Nirai Kanai

Jeden z wątków dzisiejszej nocy…

Jest ciepły wieczór rozświetlony gdzieniegdzie ulicznymi lampami, a wszystko to spowija delikatny deszcz. Przy jednej małej uliczce widać nowoczesny budynek, otoczony z trzech stron drzewami. Kilka metrów przed głównym wejściem do budynku, po oby stronach drogi znajdują się rzeźby.

Po prawej stronie dwa rzeźbione słupy łączy poziomy łuk, na który znikąd niezauważony spływa z góry przezroczysty około 2 metrowy przezroczysty pas, szerokości około 20 cm.
Przylega idealnie do łuku, tym bardziej stając się niewidoczny, w czym pomaga mu jeszcze wciąż padający deszcz. W pasie można dostrzec stylizowany srebrnym kolorem znak gwiazdy.

Ludzie którzy przechodzą tuż obok niczego nie zauważają, w pewnym momencie pas się transformuje i pojawia się ludzka postać w zbroi.
Zbroja migocze na deszczu, by w ułamku sekundy dostosować się do otaczającego środowiska.
Deszcz, półmrok rozświetlony lampami, kamienne rzeźby i wchodzący, i wychodzący ludzie z budynku.

Od pojawienia się postaci widzę wszystko z pozycji zakamuflowanej osoby.
W pewnym momencie uliczka opustoszała, dostrzegam zbliżającego się mężczyznę, który jakby wiedziony 6 zmysłem zatrzymał się przy rzeźbach.
Nie ma czasu na zwłokę, szybka decyzja albo coś odkryje i na robi hałasu albo…dostaje jedno uderzenie, pada bezgłośnie na ziemię.

Zamaskowany osobnik ukrywa mężczyznę i podąża w kierunku oszklonego budynku, gdy otwiera drzwi skupiam się na odbiciu, dostrzegam kobietę o japońskich rysach twarzy, włosy czarne i proste, długości tuż za uszy.

Z drzwiami jest bardzo szeroki korytarz, po prawej stronie mijam recepcję, później pomieszczenia biurowe, dostrzegam otwartą salę która w pierwszej chwili przywodzi na myśl salę wykładową, ale po przekroczeniu progu okazuje się, że jest to tylko wejście na taras widokowy, który jest umieszczony tuż pod sufitem sali.

W dole kilkanaście metrów niżej dostrzegam znaczną ilość zabawek i mebli, stylizowanych na sporych rozmiarów kwiaty i różne figury geometryczne. Lustrując całą salę zastanawiałem się po co ktoś zadał sobie tyle trudu, aby ukryć taką kilku piętrową salę w biurowcu, i jakie dzieci korzystają z tej sali i zabawek.

Wspomnienia z innych miejsc

Weszliśmy całą grupa do sporej wielkości hali, było ciemno, cała była zagracona, straszny przytłaczający klimat.
Na różnych nieznanych mi urządzeniach leżały porozrzucane różne części ludzkiego ciała.
Szliśmy bardzo ostrożnie obchodząc cala hale, w każdej chwili spodziewając się czegoś nieprzewidzianego, w pewnym momencie zaczął się wydobywać specyficzny i przeraźliwy dźwięk, który działał paraliżująco i usypiająco.

Wybiegłem przez drzwi będąc w rozterce, że jestem jeszcze przytomny, a jeszcze mała chwila i byłoby po mnie i to że zostawiam swoich towarzyszy.
Gdybym wrócił nic a nic nie mógłbym im pomoc, zostalibyśmy tam wszyscy uwięzieni.

Okazuje się że jeszcze jedna osoba wybiega ze mną, nie wiem czy była to kobieta czy mężczyzna, wszyscy nosili ubiory jak ludzie z dalekiego wschodu, długie koszule i spodnie.
Długie i czarne włosy spięte w warkocz.

Gdy już oddaliliśmy się od niebezpieczeństwa na naszej drodze stanął nieznajomy, nie był wrogiem ale z tego jak się zachowywał i co mówił wskazywało to że działał sam i miał swoje cele, zaoferował nam pomoc, w przejściu przez te nieznane nam tereny.
Nie był altruistą, zażyczył sobie, że do czasu naszej wspólnej podróżny, jego zapłata będzie energia mojego towarzysza.

Radość

autor: Alexander Lowen
tytuł: Radość. Naucz się wyzwalać energię stłumionych uczuć
przekład: Kamila Jakimowicz
wydanie I
Wydawnictwo Czarna Owca (dawniej Jacek Santorski & Co)
Warszawa 2010
Nareszcie ukazały się dalsze tłumaczenia książek Alexandra Lowena.
Zaprezentuję treść Przedmowy do tej publikacji.

 

Przedmowa
Minęło już czterdzieści lat, odkąd przyszedł do mojego gabinetu pierwszy pacjent. Właśnie ukończyłem własną terapię u Wilhelma Reicha. Jego metoda stawała się coraz bardziej znana i znajdowała wciąż nowych zwolenników. Ponieważ mało było wówczas terapeutów wyszkolonych do jej stosowania, miałem wielu chętnych, mimo że nie zdobyłem wykształcenia medycznego. Jako początkujący terapeuta brałem dwa dolary za godzinę terapii, co jak na tamte czasy było skromnym wynagrodzeniem. Jednak gdy z perspektywy czasu patrzę na jakość mojej pracy, zadaję sobie pytanie, czy byłem wart nawet tego. Nie miałem wówczas pojęcia o głębi i powadze zaburzeń, z jakimi boryka się wielu ludzi zachodniego świata. Mam na myśli depresję, niepokój, brak poczucia bezpieczeństwa, miłości i radości życia.

 

Pracując z pacjentami przez prawie pół wieku, napisałem jedenaście książek i wierzę, że zgłębiłem naturę ludzkich problemów; zdefiniowałem również zasady analizy bioenergetycznej. Książka ta opisuje terapię w praktyce i obrazuje jej zastosowanie licznymi przykładami z sesji z pacjentami. Muszę zaznaczyć, że analiza bioenergetyczna nie jest szybką i prostą metodą leczenia, jest jednak bardzo efektywna, chociaż jej efektywność zależy od doświadczenia terapeuty. Trudno spodziewać się natychmiastowego uzdrowienia, jeśli problemy, z którymi przez lata zmagają się pacjenci, stają się w końcu częścią ich osobowości. Prawdziwe cuda zdarzają się rzadko. Największy cud, jaki znam, to akt powstania nowego życia, któremu dedykuję niniejszą książkę.

 

Ciało i umysł działają jako jedność, aby podtrzymywać życie w organizmie; działają również jako jedność na poziomie głębokich procesów energetycznych. Umysł potrafi wpłynąć na ciało, a ciało, oczywiście, wpływa na myślenie i procesy psychiczne.
Analiza bioenergetyczna opiera się na założeniu, że człowiek jest jednolitą całością. To, co dzieje się w umyśle, wpływa na procesy w ciele. Zatem jeśli ktoś cierpi na depresję i ma rozpaczliwie czarne myśli, czuje się beznadziejny i przegrany, w jego ciele to nastawienie będzie widoczne w spowolnionym przepływie impulsów, w zmniejszonej ruchliwości i ograniczonym oddechu. Wszystkie funkcje życiowe doświadczają depresji, również metabolizm. Zaburzony metabolizm wpływa na obniżenie energii życiowej

 

W niektórych przypadkach można poprawić funkcjonowanie ciała poprzez zmianę nastawienia w umyśle, lecz każda taka zmiana będzie krótkotrwała, dopóki nie dokona się fundamentalnych zmian na poziomie ciała. Z drugiej strony, bezpośrednie poprawianie funkcjonowanie ciała poprzez oddech, ruch, odczuwanie i swobodną ekspresję przynosi natychmiastowy i długotrwały efekt oraz zmienia nastawienie psychiczne. W końcowej części terapii dążymy do energetycznego wzmocnienia pacjenta. Jest to istotne, jeśli naszym celem jest wyzwolenie pacjenta z ograniczeń przeszłości i zahamowań teraźniejszości.

 

[…] Celem terapii jest pomóc człowiekowi w odzyskaniu jego pełnego potencjału. Wszyscy ludzie, którzy przychodzą na terapię, są na skutek urazów z dzieciństwa pozbawieni umiejętności doświadczania pełni życia. Jest to ich główne zaburzenie, które leży u podłoża objawów. Objawy wskazują, jak bardzo człowiek został upośledzony przez proces wychowawczy. Najcięższym stanem jest utrata części własnego ja. Wszyscy pacjenci cierpią na różnego rodzaju ograniczenia osobowości: ograniczoną samoświadomość i uważność, ograniczone wyrażanie siebie, zaburzone panowanie nad sobą. Te podstawowe funkcje są filarami świątyni własnego ja. Ich ułomność i słabość odpowiadają za brak poczucia bezpieczeństwa, który dramatycznie podkopuje wszelkie próby poszukiwania spokoju i radości, satysfakcji i najgłębszego sensu istnienia.

Wielce ambitnym celem terapii jest przekroczenie tych ograniczeń i, jak wcześniej wspomniałem, nie jest to proste. Bez zrozumienia tego celu można się pogubić w labiryncie konfliktów i sprzeczności uczuć, które gmatwają lub nawet udaremniają starania podejmowane w trakcie terapii. Warto jednak podjąć wysiłek, jakim jest niesienie pomocy wielu ludziom współczesnej cywilizacji, dla których życie jest ciągłą walką o przetrwanie, a radość – stanem obcym.

Fabryka snów - sztuka śnienia, bajki terapeutyczne, rozwój