Pośród nocy…

Niepewność deszczem przesiąka
Bliskość której nie ma, tchnie nadzieją
Pokojem duszy

– Kochaj siebie

Słowa Twoje w lustrze odbite
Ukażą Ci kwiat przecudowny
W Twoim sercu on wzrasta
Gdy z miłością zasypiasz tej deszczowej nocy

Makabreska

Androgyniczna postać przesuwa się drapieżnym ruchem w okół nieznanej mi osoby.
Zachowanie jej wskazuje na to, że się znają, ale ten wzrok mówi wszystko, kto jest ofiarą,
a kto katem.
Skóra tego stworzenia jest alabastrowa, błyszczy niczym skóra węża, kości zniekształcają jej wygląd, co dodaje stworzeniu dość makabrycznego wyglądu.
Istota po chwili napawania się swoją ofiarą, dostrzega że jest obserwowana i w mgnieniu oka znika.
Pomagam delikwentowi dojść do siebie, a zarazem staram się wykryć przeciwnika.
Tu zamazuje się moja pamięć, ale sytuacja musiała być dość ostra, obudziłem się na chwilę ale w ciągu jednego oddechu zasnąłem.

Animator

Czyniłem przygotowania do projekcji filmu…
Obok mnie stała “mama”, to już drugi raz, ostatnio zastanawiam się czy ktoś nie ukrywa się pod jej postacią.
Gołymi rękami lakierowałem duża ławę, gdy już wszystko było gotowe, pojawili się ludzie i zaczął się “seans”.

Występował aktor, podobno jakaś znana postać, scena w której rozmawiał z kobietą pokazał coś dziwnego.
Był sztywny i dziwnie poruszał głową, w pierwszej chwili sadziłem, że ma ogromne i sztywno stojące dredy, ale po chwili okazało się że jest to coś więcej niż tylko włosy.

Jakby wewnętrznym wzrokiem zobaczyłem, że to coś co wyglądało jak jeden wielki kołtun, miało zakończenie z wielu jasno czerwonych wypustek, przypominające wielkością zaokrąglone ołówki.
“Dredy” były swego rodzaju pasożytem, który mógł czuć się bezpiecznie, aktor sam z siebie nie był w stanie wyciągnąć go sobie z głowy.

Stało się to jakby poza mną, w jednej chwili stałem się tym mężczyzną, wnikając w jego ciało.
Dłonią zacząłem manipulować wokół tych czerwonych wypustek, okazało się że jest tam wiele węzłów i innych blokad, które uniemożliwiały wyjęcie tego “stwora”.
Kierując się sprytem i wyczuciem sukcesywnie rozwiązywałem kolejne węzły, skończyło się na tym że w pewnej chwili wyciągnąłem to “coś”.
Przez chwilę trzymałem zwisający i bezwładny twór w swojej dłoni, zastanawiając się co z tym dalej zrobić…

Fabryka snów - sztuka śnienia, bajki terapeutyczne, rozwój