Działanie medytacji

Fragment książki Margit i Ruediger Dahlke: Księga medytacji. 138 technik. Przewodnik dla każdego znaku zodiaku,
wydanej przez Wydawnictwo KOS,
Katowice 2001.

Stres to najważniejszy problem człowieka Zachodu. Objawia się on nerwowością, pobudzeniem, skurczem mięśni i przemęczeniem. Terapeuci uznają go za przyczynę wielu chorób cywilizacyjnych. Jako reakcja na bodźce zewnętrzne, wytrąca nas on z wewnętrznej równowagi. Wszystkie życiowe funkcje organizmu (trawienie, po­wstawanie i usuwanie komórek) zostają ograniczone, nasilają się wszystkie funkcje pobudzające. Organizm przygotowuje się do wal­ki lub ucieczki. W pewnych sytuacjach jest to konieczne. Dzięki reakcjom stresowym mamy dostęp do wielu środków zaradczych, dzięki którym można adekwatnie i skutecznie reagować na bodźce zewnętrzne, po czym wrócić do stanu równowagi i spokoju.
Czytaj dalej Działanie medytacji

Zmiennokształtni

Straszna rzecz się dzieje w królestwie Zmiennokształtnych Duchów Natury, ościenne Cesarstwo Mrocznych Cieni coraz bardziej przybliża się do ataku na ich królestwo.
Cesarzowa Mrocznych Cieni niedługo wybierze sobie nowego cesarza, jest dwóch pretendentów.

Każdy z nich jest swoim przeciwieństwem, jeden jest pokojowo nastawiony do Zmiennokształtnych, drugi zaś chce ich zniewolenia bo jego zdaniem tylko do tego się nadają.
Zmiennokształtni są bezsilni wobec potęgi Cieni i jeśli stanie się najgorsze nie będą w stanie się obronić.
Niektóre z ich Rodzin, postanowiły szukać ratunku na własną rękę, pewnej niewielkiej Rodzinie udało się dotrzeć do kogoś kto będzie w stanie dać im schronienie.

Udali się do niego ,do królestwa ludzi, z prośbą o pomoc, spędzili czas na rubasznych rozmowach, przedstawili się całą rodziną od najmniejszego do największego.

W ramach rewanżu za spotkanie zaprosili naszego nieznajomego do swojej ostoi, która była tak blisko, tylko o krok od cywilizacji ludzi ale chroniła ją zasłona i nie każdemu było dane przekroczyć jej granice. Cudownie krystaliczna rzeka, pełna ryb i życia dała choć chwilę wytchnienia naszemu nieznajomemu bohaterowi bajki.
Nurkowanie, zabawy i rozmowy, łapanie ryb w takiej krainie było ambrozją na jego duszę.

Kolejne spotkanie odbyło się w ich wiosce, starszyzna wioski wyszła na przeciw zaproszonemu gościowi, widok starszyzny i całej otoczki wprawił w lekką konsternację naszego bohatera bo nie nawykł do takich powitań.

Po całym tym oficjalnym spotkaniu, przenieśli się w okolice gór i kopalni, gdzie Zmiennokształtni mieli swoje siedziby. Tam wspólnymi siłami wraz ze swoim wybawcą odbudowywali zniszczone domy. Pojawili się też zbrojni plemienia, no cóż chcieli zademonstrować swoją siłę i gotowość do walki i poznać sprzymierzeńca Plemienia.
Co przyniosą kolejne strony tej historii, wkrótce może się przekonamy…

“A co z toksycznymi dziećmi?”

Dziś na Wirtualnej Polsce trafiłam na artykuł na temat książki Susan Forward „Toksyczni rodzice”.
Mniejsza o sam artykuł, który, według moich odczuć napisany był bez głębszego zrozumienia tematu. Bardziej zainteresowały mnie opinie internautów, zamieszczone pod nim.

Jedna z pań, podpisująca się nickiem ~Joanna zamieściła post pt. „A co z toksycznymi dziećmi???”. Przytoczę go w całości:

„A jak sobie radzić z toksycznymi dziećmi?? Pokoleniem tylko i wyłącznie roszczeniowym, widzącym tylko swój czubek nosa i własną wygodę ??? Co zrobić by wytłumaczyć dziecku, że mając lat 48 mam prawo do życia, zainteresowań, znajomych. Że właśnie odchowałam swoje dzieci i na niańczenie wnuka – choć kochanego – nie mam ochoty, ani czasu bo pracuję zawodowo…”

Dzieci nie rodzą się toksyczne, roszczeniowe czy – jak to określiła następna z pań:

„… rodzi się więcej dzieci z psychopatycznymi skłonnościami”

Pokolenie roszczeniowe, czy psychopatyczne to już jest skutek wychowania, źródła należy szukać w dzieciństwie rodziców, gdzie ojciec był od zarabiania pieniędzy na utrzymanie rodziny, matka pełniła rolę służebną dla niej. Czasy obecne zmieniły te role – w większości oboje rodziców pracuje na utrzymanie i zapewnienie jako takiego bytu dla wszystkich członków, z tym że próbuje się w dalszym ciągu utrzymać w związku rolę służebną kobiet.
Bardzo ładnie to określił John Bradshaw w jednej ze swoich książek: „Ojciec może wrzeszczeć na wszystkich; matka może wrzeszczeć na wszystkich, z wyjątkiem ojca; najstarsze rodzeństwo może wrzeszczeć na wszystkich, z wyjątkiem rodziców; najmłodsze dręczy zwierzaka.”

Cieszy fakt, że coraz więcej młodych rodzin odchodzi od tego modelu, bo w obecnych czasach jest on już archaizmem, który się przeżył. Jednego jest tylko brak – brak czasu na wspólne wypady i zabawy z dziećmi, rozmowy, które tworzą więzi i rozwijają uczucia wyższe, budują związek, gdzie pełnione role rodziców i dzieci są bardzo elastyczne, gdzie istnieje wzajemna pomoc w prowadzeniu wspólnego domu, a nie żerowanie na jednym z domowników, na którym spoczywa dbałość o dom i wszystkich jego członków, bez współczucia dla niej, bez chwili odpoczynku.

Mówię o kobietach, które pracują zawodowo na równi z partnerem życiowym, lecz po pracy, najczęściej to ona – ryjąc nosem ze zmęczenia – leci z zakupami do domu, gotuje, sprząta, pierze, zajmuje się lekcjami dzieci…

Jakże często jeszcze widzi się taki obrazek, gdzie partner po pracy siada w fotelu z pilotem i puszką piwa w ręce czekając na obiad, dziecko w swoim pokoju zajęte grami na komputerze też czeka, kiedy mama upora się z gotowaniem…

A potem jedna z drugą ma pretensje, że ma ileś tam lat i nie ma czasu dla siebie, mimo że swoje dzieci już odchowała i miałaby chęć na coś zupełnie innego, niż niańczenie wnuków.

Czego nauczyła swoje dzieci, to otrzymuje. Nauczyła niewrażliwości, fałszywego poświęcenia, wykorzystywania przez pozostałych członków rodziny. Nauczyła tego wszystkiego własnym postępowaniem, bo przecież nikt lepiej od niej nie zrobi zakupów, nie ugotuje obiadu, nie posprząta tak dokładnie, nie zrobi prania… A wieczorem czy późno w nocy pada na łóżko obok męża, który ma pretensję, że żona jest oziębła…

Najważniejszego nie nauczyła członków swojej rodziny – ODPOWIEDZIALNOŚCI i współtworzenia tej podstawowej jednostki społecznej jaką jest rodzina, gdzie do jej tworzenia zaangażowani są w równym stopniu oboje rodziców i dzieci.

Dzieci z psychopatycznymi skłonnościami to efekt tego, czego zaznały w rodzinie, co w nich sami rodzice wykształcili swoim zachowaniem, swoimi problemami w wyrażaniu emocji. Nic nie bierze się z powietrza, każdy skutek ma swoją przyczynę, chociaż nie zawsze ją zauważamy. Nadmierna kontrola, manipulacja, znęcanie fizyczne i/lub psychiczne, molestowanie czy wykorzystywanie seksualne.

Nadmiar lub niedobór uczuć niszczy. Kot nie pozwoli się dłużej głaskać, lecz tylko tyle, ile czuje potrzebę bycia głaskanym. Pies też godzi się na maltretowanie przez swojego pana do pewnego czasu, potem rzuca się do gardła. Dziecko jest bezbronne, zdane na rodziców. Zanim dorośnie będzie zmuszone tłumić to, co naprawdę czuje, kiedy jest poniewierane. Odreaguje to na zewnątrz, na otoczeniu – na słabszym rówieśniku, na nieznajomym, który mu się nawinie pod rękę.

Z ofiar bardzo często stajemy się katami dla innych ślepo twierdząc, że wychowanie w przemocy fizycznej czy psychicznej zrobiło z nich dobrego człowieka. Człowieka, który upokarzaniem, upodleniem dziecka buduje swój idealny wizerunek wspaniałego człowieka. Rodziny wychowują katów i kozły ofiarne. Gdzieś trzeba odreagować to, czego nie pozwolono nam zrobić w dzieciństwie, czego nie nauczono nas robić bez krzywdzenia siebie lub innych.

Fabryka snów - sztuka śnienia, bajki terapeutyczne, rozwój