRAŻANIA SIEBIE
Człowiek, żeby funkcjonować w pełny sposób, musi mieć prawo do swobodnego myślenia i interpretowania, czucia, pragnienia i wyboru, wyobraźni. W rodzinach toksycznych zasada perfekcjonizmu wyklucza pełne wyrażanie tych praw, ponieważ nie wolno jest myśleć, czuć, pragnąć czy wyobrażać sobie w taki sposób, jak ty to robisz. Masz z tego korzystać w sposób zgodny z perfekcjonistycznymi wymogami ideału, który preferowany jest w twojej rodzinie.

ZASADA TRZYMANIA JĘZYKA ZA ZĘBAMI
Zasada ta skutecznie zamyka usta członkom rodziny, nie pozwalając na wyrażanie jakichkolwiek uczuć, potrzeb czy pragnień. W toksycznych rodzinach poszczególni członkowie pragną ukryć swoje prawdziwe uczucia, potrzeby, pragnienia. Nikt nikomu nie zwierza się ze swego osamotnienia czy rozdarcia wewnętrznego. Jesteś wtedy zawstydzany bądź wyśmiewany przez pozostałych członków rodziny (i nie tylko rodziny) jako ten słaby, nic nie warty. Najczęściej ten model stosowany jest w rodzinach alkoholików lub tam, gdzie przemoc jest na dziennym porządku. Tatuś lub mamusia są trunkowi, dzieci z takiej rodziny na pewno nie będą się chwaliły, że mają rodziców alkoholików, że są poniewierane czy katowane, że własnie rodzice przepili ostatnie pieniądze, za które można było kupić chleb.

NIE WOLNO SIĘ MYLIĆ
Myląc się, ujawniasz swe niedoskonałe, podatne na krzywdę JA. Przyznanie się do błędu to wystawienie się na badawcze spojrzenia, więc nie przyznawaj się nigdy do popełnionych pomyłek – zwal to na kogoś, a gdy ktoś inny się pomyli – zawstydź go boleśnie! Dziecko odrobiło lekcje. Mama sprawdza poprawność rozwiązanych zadań. W pewnej chwili zauważa błąd i zaczyna natrząsać się nad latoroślą, że źle wykonało zadanie, bo gdyby się bardziej przyłożył, napisałby od razu poprawnie.

NIERZETELNOŚĆ
Nie oczekuj od nikogo rzetelności, nie ufaj nikomu a nigdy się nie rozczarujesz. Skoro rodzicom nikt nie zaspokoił w odpowiednim czasie (w dzieciństwie) ich potrzeb zależnościowych, więc w jaki sposób mieli je zaspokoić tobie, skoro tego nie potrafią? Cykl nieufności przechodzi z pokolenia na pokolenie. Tatuś obiecał iść z dzieckiem na plac zabaw, ale właśnie w tym czasie kolega taty zaproponował wypad na piwo. Dziecko zawiedzione płacze w kąciku – “tata mnie nie kocha, bo poszedł z kolegą a przecież mi pierwszemu obiecał, że pójdzie ze mną!”

Sytuacje, które opisałam wyżej są na dziennym porządku w rodzinach objętych fałszywym wstydem i nie ma tu nic do rzeczy, czy jest to patologiczna rodzina, robotnicza czy inteligencka. W każdej z tych rodzin rodzice przypisują dzieciom to, co było przypisywane im, gdy byli mali. To, że kiedyś stajemy się dorosłymi ludźmi nie oznacza wcale, że wyrastamy z tych zależności. Nie, to, co spotkało nas w dzieciństwie na pewno wyprojektujemy na dzieci lub współmałżonków, nie uświadamiając sobie nawet działania tego mechanizmu. Na tej samej zasadzie będziemy budowali inne związki międzyludzkie.

Fabryka snów - sztuka śnienia, bajki terapeutyczne, rozwój