Moje Trzecie Imię

Rzeka mojego dzieciństwa, kąpałem się w niej, łapałem ryby, tak wiele dni spędziłem w jej pobliżu. Pamiętam jak dziś, byłem małym “szkrabem”, któremu nie chciało się iść na jakąś lekcję, bo jak tu nie iść skoro Rzeka wylała.
Jak można przepuścić taką okazję, potworzyły się zakola w których zostało uwięzionych mnóstwo ryb.
Pamiętam radość jak brałem ryby w dłonie i wrzucałem je do Rzeki. Po latach idąc jej brzegiem napisałem kilka słów….

Idę, a razem ze mną idzie rzeka
Już tyle lat idziemy razem
Już tyle lat się znamy
Kojący jej głos
Pokazuje mi prawdziwy świat
Ptaki i drzewa,
Słońce i wiatr
Pomagają jej ,a
My dalej razem wspólnie idziemy…

Ale nie o tym chciałem pisać, intencja obudziła wspomnienia, a intencję obudził fragment filmu i pewien „sen” może sprzed kilkunastu miesięcy.
Szedłem w górę rzeki swojego dzieciństwa, nie o suchej stopie brzegiem, ale jej nurtem przez środek. Łapałem siecią ryby, były różnokolorowe, kto by pomyślał że w naszych rzekach pływają tak egzotyczne ryby;)
A życie płynie i wątki się splatają, słowa, sny, wizje…

2006-03-01 21:42:44

Rozmowy “podprzestrzenne” z Niką

Pewnego lata
Rozmawiamy, a tematem są ludzie, z którymi się spotkałem, a których znałem na odległość wcześniej.
– Wydaje Ci się Masai, że spotykając tych ludzi, z którymi wcześniej rozmawiasz, to poznasz ich lepiej, bardziej zrozumiesz i tu jesteś w błędzie. Zanim ich spotkasz, Ty znasz ich już na wskroś. Jeszcze nie umiesz tego docenić, dostrzec…

… – Zazdroszczę Ci Masai.
– Ty mi zazdrościsz? Ty? (w duchu myślę, kto jak kto, ale TY???)
– Wiele otrzymałeś, jeszcze nie czas byś teraz walczył, ale Twój czas nadejdzie i wtedy docenisz “prezent”.
Patrzy się na mnie, z przymrużonymi oczami, chwila milczenia, jakby szukała czegoś we mnie.
– Zaskakujesz mnie, Twój Duch zna Legendę…zostawiła mi na koniec kilka rad i odeszła zostawiając mnie w konsternacji.
O Legendzie to przy innej okazji;)
Kiedyś przed latami, pewnej zimy, idąc skoro świt na autobus do Wielkiego Miasta, ciemno, ponuro i na pewno nie ciepło. Szedłem parkiem zapatrzony w korony drzew, pisząc kilka myśli…

Korony drzew podpierające niebo
W wschodzącym słońcu wyrzeźbione
Każdy swój szczegół odsłaniają
W ramionach wielokształtnych
W swoim cieniu
Niczym anioły słońce witają

A później nie wiem co mnie naszło, teraz wiem, że to anomalie czasowo przestrzenne zrobiły dziurę nożyczkami, przepuszczając to i owo;)

A cóż to za rycerz na starej szkapie jedzie, w pordzewiałej zbroi
Nędzną imitację kopii dzierży w dłoni,
Ale gdzie jego wierny kompan, z którym już od tylu wieków
Tworzą legendę czynów wspaniałych
Przez tak wielu naśladowanych,
Ale nikt nie dorówna tym dwojgu
To tylko marne odbicia czynów wyśmienitych
Niepokonanego duetu

2006-02-24 20:15:12

Zew…

Spotykasz na drodze swego życia…..Górę.
Zaczynasz zbierać środki, ludzi, przygotowujesz się do jej zdobycia.
Wszystko to wiele kosztuje, wyciska Cię do cna.
Nadchodzi czas, gdy po wielu trudach i przeciwnościach jesteś przygotowany do wymarszu, na szczyt.
Idziesz bez względu na pogodę, chyba że są skrajne warunki, wtedy rozbijasz tymczasowy obóz.
I czekasz…
A gdy wschodzi słońce, zabierasz co najpotrzebniejsze do przeżycia, wzrokiem szukając Szczytu.
To nie jeden dzień, a wiele dni za Tobą, w walce z Tą Górą, mięśnie odmawiają posłuszeństwa, myślami chcesz zobaczyć widok roztaczający się ze Szczytu.
Idziesz z przyjacielem, nawzajem dbacie o swoje życie…
Gdy najpierw czujesz, a później już wiesz, że to już koniec, że stoisz tu gdzie wcześniej przenosiłeś się myślami.
Stoisz ponad chmurnym oceanem, wreszcie czując spełnienie…
Wiatr nuci pieśń, a Ty ją chłoniesz…
Słyszysz Zew…i wiesz, że to nie koniec…

2004-10-18 11:25:44

Fabryka snów - sztuka śnienia, bajki terapeutyczne, rozwój