Nowe jest czasami starym…

Spojrzałam w oczy własnej śmierci i odszukałam tam prawdę o mnie.
Już wiem w pełni, kim jestem i będę. Droga naszego istnienia jest tylko początkiem
dla wejścia w rzeczywistość nie ubraną w słowa… Tak bardzo chciałabym powiedzieć
Ci wszystko człowieku, który idziesz obok mego życiorysu… Tylko jak? Jak mam wytłumaczyć nie wytłumaczalne? Jak oddzielić prawdę od fałszu? Jak mam wskazać,
Ci którędy do domu mego świata? I w końcu jak mam powiedzieć, że nie jestem po prostu człowiekiem? Że niektórzy ludzie są bogatsi o coś, czego czasami lepiej nie nazywać… Jak mam Ci to wszystko powiedzieć byś zrozumiał i nie stwierdził, że kłamie lub zgłupiałam? Nie wiem. Dowodem jest tylko me życie, ludzie podobni do mnie i Wszechświat, którego tak naprawdę nikt nie pozna poza siłą, która to trzyma w równowadze, bez względu na to, jak ją nazwiesz.
Nie wiem, jak mam Ci określić to, kim byłam i kim teraz jestem? Niby inna, a wciąż ta sama, wewnątrz, którą znali Sagaterianie… Więc po prostu zachowam cisze serca niezmąconego wiatrem wątpliwości i nadal będę czynić to, co mym powołaniem.

2004-10-22 11:39:33

Próba ucieczki

Było nas kilkoro wychodzących z długiego tunelu, czas był zbliżony do późnego wieczora lub wczesnego ranka.
Zanim wyszliśmy dobiegła do nas dwójka lub trójka dzieci.
Miałem dystans do nich i nie ufałem im, można było by pomyśleć co to za miejsce, że dzieci mogą budzić nieufność.

Okazało się po chwili, że jesteśmy w czymś, w rodzaju więzienia i będziemy lada moment uciekać. Możliwe, że nie chciałem aby były przy tym wszystkim dzieci i stad moje zachowanie.
W niewielkiej odległości przy wyjściu z tunelu stało więzienne ogrodzenie, każde z nas pobiegło w swoją stronę by samodzielnie je sforsować.

Nie podobała mi się cała ta sytuacja, to tak jakby, to wszystko było nieprzemyślane i nie przygotowane, pomimo tych rozterek zacząłem się wspinać.
Ogrodzenie było trójwarstwowe, wspiąłem się najszybciej z uciekinierów, ale trzecia zewnętrzna warstwa ogrodzenia była pod napięciem, musiałem bardzo uważać aby nie zostać skwarkiem zawieszonym na drutach. W momencie jak juz znalazłem sposób na uniknięcie niebezpieczeństwa i powoli schodziłem po drugiej stronie ogrodzenia, pojawił się jakby obserwator, który stwierdził, że „głośno uciekam”.

Pomimo tego napięcie i cała atmosfera jaka towarzyszyła ucieczce nie opadła ani na jotę.
Będąc już na wolności nie wiedziałem w którą stronę mam uciekać, super przygotowanie ucieczki apropo moich wcześniejszych obaw co do całych przygotowań.
Słuchając podpowiedzi i okrzyków współuciekienierów , postanowiłem biec w stronę lasu, po obydwu stronach miałem białe ogrodzenia, tak jakby cały ten teren był wielkim kompleksem więziennym.

W pewnym momencie mój bieg staje się chodem ,nie mogę się poruszać, w pierwszej chwili nie wiem co się dzieje, niewidzialna siła utrzymuje mnie w miejscu.
Rozpacz moja i moich towarzyszy, którym się nie udało się sforsować ogrodzenia była tak przejmująca, że pamiętam ją wciąż jak żywą.

Znalazłem się ponownie za ogrodzeniem, żadnego strażnika, jakby wszystko było zautomatyzowane. Zebraliśmy się w małej grupie dyskutując o porażce i konsekwencjach, okazało się że pozbyłem się urządzenia namierzającego mnie ale jak widać to nie wystarczyło.
Przyprowadzono małego chłopca , który wedle słów moich towarzyszy był ze mną powiązany na wypadek ucieczki, gdybym uciekł jego serce by stanęło. Gdy to usłyszałem uzmysłowiłem sobie dopiero, że moje serce jest w dziwnym stanie tak jakbym zamienił się sercem z kolibrem, kto wie co by się stało gdybym uciekł.
Praca serca była ostatnim zapamiętanym elementem tych wydarzeń.

Dając wszystko… Otrzymasz wszystko…

Już masz wszystko…. Zawsze miałeś tylko nie umiałeś czerpać… Odrzuciłeś na czas nienazwany Twoim, by wreszcie znów zaufać odczuciom Twego ?ja? zakrytego przed światem, a prawdziwszego niż kwiat rosnący przy drodze…
Noc, czy dzień przed moim powrotem… To bez znaczenia jaka jest pora w świecie, w którym na pozór żyjemy… Ważne jest tylko to, czy żyjąc potrafimy dawać z siebie innym wszystko, co warte tego jest i czy potrafimy brać to, co warte jest wzięcia…
W moim istnieniu mogło nie być poranka…. Tak , jak w Twoim tak naprawdę nie było przez czas dłuższy niż chwila, … ale wszystko minęło, bo narodziło się w Tobie światło prawdziwego słowa i gestu, uczucia, które jest wszystkim i niczym, a przez to wszechogarnianiem….
Ściągnąłeś mnie z powrotem… ściągając tym samym kolejny element Daru w siebie… kolejny punkt do Twego rozwoju….
Jeśli mnie nie ma…. jest zawsze pamięć i połączenie i wiara w Życie…. Ono zawsze zwycięża bez względu na obraną przez nie formę…
Nie pozwól sobie być pustym… jakby bez uczuć, z jedną tylko myślą , bo wtedy narodzi się w Tobie chaos, który jest wrogiem wszelkiego dobra i piękna, zaprzeczeniem trzech klejnotów którymi żyć powinieneś….
Szukaj czego chcesz jeśli tylko to dyktuje Twe serce i Dusza pośród istot i światów, pośród niebios i piekieł…. Mając świadomość, że czasami odpowiedzi “Dlaczego?” i “Jak?” są niczym…. a to co jest ważne, to zaufanie i trwanie w cichości swego wewnętrznego Domu na, ?modlitwie? własnej egzystencji. Czasami lepiej nie wiedzieć jak brzmi odpowiedz na pytania jakie dyktuje umysł….
Prawa nieznane czy znane, otarte lub należne światom, poznane, czy obce są tylko częściami prawdy utkanej siłą umysłu, serca i woli…. a Ty masz stać się ponad… Wtedy zrozumiesz wszystko i staniesz się wszystkim… będąc w pełni sobą….

2004-06-28 08:16:48

Fabryka snów - sztuka śnienia, bajki terapeutyczne, rozwój