Dając wszystko… Otrzymasz wszystko…

Już masz wszystko…. Zawsze miałeś tylko nie umiałeś czerpać… Odrzuciłeś na czas nienazwany Twoim, by wreszcie znów zaufać odczuciom Twego ?ja? zakrytego przed światem, a prawdziwszego niż kwiat rosnący przy drodze…
Noc, czy dzień przed moim powrotem… To bez znaczenia jaka jest pora w świecie, w którym na pozór żyjemy… Ważne jest tylko to, czy żyjąc potrafimy dawać z siebie innym wszystko, co warte tego jest i czy potrafimy brać to, co warte jest wzięcia…
W moim istnieniu mogło nie być poranka…. Tak , jak w Twoim tak naprawdę nie było przez czas dłuższy niż chwila, … ale wszystko minęło, bo narodziło się w Tobie światło prawdziwego słowa i gestu, uczucia, które jest wszystkim i niczym, a przez to wszechogarnianiem….
Ściągnąłeś mnie z powrotem… ściągając tym samym kolejny element Daru w siebie… kolejny punkt do Twego rozwoju….
Jeśli mnie nie ma…. jest zawsze pamięć i połączenie i wiara w Życie…. Ono zawsze zwycięża bez względu na obraną przez nie formę…
Nie pozwól sobie być pustym… jakby bez uczuć, z jedną tylko myślą , bo wtedy narodzi się w Tobie chaos, który jest wrogiem wszelkiego dobra i piękna, zaprzeczeniem trzech klejnotów którymi żyć powinieneś….
Szukaj czego chcesz jeśli tylko to dyktuje Twe serce i Dusza pośród istot i światów, pośród niebios i piekieł…. Mając świadomość, że czasami odpowiedzi “Dlaczego?” i “Jak?” są niczym…. a to co jest ważne, to zaufanie i trwanie w cichości swego wewnętrznego Domu na, ?modlitwie? własnej egzystencji. Czasami lepiej nie wiedzieć jak brzmi odpowiedz na pytania jakie dyktuje umysł….
Prawa nieznane czy znane, otarte lub należne światom, poznane, czy obce są tylko częściami prawdy utkanej siłą umysłu, serca i woli…. a Ty masz stać się ponad… Wtedy zrozumiesz wszystko i staniesz się wszystkim… będąc w pełni sobą….

2004-06-28 08:16:48

Zmiennokształtni, sny z jednej nocy

Siedziałem na szczycie totemu, lub obok niego, w miejscu gdzie ziemia opadała łagodny łukiem, prowadząc do jego postawy, gdzie znajdował się mój rozmówca. Tak sobie rozmawialiśmy, ja na górze, a on gdzieś niewidoczny na dole, rozmawiając zabawiałem się jakimiś drobiazgami , podrzucając je w swojej dłoni. W czasie rozmowy odczułem, że mój rozmówca „wygląda” mi na osobę zniewoloną, rozmowa przeciągała się i zaczęła być męcząca, postanowiłem ją zakończyć.

Zszedłem na dół i zobaczyłem mężczyznę rzeźbiarza – tatuażystę, obok niego stało jeszcze dwóch osobników. Mój rozmówca tatuował jednego z nich, zresztą cała trójka nosiła podobne tatuaże, roślinne wzory i soczyste barwy, zaczynały się na podbrzuszu, a skończywszy na podgardle.
Po chwili przeszliśmy w inne miejsce, gdzie pokazano mi obrazy, które przedstawiały jaki to mój rozmówca jest groźny i potężny, jak i jego cele jakie chce osiągnąć. Na karmazynowym tle widziałem głowę drapieżnika , oczywiście wszystko było tak przedstawione aby wywrzeć jak najlepsze wrażenie na widzach.
Z tego wszystkiego „człowiek” sprawiał wrażenie zniewieściałego faceta, wszystkie te odczucia względem niego złożyły się na myśli typu”aspiracje ma wysokie, a taki pokręcony z niego facet”.

Jego celem było zajęcie miejsca samca alfa i to uświadomiło mi z kim mam do czynienia.
Oglądając obraz, cała trójka stała tuż obok mnie, główny zainteresowany przedstawił się też pod jakim przydomkiem jest znany, padło słowo które brzmiało „anakar”, było tez jakieś krótkie słowo na początku, ale dokładnie go nie zapamiętałem, coś w rodzaju „li” lub „lis”.
Poszukiwałem później wyjaśnienia tych słów, znalazłem kilka określeń w językach ludzi:
Podstępny lub egocentryczny, przelewająca się pycha, że jest się lepszym od innych .
Jak widać w tym przypadku wszystkie te określenia można przypisać niedoszłemu pretendentowi na przywódcę stada.
No cóż u nas bywa podobnie, ludzie mają parcie na władzę i mówiąc kolokwialnie nie zawsze mają równo pod sufitem.

Zagrożenie

Następna scena, inne miejsce, zabudowania miejskie.
Dostrzegam skradająca się kobietę, jest uzbrojona, okazuje się że tym kogo szuka jest druga kobieta, która ukrywa się w innej części miasta. Postanawiam, ze nie będę się mieszał i lepiej będzie jak oddale się w bezpieczne miejsce. Kobieta uciekinier miała dostarczyć komuś jakąś przesyłkę. W ostatniej chwili zdeterminowana kobieta dobiega do mnie, przekazując mi jednak tą przesyłkę. Wynikło z tego, ktoś został uratowany lub też dzięki temu złapano kogoś, kto był poszukiwany.

Przejście

Szliśmy całymi rodzinami, naszą okolice niedawno nawiedził kataklizm i szliśmy ocenić szkodę jakie poczyniła powódź. Przed nami był wysoki wał ziemi, jego szczyt pochylony był w naszą stronę, dodatkowo był dość stromy i plus rozmiękła ziemia, wszystko to utrudniało nam podejście, ale okazało się że jest boczna droga która była łatwiejsza w podejściu.
Gdy weszliśmy na tą boczną drogę zobaczyliśmy, przed sobą kamienne strome kamienne schody, zawalone były odłamkami skał, w dodatku była za wąska jak na cała nasza grupę.
W pewnym momencie stało się coś dziwnego, staliśmy na wysokości szczytu wału, ale jeszcze go nie przekroczyliśmy tak jakbyśmy nie mogli po prostu tego zrobić.
Coś stało się z przestrzenią, jakby jedna była za nami, a druga przed nami, pojawiła się przezroczysta kurtyna, która odradzała jakby nas od naszego celu.
Dostrzec można było za tą kurtyną sporych rozmiarów kamienną płytę, która skojarzyła mi się z grobowcem. Przeszliśmy po tej płycie, idąc dalej przed siebie.

Poszukiwanie

Morze, widzę statki, które kształtem pokładu przypominają gwiazdę, lub pentagram, były podobne do naszych katamaranów z tym, że większa część ich była zanurzona w wodzie.
Na pokładzie nie było żadnych urządzeń, goły pokład. Pływaliśmy po zatoce, szukaliśmy jakiś specyficznych miejsc, nie mogliśmy tego znaleźć, ale po pewnym czasie udało nam się określić, ze powinny być dwa takie miejsca. Starszy człowiek, który przysłuchiwał się naszej rozmowie, wyraził głośno swoje niezadowolenie, że szukamy tego miejsca, były to jakby wiry albo miejsca mocy.
Zmieniliśmy statki na małe drewniane stateczki, kształtem przypominały skrzynie, były chybotliwe i niepewne, ale to pozwalało na lepsze odczuwanie okolicy i dotarcia do naszego celu.
Czy poszukiwania zakończyły się sukcesem? Tego nie wiem…

Jaskinia

Wybiegałem z jaskini, kilka razy podrząd, mrok, kilka zakrętów, za każdym razem ta sama droga, raz ją widziałem, raz biegłem na pamięć, wiedząc gdzie jest wyjście. Pokonywałem przeszkody kamienne głazy, jakieś stare meble, rozrzucałem je na swojej drodze.
Ta sytuacja miała jakby powiązanie z dwoma kobietami i z poszukiwaniem na statkach.
Trzy sceny wzajemnie się przenikające, tak jakbym z jednej wskakiwał do drugiej.
Pokonywał jaskinię w scenie z kobietami i rozrzucał meble na statkach. Przychodzi mi na myśl klamra łączącą wszystkie wydarzenia.

Umiejetność podążania – Carlos Castaneda – “Aktywna strona nieskończoności”

„(…)Następnie tłumaczył mi problem wyboru. Powiedział, że dla wojowników w podróży wybór nie jest tak naprawdę aktem ich woli, a raczej aktem eleganckiego poddania się sugestiom nieskończoności.
– To nieskończoność wybiera – powiedział. – Sztuka wojownika w podróży polega na opanowaniu umiejętności podążania za najmniejszą nawet podpowiedzią; jest to sztuka poddania się każdemu nakazowi nieskończoności. Potrzeba do tego ogromnego męstwa, siły, a nade wszystko zaś trzeźwości umysłu. Te trzy czynniki razem wzięte dają w sumie właśnie elegancję!(…)”  Carlos Castaneda – “Aktywna strona nieskończoności”

Ktoś mógłby postawić pytanie – Jednym słowem elastyczność??

I mógłby uzyskac taką odpowiedź.

Elastyczność to giętkość, powiedzmy że w tym wypadku naszego umysłu i dostosowania się do sytuacji, ale to nie wszystko…

“Umiejętność podążania” to moim zdaniem bardzo trudna sztuka, niewielu z nas “słucha się” tego co niesie nam życie. Bez względu na wyznawaną religie, czy filozofię mało kto słucha się natchnień serca i najmniejszych podpowiedzi, które pojawiają się w naszym życiu. W tym przypadku don Juan zwrócił Castanedzie uwagę, na podstawową sprawę, że tak naprawdę to nie my wybieramy, ale wybiera nieskończoność.

W śnieniu i pokrewnych dziedzinach pokutuje wśród praktykujących zdanie, że to my decydujemy o tym “co zrobimy”, “gdzie pójdziemy”, że to my wiemy najlepiej co trzeba zrobić, w jaki sposób, jaką drogą itp.

Może tych kilka zdań zwróci naszą uwagę, na wewnętrzną ciszę, która parafrazując słowa don Juana wyposaży nas we wszystko co jest potrzebne na naszej drodze “śnienia”.

Fabryka snów - sztuka śnienia, bajki terapeutyczne, rozwój