Po pewnej rozmowe

Mieszkałaś w parterowej kamienicy, wśród wielu podobnych. Uliczka była wąska i po obu jej stronach mieściły się sklepy, a czasami mieszkania tak jak Twoje.
Do mieszkania wchodziło się bezpośrednio z ulicy, więc od zgiełku miasta niewiele oddzielało.
Podobno po drugiej stronie ulicy, w jednym mieszkaniu, gdzie jest obecnie sklep mieszkali Twoi rodzice.

Siedziałaś przy małym stoliku, chcąc pokazać mi swoje dwa zdjęcia, bo w domyśle chciałaś dać je jakiemuś wybrankowi.
Zdjęcia były 3-wymiarowe, i na jednym nawet obraz się poruszał.
Pierwsze było bardzo niewyraźnie i przedstawiało Ciebie bardzo poobijaną, czerwień przeplatała się z sinym kolorem.
Ale żeby było śmiesznie Ty uważałaś, że ono jest w porządku i przekonywałaś mnie jakie ono jest fajne.
Na drugim byłaś uśmiechnięta ale robiłaś bardzo dziwne miny, to napompowane policzki, to wykrzywione usta, czy fryzura w nieładzie.

Głowa Twoja była pod wodą, poruszałaś ustami, z których można było wyczytać jak mówisz po angielsku “I love you”, widocznie tak jak mówiłaś wcześnie miało to być dla tego nieznanego mężczyzny.
Wciąż obstawałaś, że zdjęcia są dobre i tak jakbym rozmawiał z Bess z “Przełamując falę”, nic nie było Cię w stanie odwieść od Twojej pozytywnej oceny tych zdjęć.

Animator

Czyniłem przygotowania do projekcji filmu…
Obok mnie stała “mama”, to już drugi raz, ostatnio zastanawiam się czy ktoś nie ukrywa się pod jej postacią.
Gołymi rękami lakierowałem duża ławę, gdy już wszystko było gotowe, pojawili się ludzie i zaczął się “seans”.

Występował aktor, podobno jakaś znana postać, scena w której rozmawiał z kobietą pokazał coś dziwnego.
Był sztywny i dziwnie poruszał głową, w pierwszej chwili sadziłem, że ma ogromne i sztywno stojące dredy, ale po chwili okazało się że jest to coś więcej niż tylko włosy.

Jakby wewnętrznym wzrokiem zobaczyłem, że to coś co wyglądało jak jeden wielki kołtun, miało zakończenie z wielu jasno czerwonych wypustek, przypominające wielkością zaokrąglone ołówki.
“Dredy” były swego rodzaju pasożytem, który mógł czuć się bezpiecznie, aktor sam z siebie nie był w stanie wyciągnąć go sobie z głowy.

Stało się to jakby poza mną, w jednej chwili stałem się tym mężczyzną, wnikając w jego ciało.
Dłonią zacząłem manipulować wokół tych czerwonych wypustek, okazało się że jest tam wiele węzłów i innych blokad, które uniemożliwiały wyjęcie tego “stwora”.
Kierując się sprytem i wyczuciem sukcesywnie rozwiązywałem kolejne węzły, skończyło się na tym że w pewnej chwili wyciągnąłem to “coś”.
Przez chwilę trzymałem zwisający i bezwładny twór w swojej dłoni, zastanawiając się co z tym dalej zrobić…

Dom bez schodów

Podjechałem pod zaniedbaną kamienicę.
Przy wejściu zobaczyłem siedzących kloszardów, z bliska ocena sytuacji zmieniła się diametralnie, to była straszna rudera, tak zagracona, zniszczona, wszędzie pełno śmieci, odchodów ptaków, jak nie sam widok by niejednego odrzucił, to zapach dopełniłby całej reszty.

Jakimś cudem przeszedłem przez te zwały śmieci, i tutaj kolejne zdziwienie ten budynek nie ma schodów.
W budynku mieszka wiele rodzin, a schodów jak na lekarstwo.
Wszedłem do pierwszego mieszkania, spotkałem jednego domownika i pytam się go o drogę na górę, wskazał mi przejście które znajdowało się pod sufitem tuż za najwyższą półką starej szafy.
Przez ten otwór przeszedłem piętro wyżej do kolejnego mieszkania, w kolejnym sytuacja się powtarza domownicy wskazują mi przejście na kolejny poziom.

Tłumaczę napotkanym ludziom powód swojej wspinaczki, że muszę zamontować antenę satelitarną na dachu, swojemu kumplowi, ale w myślach wiem, że on już nie żyje.
Ale jest jeden szczegół który wiąże jego osobę z moim żyjący przyjacielem.

Czyżby ten dom był jego wnętrzem? Jedno co nasuwa mi się na myśl to brak komunikacji między poziomami, a ja montuję coś co może pomóc choć na chwilę obejść ten brak wewnętrznej łączności.

Fabryka snów - sztuka śnienia, bajki terapeutyczne, rozwój